[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemniej jednak cieszyła się, że Gideon ma urwanie głowy.Była przez cały czas tak zajęta sprawami służbowymi, że nie musiała roztrząsać reakcji Gideona na każdą nową suknię, w jakiej się pokazała, czy tłumaczyć sobie, dlaczego niepokojący dreszczyk przebiegał jej po plecach, ilekroć on był blisko.I kiedy zdarzało się jej odnosić wrażenie, że w jego spojrzeniu maluje się cień zaborczości, śmiała się z siebie w duchu.To było zupełnie nie do pomyślenia.Jeżeli jego spojrzenie stawało się uważne i rozognione, wiedziała, że to nie z uznania dla jej nowej garderoby, a z powodu jej uderzającego podobieństwa do Maury.A to wystarczało, by natychmiast stawała się czujna i pełna chłodu, więc nie musiała obawiać się, że wypadnie z roli.Dotychczas Constance widziała trzy z nowojorskich teatrów Gideona.Ruby Hall - teatr, w którym poznała Gideona Payne’a - był jej zdaniem najbardziej elegancki.Wnętrze Crystal Palace, w którym trwały obecnie próby do opery, tonęło w zieleni i lśniło od złoceń, ale było zbyt frymuśne jak na jej gust.Na wystrój Diamond Pavilion, gdzie planowano wystawić niebawem angielską komedię, składały się chłodny marmur, kute żelazo i oryginalne barokowe meble.Ku niemałej rozpaczy Constance, wizyty w teatrach odbywały się zwykle przed południem - co pozwalało jej na niewielki kontakt z aktorami.Udawało się jej jedynie rzucić okiem na olśniewające scenografie, kostiumy i rekwizyty przygotowywane do przedstawień.Prawdę mówiąc, poczytywała sobie za szczęście, jeżeli w ogóle nadarzała się okazja, by choć na chwilę opuścić biuro Gideona w którejkolwiek z tych trzech budowli.Już po kilku dniach pracy Constance odgadła, że od dłuższego czasu obchodził się bez pomocy.Wszystkie jego biura były małe, ciasne i zagracone skutkiem jego losowo obieranych technik organizacyjnych.Dni schodziły jej na segregowaniu, porządkowaniu i katalogowaniu.Niemniej jednak wciąż sądziła, że kiedy doprowadzi do ładu jego biura, Gideon przydzieli jej zadania w innych częściach teatru.Wtedy będzie mogła nareszcie rozkoszować się upajającą atmosferą fantazji, blichtru i wielkich wzruszeń, która emanowała ze sceny niczym ciężka woń perfum.- Czy coś się stało, Constance?Zamrugała powiekami, nagle świadoma wirtuozerii, z jaką powóz przedzierał się przez zatłoczone ulice nieopodal doków.Zamyślona, niemal przeoczyła fakt, że Gideon nazwał ją Constance, a nie panną Pedigrue - coś, co nie zdarzyło się od czasu sprzeczki w kuchni.- Nie, panie Payne - odpowiedziała zimno.- Nic się nie stało.- Jesteś pewna?- Najzupełniej pewna.- Wydajesz się dość.zgaszona - skomentował, gdy powóz zatrzymał się przed zakładem jednego z jego rozlicznych dostawców.- Nie odezwałaś się ani razu bez mojego wyraźnego pytania.- Nie widzę powodów, bym miała zadręczać pana nieustannym szczebiotaniem.Przypatrywał się jej z namysłem, po czym odpowiedział:- Nigdy nie słyszałem cię „szczebioczącej”, jak to nazywasz.W istocie jesteś niezwykle spokojną kobietą.To cecha, którą nieczęsto widywałem u płci pięknej.- A jestem pewna, że miał pan dość spotkań z płcią przeciwną, by z łatwością dokonać porównania.W chwili, w której wypowiedziała te słowa, chciała je wycofać.Co u nieba opętało ją, żeby komentować jego osobiste podboje?Gideon nie wydawał się jednak dotknięty tą uwagą.Zachichotał.- Są sprawy, w których zaletą mężczyzn jest pewne doświadczenie z kobietami, nie sądzisz?- Nie mam zdania.- A ja sądzę, że masz, Constance.- Nachylił się bliżej pod pozorem szepnięcia jej do ucha: - W przeciwnym razie nie topniałabyś w moich ramionach jak wosk, ilekroć cię całuję.Pełen oburzenia protest Constance zginął w jego śmiechu.Wysiadł z powozu, otworzył drzwiczki i rozłożył schodki.- Ufam, że masz parę znośnych sukni wieczorowych w swojej kolekcji, jaką zgromadziłyście z Penny - powiedział Gideon, zaskakując ją nieoczekiwaną zmianą tematu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL