[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyjeszcze go zobaczy? Czy też zdarzyła się im typowa jednorazowa przygoda, z których był tak dobrze znany?Nie użalaj się nad sobą, Ann, przywołała się brutalnie do porządku.Znała przecież cenę; kiedy się na to decydowała, wiedziała, że igra z losem.Jeśli nawet oboje byliby zainteresowani utrzymywaniem znajomości, to przecież i tak nie mogło im się udać.Ona była stateczna, on nie.On był zamożny, ona wprost przeciwnie.On żył na krawędzi ryzyka, ona szła po prosto wytyczonej i bezpiecznej drodze.On łamał zasady, ona ich przestrzegała.Drew naciągnął dżinsy i zapiął pasek.Ann przywarła spojrzeniem do jego dłoni, tych samych, które zgłębiały tajemnice jej ciała, powoli, dokładnie, z cudownym bezwstydem.A więc wpadła.Zdarzyło jej się najgorsze, co mogła sobie wyobrazić.Zakochała się.A może kochała go przez cały ten czas? Zagryzła wargi, żeby nie krzyknąć.- Wpadnę później do ciebie do zakładu.Patrzył na nią oczami rozpalonymi namiętnością.- Dobrze - wyszeptała.Po czym Drew odwrócił się i ruszył do wyjścia.- Kocham cię - powiedziała.Tylko że on tego nie usłyszał.ROZDZIAŁ TRZYNASTY- Co ty tu robisz?Słowa Drew rozdarły ciszę.Ann obróciła się i spojrzała na niego zaskoczona.- Ale mnie przestraszyłeś! - Położyła rękę na sercu, jakby chciałaje uspokoić.- Przepraszam.- Drew zbliżył się do niej.- Myślałem, że w poniedziałki salon jest nieczynny.- Dobrze myślałeś, ale Kay, moja nowa fryzjerka, robi jednej z klientek trwałą.- Ann ruchem głowy wskazała na drugi gabinet.- Ale to nie wyjaśnia, co ty tu robisz.Ann wzruszyła ramionami.- Ciąglejeszcze sprzątam.Od tych pełnych wydarzeń godzin minęły trzy dni.Ann przez ten czas zrobiła bardzo dużo.I chociaż firma porządkowa ogromnie jej pomogła, to jednak tylko ona sama wiedziała najlepiej, gdzie należy postawić każdy najmniejszy drobiazg.Na szczęście szybko wypłacono jej należne odszkodowanie, dzięki czemu mogła wymienić rozbite lustra i inne uszkodzone sprzęty.Któregoś razu Drew próbował nawet jej pomóc, ale raczej zawadzał niż pomagał, zwłaszcza gdy całował ją w kark, gdy mu się tylko nadarzyła okazja.Wreszcie Ann przepędziła go z zakładu twierdząc, że przy nim nigdy nic nie zrobi.Drew jednak dostrzegł w jej oczach to płomienne spojrzenie i poczuł szybkie bicie jej serca.Nie miał wątpliwości, że Ann pragnie go równie mocno, jak onjej.Teraz, stojąc nad nią, spytał:- Masz zamiar pracować cały dzień?Ann na chwilę przerwała pracę i spojrzała na niego:- Raczej tak.- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł.- Naprawdę? - spytała unosząc brwi.Wzruszył ramionami.- Po pierwsze, pogoda jest tak wspaniała, że mnie nie chce się dziś pracować.- Właśniewidzę.Był ubrany w niebieskie dżinsy, bawełniany podkoszulek i sportowe buty.Uśmiechnął się i po raz drugi wzruszył ramionami.- Mówiłem ci, że nie mam zamiaru dziś pracować.Ann nie odpowiedziała.Drew śledził wzrokiem każdyjej ruch, gdy wyjmowała z pudełka buteleczki z lakierem i ustawiałaje na szklanej półce.Podziwiał sposób, w jaki radziła sobie z trudnymi sytuacjami.Nie próbowała uciekać przed nimi ani ich lekceważyć.Może działo się tak dlatego, że była bardzo zorganizowana i chciała być we wszystkim doskonała.Cecha ta stawała się tym bardziej widoczna, im baczniej obserwował, jak Ann ze skupioną twarzą robi to, co do niej należy.Wykonywała pewne, jednostajne ruchy, zupełniejaak wtedy, gdy gładziłajego ciało.- No i jak? - odezwał się Drew w narastającej ciszy.Ann spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na ustach.- I dlatego nie chcesz, żebymija pracowała, tak?- No, wreszcie zrozumiałaś.Ann rzuciła mu pełne irytacji spojrzenie, po czym ruszyła w stronę gabinetu do pedikiuru.- Poczekaj, dokąd idziesz?Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, poszedł za nią jak zahipnotyzowany.Długi fartuch nie był w stanie ukryć pełnych powabu zaokrągleń jej bioder.Poczuł, że oblewa go fala gorąca.- Co miałeś na myśli? - Ann spytałajuż w gabinecie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL