[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Doszliœcie do jakichœ wniosków? – zapyta³em.Pokrêcili przecz¹co g³owami.– Jeœli cz³owiek maj¹cy zareagowaæ na has³o jest gdzieœ w Tobolsku, to musimygo odnaleŸæ – powiedzia³ melancholijnie Michai³.– Tylko jak? Mo¿e tobie coœprzyjdzie do g³owy.– Dajmy og³oszenie do gazety – b³ysn¹³em konceptem.Wbili we mnie zaskoczonespojrzenia.– Og³oszenie? – spyta³ powoli i z namys³em Michai³.– Jakie?– Na przyk³ad takie: „Dziennikarz z Polski poszukuje wszystkich osób mog¹cychrzuciæ œwiat³o na losy lokaja Aleksieja Truppa".Zastanowili siê.– Kto mia³by byæ tym dziennikarzem? – zapyta³ Pan Samochodzik.– Szczerze mówi¹c, szefie, s¹dzi³em.Uœmiechn¹³ siê lekko.– Wam siê uda³o nawiaæ z aresztu KGB, ale jesteœcie m³odzi i wysportowani.– Szefie, proszê nie robiæ z siebie zniedo³ê¿nia³ego starca.Wszak nie dalejjak dwa lata temu bra³ pan udzia³ w amatorskich zawodach judo zajmuj¹c w swojejkategorii trzeci¹ lokatê! – podnios³em pryncypa³a na duchu.– Trzeba raczejzastanowiæ siê nad tym pomys³em.– S¹dzê, ¿e nie ma co siê zastanawiaæ – powiedzia³ Michai³.– Przez tewszystkie lata z pewnoœci¹ dokonano wielu znacznie bardziej subtelnychprowokacji.Poza tym takie og³oszenie œci¹gnie nam na g³owy ca³¹ masê œwirów.Czy ka¿demu z nich mamy podawaæ has³o?– A mo¿e inaczej – zaproponowa³em.– Dajmy takie og³oszenie: „Przynosimy wampochodniê prawdy, bracia – nowa wspólnota religijna zaprasza na spotkaniamodlitewne".– To brzmi nieg³upio – pochwali³ Michai³.– Tylko jak sobie to wyobra¿asz?– Urz¹dzimy spotkanie tutaj w fabryce.Odmalujemy tylko tê halê, wstawimy³awki, na œcianie powiesimy krzy¿.Bêdzie potrzebne jeszcze podwy¿szenie iwyg³oszê porywaj¹ce kazanie o szatañskim jadzie komunizmu i ogniachpiekielnych.Po nabo¿eñstwie wszyscy wyjd¹, zostanie stra¿nik skarbu, którywrêczy nam walizkê.– Bredzi – powiedzia³ Michai³.– To nadmiar stresów.Nast¹pi³o zachwianierównowagi biochemicznej mózgu.Bêdzie siê miota³ od euforii do skrajnejdepresji.Teraz przechodzi fazê euforyczn¹.Szef pokiwa³ g³ow¹.– Pozwolisz, ¿e teraz przedstawiê ci moj¹ wersjê wydarzeñ – powiedzia³ Michai³.– Dajemy og³oszenie.Zanim jeszcze zbior¹ siê ludzie, wpadnie tu specjalnajednostka FSB do walki z sektami.Przetrz¹sn¹ ca³y lokal, znajd¹ oczywiœciesamochód i nas.Z samochodu wyci¹gn¹ furê wyposa¿enia, które jednoznacznieunaoczni im, ¿e jesteœmy szpiegami lub sabota¿ystami.Nastêpnie zbadaj¹ nasz¹to¿samoœæ i stwierdz¹, ¿e my dwaj niedawno nawialiœmy im z aresztu œledczego,a pan Tomasz jest tym fa³szywym profesorem z Kiszyniowa, który interesowa³ siêarchiwaliami.Was dwu wymieni¹ na szpiegów przechwyconych w Polsce, a ja spêdzêresztê ¿ycia w uroczej piwniczce pozostawionej z dawnych czasów.– Mo¿liwy te¿ jest inny wariant – powiedzia³ szef.– Zamiast wiernychprzybêdzie tu bojówka jakiegoœ faszyzuj¹cego ruchu, który wpisa³ sobie doprogramu obronê œwiêtej wiary prawos³awnej.Pobij¹ nas, spal¹ nam samochód ika¿¹ siê wynosiæ ze œwiêtej ziemi rosyjskiej razem z nasz¹ szatañsk¹ nauk¹.– Poza tym ka¿dy stra¿nik skarbów takie og³oszenie uzna oczywiœcie za pu³apkêi bêdzie siê trzyma³ jak najdalej.To by³ niez³y pomyœl, Pawle, ale wymyœl coœinnego.– Jak w³aœciwie wygl¹da³ ten Trupp? – zapyta³em.Michai³ wygrzeba³ z kieszonkitorby p³ytê CD-ROM-u.Wpuœci³ j¹ do laptopa i wyœwietli³ fotografiê.– Zobacz sobie – przekrêci³ ekran w moj¹ stronê.Sympatyczna twarz, trochê poci¹g³a.By³ minimalnie podobny do Michai³a.Wka¿dym razie nie wygl¹da³ na lokaja.– Tu jest z carem na ³Ã³dce – wyœwietli³ inne zdjêcie.Obaj rozebrani do pasa wios³owali z zapa³em.Car siedzia³ z ty³u, bli¿ej rufy.Zdjêcie musia³ zrobiæ ktoœ siedz¹cy na dziobie ³odzi.Mo¿e któraœ zksiê¿niczek.Fotografia by³a bardzo ostra, pewnie u¿ywali jeszcze szklanychnegatywów.Przypatrzy³em siê bli¿ej lokajowi.– Mo¿esz to powiêkszyæ? – zapyta³em.– Nie zmieœci siê.– Centraln¹ czêœæ.Powiêkszy³.Trupp by³ dobrze zbudowany.Miêœnie zastyg³y w wysi³ku.– Jeszcze – poprosi³em.– ¯aden problem.Rozci¹gn¹³ zdjêcie, a¿ pierœ lokaja zajê³a ca³y ekran.Wios³o trzymane w rêcezas³ania³o trochê obraz, ale wyraŸnie by³o widaæ, ¿e na piersi wisi mu nasrebrnym ³añcuszku ma³y krzy¿yk i medalion.Rozci¹gn¹³ maksymalnie.Fotografia sta³a siê zbiorem szarych i czarnychprostok¹cików.Na medalionie widnia³ wizerunek Matki Boskiej Czêstochowskiej.– A niech mnie.– powiedzia³ Michai³.Uruchomi³ drukarkê i po chwilipodawaliœmy sobie z r¹k do r¹k wydruk i lupê.– On by³ katolikiem – powiedzia³ szef w zadumie.– A mo¿e nawet Polakiem?– Jeœli nawet, to uchodzi³ za Rosjanina z Priba³tyki.Mo¿e odziedziczy³ tenmedalion po jakichœ przodkach – zasugerowa³ nasz towarzysz.– Razem z wiar¹.– Jeœli istotnie tak by³o, to myœlê, ¿e wiem, dok¹d móg³ pójœæ – powiedzia³em.– Przecie¿ by³ tu katolicki koœció³ wybudowany przez polskich zes³añców.Zpewnoœci¹ istnia³a przy nim tak¿e parafia katolicka.– Polak poszed³ do Polaków, katolik do katolików – zastanowi³ siê Michai³.– Tobardzo prawdopodobne.Ich nikt nie podejrzewa³by o sympatyzowanie z carem.Popatrzyliœmy na siebie œmiej¹cymi siê oczyma.– Wyruszamy natychmiast – zadecydowa³ szef.– WeŸmiemy wykrywacze.Przeszukamykoœció³ i plebaniê.– Mamy szczêœcie, ¿e plebania jest od lat opuszczona – powiedzia³ naszprzyjaciel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL