[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chodziło mi tylko o to, że jest bardziej prawdopodobne, że to pracownik monitoringu niż zwykły członek wspólnoty obywatelskiej, i bardziej prawdopodobne, że to policjant niż pracownik monitoringu.– Wybacz, IQuszu, ale ja nie dostrzegam wielkiej różnicy – warknęłam.Niestety zdążył wsiąść ze mną do windy.Zapanowała znajoma cisza, trochę tylko bardziej wkurwiająca niż wczoraj.– Obiecuję, że nie będziemy udowadniali winy żadnemu policjantowi, OK?Założyłam ręce na piersi i zrobiłam naburmuszoną minę.W gruncie rzeczy jednak chciało mi się śmiać.Kto by pomyślał, że tak łatwo nim manipulować? No, kolego Aquarto, od tej pory będziesz tańczył, jak ci zagram.– Możesz mi jeszcze powiedzieć, po co cały dzień dylamy po miejscach z listy? Jeśli morderca obserwuje je za pośrednictwem miejskich kamer, to i tak go nie spotkamy.– Masz rację – westchnął zrezygnowany.Myślicie, że przegnę, jeśli poproszę, żeby to powtórzył? Chętnie nagrałabym sobie taki sygnał powitania w mieszkaniu.Winda zatrzymała się na „–5” i wyszliśmy na parking.– Może liczysz, że morderca się na mnie skusi? Nie wiem tylko, jaka jest szansa, że będzie patrzył na obraz z danej kamery akurat wtedy, gdy znajdę się w jej zasięgu?– Niewielka, poza tym on raczej nie zechce policjantki.– A już myślałam, że twoim zdaniem nie jestem dla niego dostatecznie ładna.– Nigdy by mi to nie przyszło do głowy – wymamrotał DiGabriel, idąc za mną posłusznie do samochodu.Ciężka sprawa z tym równouprawnieniem.Nie wiadomo, jak wyciągnąć od faceta komplement tak, żeby nie dać mu samczej satysfakcji z jego wygłoszenia.* * *– Nie opowiadałeś mi jeszcze, jak ominął kamerę na korytarzu – mruknęłam zrezygnowana.Straciłam już nadzieję, że podczas tej niby prywatnej kolacji pojawi się temat niezwiązany z pracą.W sumie nie powinnam narzekać.DiGabriel wybrał elegancką i drogą restaurację.Przyszedł w obcisłych spodniach i marynarce założonej bezpośrednio na świeżo opalony tors.Wyglądał prawie tak dobrze jak ja w krótkiej czarnej sukience z mikrodiodami imitującymi nocne niebo.Niestety od godziny siedzieliśmy w ciszy przerywanej tylko składanymi zamówieniami.– To względnie proste – wyraźnie się ożywił.– Morderca szedł, przesuwając przed sobą trójwymiarowy ekran.Odtwarzał na nim obraz korytarza z kamery.Taka sztuczka wymaga bardzo dużej synchronizacji.Ekran musi poruszać się dokładnie w tym samym tempie co obiektyw.Zawsze jednak na brzegach ekranu będzie różnica kilkuset nanopikseli.– Niczego nie zauważyliśmy.– Bo ludzkie oko nie jest w stanie tego wychwycić.Mmm, „ludzkie” – jak to brzmi w jego ustach, jak na filmach o Obcych.Aż spojrzałam w te piękne zielone oczy.Wysokiej klasy soczewki, ale co kryło się pod spodem? Trójkątne źrenice, czerwone tęczówki? Swoją drogą te drugie były modne trzy lata temu.No, ale ściągało się je po powrocie z imprezy.To zupełnie co innego niż mieć takie na stałe.– Dlaczego zostałeś policjantem?Sama nie wiem, czy miałam nadzieję, że gdzieś tam w głębi kryje się normalny człowiek, czy może właśnie niezwykły nieczłowiek.– Z testów wynikało, że do tego mam największe predyspozycje.Nadzieja – natrętna infekcja, na którą nie wynaleziono skutecznych przeciwciał.– A nie chciałeś nigdy być kimś innym? – spytałam w akcie desperacji.– Zarządzanie kapitałem wirtualnym jest bardzo ciekawe, ale nie radziłbym sobie tak dobrze jak Aquarci z wrodzonymi predyspozycjami do tej dziedziny.OK.Ktoś wie, gdzie tu jest przycisk „zakończ grę”?– Dlaczego detektory DNA niczego nie wykazały? – temat pracy nie wydawał mi się już taki przerażający.– Nie wiem – zarumienił się lekko.Ostatnie, czego się spodziewałam.Znów zapadła cisza.Mój Aquarta posmutniał.Nawet tak mało uczuciowa osoba jak ja miała ochotę go pocieszyć.Pewnie dlatego, gdy godzinę później wydukał wreszcie nieśmiałe „Wejdziesz na drinka?”, heroicznie powiedziałam „Tak”.DiGabriel mało nie zapadł się pod ziemię.W holu hotelu, windzie i na korytarzu nie tylko się nie odezwał – nawet nie spojrzał w moim kierunku!Jeśli do tej pory miałam nadzieję, że w plotkach o seksualnych umiejętnościach Aquartów jest choćby bit prawdy, to właśnie ją straciłam.Mogłam tylko po cichu liczyć na próbę alarmu przeciwpożarowego i szansę ucieczki w ostatniej chwili.Weszliśmy do dużego salonu.Drewnopodobna podłoga, holograficzne ściany, panoramiczne okno z opcją powiększania wybranych fragmentów widoku.Niezły mają budżet.Ciekawe, jaki pokój ja bym dostała, gdybym pojechała na akcję do innego miasta?– Czego się napijesz?– Czerwonego wina.Podeszłam do okna.W nocy panorama miasta była jeszcze bardziej glamour.Oby tylko najbliższe godziny minęły jakoś bezboleśnie.Poczułam chłód kieliszka w ręku i ciepło oddechu na szyi.– Nie odwracaj się – wyszeptał.Nie wiem, co się stało później z kieliszkiem.Czy upuściłam go w filmowym geście, rozlewając wino na drewnopodobną podłogę? A może DiGabriel niepostrzeżenie wyjął szkło z mojej dłoni? Tak wiele było chwil, gdy i tak bym tego nie zauważyła?Myślałam, że nie będę żałowała, nawet gdyby wszyscy mieli się dowiedzieć.Plotki koleżanek, krzywe spojrzenia szefa – drobiazgi; ta noc wydawała mi się warta każdej ceny.Może to i lepiej, że przynajmniej przez kilka godzin nie wiedziałam, jak drogo przyjdzie mi za nią zapłacić.* * *– Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.– I tak już nie spałam.– Zamówiłem śniadanie na dziewiątą.Jeśli to za wcześnie.– Nie, nie, spoko.Zniknął za drzwiami.Myślałam, że po wspólnej nocy mój Aquarta zmieni się w neomacho albo chociaż w sympatycznego metroseksualistę.Niestety nie zmienił się, nawet odrobinkę.Powoli traciłam do niego cierpliwość.Jak taka sierota może być lepszym kochankiem niż wirtualny James Bond z Licencji na zadowalanie? Nie żebym grała w tę symulację.Rozejrzałam się po sypialni.Tutaj akurat spędziliśmy najmniej czasu.Wszystko wskazywało na to, że DiGabriel nawet ze mną nie spał w dosłownym znaczeniu tego słowa.Niechętnie zwlokłam się z łóżka.Dziewiąta.Gdzie mu się tak spieszy? Nadają powtórkę milionowego odcinka Mody na sukces czy jak? A może moja obecność tak go stresuje, że zdążył już przekroczyć dopuszczalną dawkę xanaxu? Oczywiście jeśli dżentelmeni w ogóle biorą przed dziewiątą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL