[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotychczas nikomu z naszych się to nie udało.Oni są lepiej przystosowani od nas do życia w starożytności.Ale eliksiru nie przywiózł.Zauważ jednak, że niewiele się postarzał.To daje do myślenia.Utet przyglądał mu się uważnie.- Sądzisz, że dostał go tam i zażywał? Za chwilę dowiemy się wszystkiego.Ukryć eliksiru przecież nigdzie nie mógł! Utet przycisnął klawisz.- Witajcie, potomkowie - powiedział Karol.- Dla was te pięć lat było chwilą.- Jesteś opalony - stwierdził Utet.- To gorące słońce Babilonu.Blade są tylko kobiety, nigdy wojownicy.- A co z eliksirem! Przeszukaliśmy twoje ciało podczas snu aklimatyzacyjnego.Nic nie znaleźliśmy.- Eliksiru nie ma.To zwykła bajka.- Dziwne.Nasi historycy są niemal pewni, że eliksir istniał.Inaczej nie wysłaliby cię przecież.- Eliksiru nie ma.Mówię chyba wyraźnie.- Skoro to stwierdziłeś i wróciłeś, dlaczego nie powrócili tamci trzej?- Po prostu, kto się o tym dowiedział, musiał zginąć.Wasi wysłannicy zginęli właśnie dlatego, że dowiedzieli się.Istnienie eliksiru jest legendą.- Ty jednak jesteś żywy - stwierdził Utet.- Jak widzicie.I przestańcie mnie już wreszcie nudzić.- W jaki sposób udało ci się wrócić? - zapytał Oldes.Przez przypadek?- W pewnym sensie tak.To nie było proste.Chytrość ich kapłanów jest wielka.Mówię wam, ludzie z przeszłości nie ustępują wam wcale.- I chcesz, abyśmy wierzyli w ten przypadek.- Nie zależy mi specjalnie na tym.- Słuchaj - powiedział Oldes.- My i tak wszystko wiemy.Wiemy, że masz tajemnicę eliksiru.Nie możemy cię z nią wysłać w twoje czasy.- W porządku, mogę zostać u was.- Wiesz doskonale, że nie możesz.Wrócisz dokładnie w ten sam punkt czasoprzestrzeni, który opuściłeś.Taka była umowa.- Zgoda, mogę wracać.Oldes milczał chwilę, a potem powiedział:- Gdybyś przekazał nam eliksir, być może Rada pozwoliłaby ci zostać u nas.A tam.pamiętasz, czytałeś swój nekrolog.- Wiesz co, Oldes, zawsze mi się wydawało, że jeśli zna się przyszłość, można uniknąć większości niespodzianek.- Myślisz, że eliksir ci w tym pomoże?- Kto wie.- Przyznajesz więc, że go masz.- Nie, mówię tylko, że może mi pomóc.- Nie rozumiem.- Nie szkodzi.W tym właśnie różnicie się od nas.Jesteście inni.Po prostu zdziecinnieliście przez te trzysta lat, które nas dzielą.W naszych czasach nikt by się nie nabrał na ten eliksir.A wy wierzycie.Wierzycie w bajki.- Nasza technika, zdobycze naszej nauki upoważniają nas do wiary w zjawiska z pozoru nieprawdopodobne.- Ale jesteście przy tym bardzo naiwni.Nadmiar udogodnień technicznych nie sprzyja myśleniu.- I ty to mówisz, ty, człowiek z zamierzchłej epoki wczesnoatomowej?- Nie była ona tak prymitywna, jak myślicie.Z przyjemnością wrócę do niej.Miała ona swoje dobre strony.Zapewniam was.Oldes ruszył ramionami.- Doskonale, wobec tego zorganizujemy przerzut w twoje czasy.Gdy wszedł, starszy o pięć lat, do swojego pokoju, zobaczył Annę.- No, wreszcie w domu - powiedział.- Jesteś, Anno, wróciłaś.Jak weszłaś?- Normalnie, drzwiami.Były otwarte.- Wydawało mi się, że je zamknąłem.Dość dawno temu, ale zamknąłem.- Może nie powinnam przychodzić.Ale pomyślałam sobie, że nie mogę ciebie zostawić na cały wieczór.Wróciłam więc.- Dobrze, że przyszłaś.To był chyba maj, sobota.- ile się czujesz, Karolu? Zmieniłeś się jakoś.- Postarzałem się.Przybyło mi parę lat.- O czym ty mówisz? Rozstaliśmy się przecież przed chwilą.- Tak, ale tymczasem zostałem przeniesiony w przeszłość.Właściwie nie wiem, jak ci to mam powiedzieć.To było coś niesamowitego.- Uspokój się.Usiądź i powiedz wreszcie.Siadł w swoim fotelu, na którym, wiedział, że za trzysta lat siadywać będzie automat.- Byłem w Asyrii - powiedział.- Gdzie?- Nie przerywaj mi.W starożytnej Asyrii.Przeniesiono mnie w inną epokę.Zdaję sobie sprawę, że to wszystko, co mówię, wygląda na szaleństwo.Ja wiem, że to jest nieprawdopodobne, ale ja byłem! Rzeczywiście byłem.Byłem także w przyszłości.Wierzysz mi?- Tak, oczywiście, że ci wierzę - odpowiedziała Anna po chwili.- Wtedy kiedy wyszłaś, pobiegłem za tobą.Wsiadłem do samochodu i znalazłem się w czasolocie.To taki pojazd, który porusza się w czasie.Byłem tutaj, w tym samym mieście, ale po trzystu latach.To było potworne.Wiedziałem, że ciebie już nie ma.- Musisz odpocząć.Zrobię ci kawę.- Anna wstała.- Ty mi nie wierzysz? Myślisz, że oszalałem?- Ależ nie! Wiem, że mówisz prawdę - Anna mówiła to bardzo spokojnie.- Po prostu zrobię ci kawę.Poczekaj.- Gdybym mógł mieć jakiś dowód i przekonać cię.Anna podeszła do drzwi balkonu i odsunęła zasłonę.- Duszno tu.Otworzę drzwi od balkonu.- Duszno? Przecież jest chłodno!- Może masz dreszcze? - podeszła do niego i dotknęła jego czoła.- Anno! Tu jest przecież zimno! Dlaczego mi wmawiasz, że jest duszno!- Uspokój się.Zaraz zamknę drzwi.- Nie, nie! Proszę cię.Otwórz!- Przyjdzie tu lekarz.- Co takiego?- Lekarz.Przed chwilą dzwoniłam do lekarza.Nie zrozum mnie źle.- Rozumiem.Uważasz, że oszalałem!- Nie.Naprawdę nie.Wierzę we wszystko.Jestem pewna, że tak było naprawdę.Ale dobrze będzie, gdy poradzimy się lekarza.Może masz temperaturę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL