[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem sprawdził numer na banknocie, który trzymałem w ręku i kiwnął głową.Musieliśmy poczekać, aż sprzedawca obsłuży kilku kupujących.Kiedy podpisałem kwit, sprzedawca przeczytał go, wzruszył ramionami i podstemplował.Dałem mu dwa dolary, jako ten, kto zarabia na transakcji.Eksar położył nowy, chrzęszczący banknot dwudziestodolarowy na ladzie.Obserwował mnie, kiedy oglądałem pieniądz pod światło, z jednej i z drugiej strony.- Dobry? - spytał.- Dobry.Rozumie pan: nie znam pana, nie znam pańskich pieniędzy.- Jasne.Sam bym tak zrobił z nieznajomym.Schował pokwitowanie oraz moje pięć doiarów do kieszeni i skierował się do wyjścia.- Halo - powiedziałem.- Śpieszy się pan?- Nie.- Zatrzymał się ze zdziwiono miną.- Nie śpieszę się.Ale dostał pan swoje dwadzieścia dolarów, tak jak się umówiliśmy.Interes skończony.- Zgoda, interes skończony.Ale może napije się pan kawy?Wahał się.- Ja stawiam - powiedziałem.- Chodźmy, napijemy się kawy.Zaniepokoił się.- Pan się chce wycofać? Mam pokwitowanie.Potwierdzone.Dałem panu dwadzieścia, a pan mi pięć.Tak jak się umówiliśmy.- Zgoda, zgoda - powiedziałem popychając go do stolika.- Transakcja podpisana, przypieczętowana, towar dostarczony.Kto się wycofuje? Chcę tylko postawić panu małą kawę.Twarz rozjaśniła mu się wyraźnie mimo brudu.- Za kawę dziękuję.Dla mnie zupa, zupa pieczarkowa.- Dobrze, dobrze.Zupa, kawa, co za różnica? Ja wezmę kawę.Siedziałem i przyglądałem mu się.Zgarbił się nad zupą i wlewał ją do ust, łyżka za łyźką, żywy obraz włóczęgi, który od rana nie miał nic w ustach.Taki facet powinien leżeć gdzieś w rynsztoku albo awanturować się z wyrzucającym go policjantem, nie zaś mieszkać w przyzwoitym hotelu i jeść przyzwoitą zupę pieczarkową.Ale to się zgadzało.Telewizja robi program z nagrodami i wynajmuje do rozdawania pieniędzy jakiegoś cholernie dobrego aktora.Faceta, który będzie tak dobrym oberwańcem, że ludzie będą się z niego śmiać, kiedy im zaproponuje korzystną transakcję.- Chce pan może coś jeszcze kupić? - spytałem go.Zatrzymał łyżkę w połowie drogi i zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem.- Na przykład co?- Czy ja wiem? Może chce pan kupić dziesięć za pięćdziesiąt? Albo dwadzieścia za sto?Zastanowił się przez chwilę i zabrał się z powrotem do zupy.- To żaden interes - powiedział z pogardą.- Co to za interes?- Najmocniej przepraszam.Pomyślałem sobie tyko, że spytam.Nie przyszło mi go głowy, żeby pana wykorzystać.- Zapaliłem papierosa i czekałem.Mój przyjaciel z umorusaną twarzą skończył zupę i wytarł usta papierową serwetką.- Nie chce pan już nic kupić? Jestem tutaj i mam akurat trochę czasu.Jeżeli ma pan coś jeszcze na myśli, to możemy się nad tym zastanowić.Zgniótł serwetkę i wrzucił ją do talerza.Zamokła, bo zjadł grzyby, a zupę zostawił.- Most przez Złote Wrota - powiedział nagle.- Co? - Papieros wypadł mi z ręki.- Most przez Złote Wrota.W San Francisco.Kupię go za.- spojrzał na sufit i myślał przez kilka sekund - powiedzmy za sto dwadzieścia pięć dolarów.Gotówka na stół.- Dlaczego akurat most przez Złote Wrota? - spytałem jak kretyn.- Bo ten mi jest potrzebny.Pytał pan, co jeszcze chcę kupić, i to jest właśnie to.Most przez Złote Wrota.- A most Washingtona pana nie urządza? Jest tutaj, w Nowym Jorku, nad rzeką Hudson.Po co kupować coś aż na Wybrzeżu?Wyszczerzył zęby, jakby w podziwie dla mego sprytu.- O nie - powiedział poruszając kilkakrotnie lewym ramieniem.- Ja wiem, czego chcę.Most przez Złote Wrota w San Francisco.Sto dwadzieścia pięć.Albo pan sprzedaje, albo nie.- Sprzedaję.Pan wie lepiej, czego pan potrzebuje.Ale zaznaczam: mogę sprzedać tylko swój udział w moście przez Złote Wrota, toki jak mi zgodnie z prawem przypada.Kiwnął głową.- Potrzebny mi jest kwit.Proszę to zapisać.Napisałem pokwitowanie i historia się powtórzyła.Właściciel drogerii uwierzytelnił kwit, wrzucił stempel do szuflady pod kontuarem i odwrócił się do nas plecami.Eksar odliczył sześć dwudziestek i jedną piątkę z dużego zwitka szeleszczących nowiutkich banknotów.Resztę schował do kieszeni spodni I znowu skierował się do wyjścia.- Kawa? - spytałem widząc to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL