[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był przekonany, że zetną mu głowę, tak jak wszystkim templariuszom i joannitom wziętym do niewoli.- Będziesz żył - powiedział Saladyn - albowiem taka jest moja wola.Wasz król oraz wódz templariuszy pozostaną moimi jeńcami.Wszyscy twoi bracia umarli, bo taki był ich los.- Dlaczego ich zabiłeś?- Dla przykładu! Wy podli, szaleni i wiarołomni Frankowie! - krzyknąłwzburzony Saladyn.- Zbyt długo was znosiliśmy! Gdy w Jerozolimie panowałKról Trędowaty, dotrzymywałem układów, bo on na swoim ciele nosił dowód waszej hańby i z miłości do Boga cierpiał męki, lecz wy go nie słuchaliście! To wy zerwaliście rozejm! Czy myślisz, że kazałem ich zamordować dlatego, że odnajduję radość w zabijaniu? Wszystkich chrześcijańskich rycerzy prosiliśmy, by uwierzyli w Allacha, lecz oni tego nie uczynili, bo chcieli umrzeć na tej pustyni! Lecz ty będziesz żył i zaniesiesz do Europy moje słowa, że oto nastałczas Proroka, a krzyż, na którym umarł wasz Bóg, zawiozę jako trofeum do mego pałacu!Saladyn kazał jeńcowi wstać i podszedł do niego tak blisko, że ich twarze prawie się stykały.Hubert zauważył, że Saladyn ma czarne, inteligentne oczy, ale nie dostrzegł w nich żądzy zemsty.Pomyślał, że chrześcijanie sami są sobie winni, bo jak nisko musieli upaść, skoro drewno Krzyża Świętego miało zostać pohańbione.Władca kazał go rozwiązać, wykąpać i nakarmić.Dał mu też dobrego konia i zapas wody i powiedział, że może się udać, dokąd chce.Wyjeżdżając z obozu Saladyna, Hubert zobaczył pobojowisko i zapłakał.Ciała chrześcijańskich żołnierzy już zaczęły gnić w wieczornym upale.Widział też stosy głów swoich zakonnych braci.Tylko sępy, hałaśliwi towarzysze śmierci, zlatywały się z całej pustyni, zwabione odorem gnijącego mięsa.Trzy dni późniejSłońce prażyło niemiłosiernie.Hubert kołysał się w siodle, nie wiedząc, gdzie jest i jak długo przemierza pustynię.Pochłoną mnie te piaski, pomyślał.Lepiej byłoby zginąć z rąk Saladyna.Nagle gdzieś przed nim, w nagrzanym drgającym powietrzu zamajaczyły wieże, a po chwili mury nadmorskiej twierdzy.- To Askalon! Dzięki ci, Boże! - wyszeptał.Strażnicy pełniący wartę na wieży wkrótce go dojrzeli.Zobaczywszy jego białą tunikę z czerwonym krzyżem, nie mieli wątpliwości, że to nie wróg.Gdy koń wjechał na zwodzony most, jeździec zachwiał się i spadł na deski.- Zanieście mnie do komandora twierdzy - wyszeptał po francusku do wartowników, którzy go podnieśli.Zaniesiono go do wielkiego refektarza, gdzie oprócz komandora, braci służebnych, kilku księży i ochrzczonych arabskich mieszkańców podgrodzia znalazło się także wielu żołnierzy z twierdzy.Komandor Askalonu byłtemplariuszem.Zdziwił się na widok współbrata nie mniej niż wartownicy.Zapytał go, co stało się z królewską armią.- Klęska.straszliwa.król i mistrz są w niewoli u Saladyna.Jerozolima.stracona.- Ile dni tutaj jechałeś, bracie?- Nie wiem.Bóg mnie ocalił.Mówię wam, bracia, nie obronicie Askalonu, kiedy nadejdzie Saladyn.- Twierdza jest mocna - odpowiedział komandor, templariusz Piotr z Beauvaux.- Wytrzymamy.- Nie macie szans.Ilu masz ludzi?- Musiałem oddać dwustu żołnierzy królowi - westchnął komandor.-Mam w tej chwili niecałą setkę.- Saladyn ma tysiące.Nie zostawi Askalonu w spokoju, bo twierdza stoi na szlaku do Egiptu.Poza tym sułtan nie pozwoli, by istniała chrześcijańska twierdza na lewej flance Jerozolimy.Będziesz miał gości w ciągu miesiąca, komandorze.Jestem tego pewny.Bracia służebni umyli go, ubrali w czyste odzienie, napoili i nakarmili.Hubert poczuł się lepiej.Opowiedział im, co Saladyn zrobił z templariuszami i innymi rycerzami wziętymi do niewoli pod Hittinem.Słuchacze byli wstrząśnięci.- Jerozolima jest potężną twierdzą - powiedział nieśmiało jeden z młodych braci.- Jerozolima jest stracona! - wykrzyknął Hubert.- Nie rozumiecie, że król Gwidon ogołocił miasto z żołnierzy, będąc tak pewnym zwycięstwa, i teraz, po jego klęsce, Jerozolimy nie będzie miał kto bronić? Wszystko stracone.W komnacie zawisła ciężka cisza.Komandor Piotr siedział z kamienną twarzą, bo wiedział, że Hubert ma rację.To, iż Jerozolima, zdobyta z takim trudem przed niespełna stu laty, mogła teraz wpaść w ręce muzułmanów, było dla wszystkich chrześcijan z Askalonu bolesnym ciosem.- Jak mogę ci pomóc? - zapytał Piotr.- Muszę się stąd wydostać - odpowiedział bez wahania Hubert.- Skoro Jerozolima jest oblegana, pozostaje ci tylko droga morska.- Czy w porcie stoi jakiś statek?- Tylko łodzie rybaków.Chociaż.czekaj! Za dwa dni ma przybyć kilka statków bizantyjskich, należących do Teodora Laskarisa.- Kto to taki?- Bogaty grecki kupiec, który jest nam winien pieniądze.Będzie płynął z ładunkiem pieprzu, mirry, goździków i wina do Konstantynopola.- W takim razie poczekam na niego.★ ★ ★Dwa dni później, wczesnym rankiem, gdy tylko słońce ukazało się na horyzoncie, zalewając blaskiem piaski pustyni, wartownicy zauważyli, że w stronę twierdzy zmierza spora grupa ludzi.Całą załogę postawiono w stan gotowości, lecz już wkrótce obawa, że to wojska Saladyna, ustąpiła miejsca smutkowi.Po błękitnej chorągwi ze złotym krzyżem, jaka zamajaczyła w oddali, wartownicy i ludzie, którzy wylegli na mury, poznali, że to uciekinierzy z Jerozolimy.Tego dnia do twierdzy przybyło ich dwa tysiące.Okazało się, że Jerozolima skapitulowała przed Saladynem po niecałym tygodniu zaciętych walk.Bronili jej wszyscy mieszkańcy.Obawiano się, że Saladyn po zdobyciu miasta będzie bezlitosny.Nie doszło jednak do masakry.Wszyscy obrońcy, w tym dowódca garnizonu, hrabia Balian z Ibelinu, oraz jego brat, a także biskup Wilhelm z Tyru, mogli bezpiecznie wycofać się aż do morza, gdzie zaopiekował się nimi hrabia Trypolisu, Rajmund.Do Askalonu przybyli ormiańscy kupcy z rodzinami, wielu rannych żołnierzy i mnóstwo księży, w tym patriarcha Jerozolimy, dostojny biskup Herakliusz, z rzeszą pochlebców, sług i kuframi zawierającymi skarby, które zdołał wywieźć z miasta.Dostojnik Kościoła natychmiast zażądałnajwygodniejszej komnaty, chleba, jadła i napojów dla siebie i swoich ludzi -księża i słudzy biskupa przywykli bowiem do przywilejów, tak jak ich pan.- Nie, dostojny arcypasterzu, będziesz jadł to co wszyscy i spał tam gdzie wszyscy! Na gołej ziemi! - uciął Hubert.- Wiesz, kim jestem?! Jak śmiesz tak do mnie mówić?! - oburzył się biskup.- Wiem, kim jesteś.I nie będzie dla ciebie, ekscelencjo, żadnych przywilejów.Setki uciekinierów z Jerozolimy pragną się schronić w tej twierdzy!- Bóg cię ukarze za twoją pychę, rycerzu! - prychnął biskup, wykrzywiając z wściekłości usta.- Bóg już ukarał nas głupotą, która spowodowała, że król wypowiedziałwojnę Saladynowi, nie mając szans na jej wygranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL