[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Spytałaś mnie, co myślę, a ja ci odpowiedziałem – odparł prosto Thomas.– Nie rozumiem, dlaczego miałbyś tego chcieć?– Bo wtedy mógłbym cię pocieszać.Gapiła się na niego z otwartymi ustami.– Thomas, to nieprawda! Jesteśmy kumplami, przyjaciółmi! Nic więcej do mnie nie czujesz, to tylko wino i gwiazdy!– Nigdy nie myślałaś o mnie w ten sposób? – spytał, przechylając głowę na bok.– Owszem, myślałam, o ile łatwiej byłoby kochać takiego łagodnego, troskliwego mężczyznę jak ty, zamiast nieobliczalnego, apodyktycznego Dietera.Tylko że często zdarza mi się fantazjować leniwie o czymś, co nigdy się nie zdarzyło.co nie mogłoby się zdarzyć.– W porządku, w takim razie powinnaś do niego wrócić.Jutro, bo po co zwlekać?– Łatwo dajesz za wygraną.– Daj spokój, Elso, popełniłem błąd.Z czystej kurtuazji wziąłem pod rozwagę to, o co prosiłaś.Ale ty nie zamierzasz słuchać moich rad.– Tylko się z tobą droczę.– Więc przestań.Elsa uderzyła w skruchę.– Wiem, jestem jak te feministki, które wściekają się, kiedy mężczyzna ustępuje im miejsca, a jeszcze bardziej, jeśli tego nie zrobi.Próbuję różnych gierek, bo nie mam pojęcia, co z sobą począć.Wiem, co ty powinieneś zrobić – to zupełnie oczywiste.A także wszyscy pozostali: Dieter, David, Fiona, Andreas, Vonni.Tylko nie widzę drogi dla siebie.– A Vonni? Co ona powinna? – zainteresował się Thomas.– Powinna zmusić Andreasa i Jorgisa, żeby odnaleźli jej syna i wytłumaczyli mu, jak bardzo się zmieniła.Na pewno wróciłby wtedy do domu.Thomas uśmiechnął się ciepło.– Elsa bojowniczka – mruknął z czułością, gładząc jej dłoń.W tawernie rozmawiano na temat powrotnej podróży Fiony i o tym, kiedy powinna wyjechać.– Może wybierzesz się ze mną jutro ostatnim promem? – zaproponował David.– Razem będzie nam raźniej i nawet możemy polecieć jednym samolotem do Londynu.– Niezły pomysł, przynajmniej nie będzie tak ciężko się żegnać.– To tylko na jakiś czas – pocieszała ich Vonni.– Na pewno jeszcze do nas przyjedziecie, oboje macie tu przyjaciół.– Jutro zajrzę do Eleni pożegnać się i podziękować za wszystko.Muszę także wpaść do doktora Lerosa – oznajmiła Fiona.– A ja zabieram Marię na ostatnią lekcję.Powiem jej, że teraz przejmiesz ją ty, dobrze, Vonni?– Jak tam ostatnio z jej koordynacją ruchów?– Znacznie się poprawiła – uspokoił ją David.– I w ogóle Maria jest super, tylko postaraj się na nią nie krzyczeć, niech nabierze pewności siebie.– W takich warunkach to każdy jest super – burknęła Vonni.– Zawiadomiłaś już swoich w Irlandii, że wracasz? – spytał Andreas.– Jeszcze nie, zadzwonię jutro z Anna Beach.– Skorzystaj z mojego telefonu – zaproponował, tak samo jak w dniu katastrofy.– To będzie bardzo krótka rozmowa – zapewniła go Fiona.– Z moją przyjaciółką Barbarą.Wielkie dzięki, Andreasie! – I pobiegła do kuchni.– Jak to się stało, że wy, młodzi, nie macie telefonów komórkowych? – zdziwił się Jorgis.– Rzeczywiście to coś niespotykanego.Nikt z nas czworga nie ma działającej tutaj komórki.– Nie widzę w tym nic niezwykłego – powiedziała Vonni.– Wszyscy od czegoś uciekliście, więc po co wam telefon? Żeby tym łatwiej was namierzyli?– Barbara?– Boże Wszechmogący! Fiona?!– Barbaro, wracam do kraju!– No, to naprawdę wspaniała wiadomość! Kiedy tu będziecie?– Nie my, tylko ja sama.Po drugiej stronie zaległa cisza.– Shane jeszcze tam zostaje?– W pewnym sensie tak.– Cóż, szkoda.– Ale z ciebie hipokrytka, Barbaro! Przecież jesteś zachwycona!– To niesprawiedliwe z twojej strony! Jak mogę się cieszyć, skoro moja przyjaciółka się martwi?– Wcale się nie martwię.Mogłybyśmy razem zamieszkać?– Oczywiście, zaraz zacznę czegoś szukać.– Super, a mogłabyś szepnąć słówko moim rodzicom?– Jasne, a konkretnie, co mam im powiedzieć?– Ze wracam.– Fiona nie rozumiała, że w ogóle jest o co pytać.– No tak, ale wiesz, jacy są ci starsi.Zaraz zaczną się pytania.– Wymyśl byle co! – rzuciła lekko Fiona.Thomas odprowadził Elsę do pawiloniku i pocałował ją w policzek.– Schlafgut.– Uczysz się niemieckiego, żeby zrobić na mnie wrażenie?– Och, obawiam się, że powiedzieć: „Spij dobrze”, to o wiele za mało, żeby cię oczarować.Musiałbym jeszcze.– No, no? Słucham!– Stać się nieobliczalny i apodyktyczny.Zresztą mogę spróbować, ale zabrałoby mi to dużo czasu.– Wolę cię takiego, jaki jesteś, naprawdę.Do zobaczenia w południe w porcie.– Więc nie wrócisz do tej pory do Niemiec?– Ani ty do Kalifornii?– Dobranoc, piękna Elso – pożegnał ją i odszedł.W mieszkaniu była już Fiona i pakowała walizkę.– Zanim cokolwiek powiesz, chcę cię przeprosić – powiedziała do Elsy.– Zachowałam się niewłaściwie, prosząc cię o pożyczkę i w ogóle.– Nic nie szkodzi, zresztą ja też potraktowałam cię za ostro i to ja ciebie powinnam przeprosić.– Teraz to już bez znaczenia.Skończyłam z Shane’em i wracam do Dublina.Popatrzyłam na niego i nagle zrozumiałam, jaka przyszłość mnie z nim czeka i że nie warto tego ciągnąć.Pewnie powiesz albo pomyślisz, że to nie mogła być prawdziwa miłość, skoro tak szybko minęła.– Nic podobnego, na pewno była prawdziwa – pocieszała ją Elsa.– Ale jak powiedziałaś, skończyła się, i teraz będzie ci łatwiej żyć.– Nie rzuciłam go, żeby mieć łatwiejsze życie – tłumaczyła Fiona.– Po prostu zobaczyłam go w innym świetle, prawdopodobnie takim jak wy wszyscy, a potem już poszło gładko.Oczywiście przykro mi, że okazał się inny, niż myślałam.To nie jest tak jak z tobą.– Czemu tak mówisz?– Cóż.Shane tylko tolerował moje przywiązanie.A Dieter błaga cię, żebyś wróciła, obiecuje się zmienić ze względu na ciebie.To jest prawdziwa miłość.Elsa nie podjęła tematu.– Co ostatecznie sprawiło, że odeszłaś od Shane’a?– Chyba jego obojętność.Wyraźnie nic go nie obchodziłam.– Wiem, co masz na myśli.– Elsa pokiwała wolno głową.– Nie możesz wiedzieć! Twój facet gotów błagać na kolanach, żebyś do niego wróciła! To całkiem co innego!– To, co powiedziałaś na temat obojętności, wydaje się bardzo adekwatne do mojej sytuacji.Idę na balkon, pogapić się na morze, przyłączysz się do mnie?– Nie, Elso, jestem wykończona.Odbyłam dziś podróż do Aten i z powrotem, całkowicie odmieniłam bieg mojego życia.Muszę postarać się zasnąć.Elsa długo jeszcze siedziała, patrząc na morze zalane księżycowym blaskiem, po czym wróciła do pokoju, wyjęła papier i zaczęła pisać list, który zamierzała wysłać faksem następnego dnia.Moja droga Hannah!Byłaś taką dobrą, bezinteresowną przyjaciółką.O nic nie prosiłaś, zawsze chętnie mnie wysłuchiwałaś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL