[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten przystojny mężczyzna, który ci się wczoraj tak spodobał, został dziś rano aresztowany.Podobno to hochsztapler.Próbowano to zatuszować, ale prawda wyszła na jaw.Wszyscy z wyjątkiem Jo spojrzeli na lorda z przerażeniem.- Czy pan sobie z nas przypadkiem nie żartuje? - spytała z niedowierzaniem pani Gley.- Niestety nie.Przed chwilą jego żona zapłakana opuściła hotel.Podobno jest jedną z jego ofíar i nie miała pojęcia, za jakiego ptaszka wyszła.- Czy to wszystko prawda, Bobby? - zawołała Maud, gestykulując gwałtownie.- Tak, moja słodka Maud.Sama widzisz, że lepiej zadowolić się moją urodą.- Bądź dla mnie dobry, Bobby! - prosiła Maud, ściskając narzeczonego za rękę.- Dobry, poczciwy Bobby! - ironizował lord.Wszyscy wybuchnęli śmiechem i atmosfera się rozluźniła.Wkrótce potem pożegnano się, gdyż narzeczeni z ciotką mieli wyjechać nazajutrz skoro świt.Po wyjeździe ostatnich znajomych pani Gley obie panie odetchnęły.Miały wolny dzień i mogły się spokojnie przygotować do dalszej podróży.Jo była szczęśliwa, że uniknęła wielkiego niebezpieczeństwa.Gdy opuszczały Kair, Jo poczuła się nareszcie bezpieczna.Wiedziała, że na razie nic jej nie grozi ze strony Respica.Zachodziła w głowę, kto też się postarał o to, by go aresztowano.W życiu by się nie domyśliła, że za tym wszystkim tkwi Gerd Rainsberg.Nie odczuwała satysfakcji, że aresztowano Respica, ale cieszyła się, że nikomu już nie zrobi krzywdy.W Aleksandrii czekał na nich piękny, wygodny parowiec, którym miały popłynąć do Indii.Na statku znalazło się grono wielbicieli pani Gley, ale żadnego z nich nie znała osobiście.Wśród pasażerów było wielu oficerów brytyjskich; spędziwszy urlop w kraju, wracali teraz do swych indyjskich garnizonów.Nie brakowało też urzędników z żonami; odwiedzali dzieci w Anglii, które wychowywały się tam ze względu na zabójczy klimat indyjski.Jo była bez przerwy adorowana.Nie chciano wierzyć, że jest Niemką, tak doskonale mówiła po angielsku.XVPrócz Jo na pokładzie znajdowała się jeszcze jedna Niemka.Wkrótce obie panie zapałały do siebie ogromną sympatią.Pewnego popołudnia, gdy pani Gley odbywała sjestę poobiednią, Magda Held - bo tak nazywała się ta młoda osoba - opowiedziała Jo swoją historię.Była w Anglii guwernantką.Kilka lat temu zaręczyła się, lecz oboje z narzeczonym byli tak biedni, że nie mogli się pobrać.Ale rok temu jej narzeczony dostał dobrą posadę jako dyrektor plantacji swego przyjaciela ze studiów, który odziedziczył po wuju wielkie dobra na Jawie.Przyjaciel ten potrzebował zaufanego człowieka, gdyż wracał na dłużej do Niemiec.Zawarli wieloletnią umowę i teraz dostała list od narzeczonego, że jeśli nie boi się mieszkać na Jawie, to on jest w stanie zapewnić jej spokojną i przyjemną egzystencję.Niewiele myśląc Magda porzuciła posadę guwernantki i teraz właśnie jest w drodze na Jawę.Jo słuchała zaciekawiona.Nie domyślała się, że przyjaciel narzeczonego Magdy to Gerd Rainsberg; wiedziała przecież że uczony nie jest bogaty.Skąd mogło jej przyjść do głowy, że był właścicielem rozległych plantacji na Jawie! Ale gdy spoglądała w rozmarzone oczy Magdy Held, obraz Gerda stawał jej przed oczami i zazdrościła dziewczynie szczęścia.Potem przyłączyła się do nich pani Gley i Jo powiedziała jej, że panna Held również udaje się na Jawę.Gdy pisarka zaczęła się dopytywać, w której części wyspy młoda dziewczyna zamieszka, okazało się, że plantacje holenderskiego szwagra Angielki muszą leżeć po sąsiedzku.Panie wyraziły więc nadzieję, że będą się mogły widywać.Jo i Magda zbliżyły się do siebie podczas wspólnej podróży statkiem.Pokrewne natury, a przy tym jedyne Niemki pośród Anglików, Hindusów, Malajów i Mongołów - trzymały się razem, wspominając ojczysty kraj.Magda Held przez dwa lata miała dobrze płatną posadę w Anglii, toteż odłożyła trochę pieniędzy na wyprawę ślubną.Jo opowiedziała nowej przyjaciółce, w jaki sposób zdobyła posadę u pani Gley, jaka to stara pisarka jest dla niej dobra, jak jej pomogła z tłumaczeniami, dając jej nowy zawód.Magda pogratulowała Jo tak dobrej pani i wyznała, że bardzo lubi jej powieści, gdyż mają w sobie tyle ciepła, a zarazem są pełne humoru.Jo nie omieszkała powtórzyć tego pani Gley, ta zaś była jak zwykle zakłopotana pochwałami.Stanowczo lepiej znosiła krytyki.Podróż statkiem upływała im w przyjemnej atmosferze.Pani Gley matkowała nowej znajomej, a młoda dziewczyna uwielbiała ją.Wszystkie trzy umówiły się, że się spotkają na Jawie i z góry cieszyły się na to.Jo nawet nie podejrzewała, jak ważna miała się okazać dla niej znajomość z Magdą.W wolnych chwilach Jo tłumaczyła pilnie powieść pani Gley; szło jej coraz lepiej, doskonaliła styl, nabrała płynności i coraz lepiej trafiała w specyficzny charakter książek angielskiej pisarki.Na Oceanie Indyjskim zaczęło trochę huśtać i Jo miała okazję pielęgnować panią Gley, która zapadła na chorobę morską i czuła się fatalnie.Na szczęście szybko wydobrzała i gdy zawinęli do Bombaju, była zdrowa jak ryba.Jo dowiedziała się, że w porcie cumuje niemiecki statek pocztowy, gotów do powrotu do ojczyzny.Według rozkładu miał być w Niemczech 16 sierpnia.Wuj nie otrzyma więc przesyłki ani o dzień za wcześnie.Jo spadł kamień z serca, gdy nadała wreszcie list do wuja.Do wszystkich poprzednich informacji dodała jeszcze opis aresztowania Alberta Respica w Kairze.Może wuj potrafi wykorzystać tę informację, by ją całkiem uwolnić od tego człowieka.Nikt nie czekał tak niecierpliwie na zapowiedziany list jak Gerd Rainsberg, który wciąż liczył dni, jakie pozostały do połowy sierpnia.W międzyczasie otrzymał od Valuza wiadomość, że Alberto Respico doczekał się wreszcie zasłużonej kary, gdyż został aresztowany w Kairze podczas podróży poślubnej z bogatą Amerykanką, z którą ożenił się pod fałszywym nazwiskiem Henri Fleurona.Kobieta ta, wdowa po amerykańskim producencie konserw mięsnych, była na tyle przebiegła, że nie przekazała mężowi pełnomocnictwa do swego majątku, co ją uchroniło przed większymi stratami.Po przesłuchaniu tej damy pozwolono jej wyjechać; Amerykanka zrezygnowała z wytoczenia sprawy oszustowi.Respico - kończył Valuzo - zostanie wydany najpierw władzom szwajcarskim, gdyż tam popełnił pierwsze przestępstwo, a potem ewentualnie Hiszpanom.Na szczęście nie należało się obawiać procesu Respica w Niemczech, o ile Jo nie wytoczy mu sprawy.A Gerd był pewien, że ani profesor, ani jego siostrzenica tego nie zrobią, chcąc uniknąć rozgłosu.Wystarczy, jeśli złożą oświadczenie na ręce Valuza, a ten zajmie się resztą.Gerd miał nadzieję, że proces Respica w Hiszpanii nie odbije się echem w Berlinie.Jo nie miała już z tym człowiekiem prawie nic do czynienia, lepiej więc było zostawić sprawy ich biegowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL