[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Po co? – mruknął coś, czego nie zrozumiała, i znowu pocałował ją głęboko.Naprawdę bardzo, bardzo głęboko.Łapczywie, mocno, prawie do bólu.Potrząsnęła głową, chcąc coś powiedzieć.Nie zareagował.Pocałunek zdawał się nie mieć końca.Bolały ją już kark i górna warga.Poruszyła się jeszcze raz, gwałtowniej.Tym razem zrozumiał.– Po co nam prezerwatywa? – szepnął jej do ucha.– Chcę mieć z tobą dziecko, Perełko, przecież wiesz.Marzę o tym.Nasze bambino.Myślałem, że zrobimy je we Włoszech, ale tak właściwie… jakie to ma znaczenie? Czemu nie dziś?Uśmiechnęła się, choć w całkowitej ciemności nie mógł tego widzieć.Nigdy nie spotkała mężczyzny, który tak szybko i zdecydowanie mówiłby: „chcę dziecka”.To było cholernie seksowne.Tak jak dotyk jego dłoni błądzących po jej pośladkach.Jak jego ciężar, gdy wślizgnął się między jej uda, wgniatając ją w materac.Nieszczęsna pęknięta sprężyna w rogu jęknęła ostrzegawczo.– Powinniśmy trochę zwolnić tempo – jęknęła i Agata, wysuwając się spod niego z wysiłkiem.– Po co? – Nawet w tej ciemności widziała białka jego szeroko otwartych oczu.– Kocham cię.Czy mam to powtórzyć jeszcze raz? Chcę się z tobą ożenić jak najszybciej i mieć dziecko.Mówiłem już mamie, że niedługo pewnie znowu będzie babcią.Nie może się doczekać.– Naprawdę mówiłeś o wszystkim swojej mamie? – Odsunęła się na sam brzeg materaca.– O mnie, o ślubie i o dziecku? Serio?– Serio, serio – szepnął jej do ucha i uszczypnął je delikatnie zębami.– Ale nie chcę teraz rozmawiać o mojej mamie.Chcę się z tobą kochać.Teraz.Natychmiast.Nie chcę czekać ani chwili dłużej.Był inny niż w mailach.Bardziej niepokojący.Zdecydowany, pewny siebie.A może tylko takiego udawał?Nie mogła zebrać myśli.Przywarł do jej pleców, przewrócił ją na brzuch.Materac znowu zaskrzypiał ostrzegawczo.Wiedziała, że ma już tylko kilka sekund, by zaprotestować.Wyciągnęła rękę i otworzyła szufladę.Wyjęcie z tekturowego pudełka sreberka z prezerwatywą przy użyciu tylko jednej dłoni, w dodatku kiedy leży się na brzuchu, wcale nie było proste.Udało jej się przy trzeciej próbie.– Chcę mieć z tobą dziecko – powtórzył, słysząc ten szelest, i sięgnął dłonią między jej uda.Wzięła głęboki oddech.– Nie chodzi o dziecko.– Starała się nie tracić głowy, brzmieć spokojnie i stanowczo jednocześnie.Ruchy jego palców skutecznie jej to uniemożliwiały.Jeszcze jeden głęboki oddech.Musiała przecież to powiedzieć.– Wiesz, obydwoje mieliśmy przedtem innych partnerów… Nie wiemy o nich wszystkiego… Nie znamy ich przeszłości, ich sekretów…Palce Grzegorza zatrzymały się na moment.Tylko na moment.A potem wróciły do wygrywania swojej symfonii.Bardzo się starała skupić na tym, co miała do powiedzenia, ale i tak słowa zamieniały się w świst, jej oddech rwał się z każdą chwilą coraz bardziej.Powinna być bardziej asertywna! Prowadziła przecież tyle razy zajęcia dla młodzieży, na których mówiła o chorobach przenoszonych drogą płciową.Przytaczała statystyki, przekonywała, by nie poddawali się nastrojowi chwili.– Nie wolno nam poddawać się nastrojowi chwili.– Próbowała znowu odsunąć się choć trochę.– Musimy być odpowiedzialni.Jutro… – wpadła na genialny pomysł – jutro rano pójdziemy razem zrobić test na HIV… i na wszystkie możliwe choroby.A potem… potem już zawsze będziemy robić to bez zabezpieczenia.I na pewno urodzę twoje dziecko.Same te słowa wystarczały, by zaszumiało jej w głowie.Nigdy w życiu żaden mężczyzna nie błagał, by urodziła jego dziecko!– Zrobimy jutro wszystkie testy świata.– Zgodził się bez żadnych negocjacji.Co za ulga! Uśmiechnęła się szeroko i rozdarła folię z prezerwatywą.Złapał ją za rękę i znowu przewrócił na plecy, wgniatając w materac.Nie puszczał ani na moment jej nadgarstka.Druga dłoń bawiła się jej piersią, z każdą chwilą coraz gwałtowniej.– Kocham cię – powiedział.– Chcę być w tobie, dzisiaj, teraz.Chcę czuć cię każdą komórką mojego ciała.Chcę być z tobą tak, że już bliżej się nie da.Stać się jednym, tak jak sobie obiecywaliśmy.Bez żadnej gumowej przegrody między nami.Kocham cię, Perełko.Tak bardzo cię kocham.– Ale… – spróbowała jeszcze raz, ale czuła już, że jej opór słabnie.Wiedziała, że nie powinna się zgadzać.Wiedziała o tym doskonale.Ale z drugiej strony… Jeśli chcą mieć dziecko, będą się kochać bez prezerwatywy.Jutro, za tydzień albo za miesiąc… Co więc zmieni fakt, że dziś się zabezpieczą? Naprawdę nie chciała robić scen.Nie chciała zepsuć tej nocy, na którą tak czekali.Czytał chyba w jej myślach.– Czekaliśmy tak bardzo na tę chwilę, tak? A więc… niech się wypełni.Niech będzie pięknie.Proszę, bądź wreszcie ze mną.Daj mi się poczuć.Cała.Do końca.Nie musisz się bać.Wiesz, moja żona, Magda… pierwsza żona… Ona była pielęgniarką.Nikt nie był tak czysty jak ona.Miała obsesję na punkcie zdrowia.Gdyby coś mi było, wiedziałbym o tym od dawna.– A może to ty powinieneś się bać? – powiedziała, choć dobrze wiedziała, że nie powinien
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL