[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był zupełnie spokojny, wiedział przecież, że nic nie zdoła odwieść Flawii od jej postanowienia.Słyszał przecież z własnych ust kuzynki, jakie jest jej zdanie o baronie.- Jeżeli chcesz, to pomów z Flawia.Cieszę się zawsze z każdego waszego zbliżenia.Niech Flawia widzi, jak bardzo ci zależy na jej szczęściu - powiedział spokojnie.Stefa skinęła głową.- Tak, przekonam ją o tym.Może uda mi się jeszcze zmiękczyć jej serce.Janek wiedział, że starania te będą daremne i dlatego pozwolił Stefie udać się do Flawii.Stefa szybko wbiegła na schody, jakby musiała uratować coś, co było od dawna stracone.Janek śledził ją wzrokiem, uśmiechając się do siebie.Nie przeczuwał, jakie uczucia ożywiały Stefę.Nie domyślał się przecież, że zależy jej tylko na tym, by pomóc baronowi.Było mu dziwnie lekko na duszy.Pierzchły wszelkie wątpliwości, które gnębiły go podczas ostatnich kilku dni.Nie chciał już wcale zastanawiać się nad tym, co właściwie stanowiło przyczynę jego przygnębienia i niepokoju.Stefa zapukała tymczasem do drzwi Flawii.- Proszę! - zawołała Flawia.Stefa Marena weszła do saloniku.Czy masz dla mnie chwilkę czasu? - spytała niespokojnie.Flawia obrzuciła Stefę przenikliwym spojrzeniem.Domyślała się, w jakiej sprawie przyszła do niej narzeczona Janka.Zapewne dowiedziała się już o tej odmownej odpowiedzi.Flawii było niezmiernie przykro, że będzie musiała poruszać ten drażliwy temat ze Stefą, mimo to odparła uprzejmie:- Czym mogę ci służyć, Stefo?Uprzejmość Flawii była wymuszona.Już poprzednio nie lubiła, gdy Stefa odwiedzała ją w jej apartamentach, które niegdyś należały do matki Janka.Wydawało jej się zawsze, że obecność Stefy w pokojach ciotki Eleonory - to świętokradztwo.Ach, ciotka Eleonora miała przecież słuszność, odmawiając swego zezwolenia na ten związek! Nie okazywała wprawdzie nigdy Jankowi macierzyńskiej czułości, chciała go jednak uchronić przed niebezpieczeństwem, gdyż instynkt ostrzegał ją zapewne, że nigdy nie zazna szczęścia u boku Stefy!Cóż z tego? Janek kocha Stefę i poślubi ją, dał jej przecież słowo! Flawii krajało się serce, gdy myślała o tym.Od wczoraj nie mogła patrzeć na Stefę, a myśl o rozmowie z nią wydawała się jej męką bez granic.Stefa usiadła na brzeżku krzesła i spojrzała trochę niepewnym wzrokiem na Flawię.- Słyszałam właśnie od Janka, że baron Salten oświadczył się o twoją rękę.Już wczoraj wiedziałam o zamiarach barona.Gdy baron był u nas wczoraj na herbacie, rozmawialiśmy o tobie i zwierzył mi się ze swojej miłości.Bardzo mi przykro, że odmówiłaś baronowi i pragnę zmiękczyć twoje serce.Namyśl się, Flawio!- Moje postanowienie jest niezłomne!- Ach, Flawio, baron kocha cię do szaleństwa! Nie wiem, co się z nim teraz stanie, gdy odebrałaś mu nadzieję.Nie zniesie tej myśli, że nie chcesz zostać jego żoną.Czy nie mogłabyś zmienić twego postanowie nia?Flawia z trudem tylko panowała nad sobą.Podwójna gra Stefy wzbudzała w niej najgłębszą odrazę.Odparła chłodno:- Nie, Stefo! W takich wypadkach, można się tylko zdecydować na „tak” lub „nie”.Nie kocham barona, a i on mnie nie kocha.- Mylisz się bardzo, baron kocha cię nad życie!Komedia ta przejmowała Flawię głębokim wstrętem, postanowiła położyć kres tej niemiłej rozmowie.Odparła więc stanowczo i ozięble:- Powinnaś była tylko powiedzieć baronowi, że jestem ubogą dziewczyną.Wtedy na pewno skończyłaby się jego wielka miłość do mnie.Baron jest źle poinformowany o stanie mego majątku.Nie posiadam ani grosza i jestem zależna od Janka.Stefa przez chwilę spoglądała w osłupieniu na Flawię.Nie była zdolna wymówić ani słowa, oniemiała jakby ze zdumienia.Zupełnie wytrącona z równowagi, zapytała wreszcie:- Nie jesteś bogata?- Nie!- Ale przecież jesteś panią tego domu?- Tak, stosownie do ostatniej woli matki Janka, mam mieszkać w tym domu i zarządzać nim.Willa jednak stanowi własność Janka.Jestem naprawdę biedną dziewczyną, możesz mi wierzyć, Stefo.Baron powinien się cieszyć, że nie zaręczył się z ubogą sierotą.Stefa wciąż jeszcze była zupełnie oszołomiona tą wiadomością.Spoglądała na Flawię, nie dowierzając własnym uszom.Flawia ubogą dziewczyną? Willa nie należy do niej? Nie posiada ani grosza? A to ładna historia! Biedny Hardy! Jak to dobrze, że przynajmniej nie chciała wyjść za niego.Baron mógł się porządnie zaplątać, chwała Bogu, że to go przynajmniej ominęło!Po długiej chwili milczenia Stefa odezwała się ochryple:- Tak, jeżeli go nie chcesz, to trudno.Nie ma na to rady.Nie będę cię wobec tego namawiać, Flawio.- Bardzo słusznie, bo nie miałoby to celu.- W takim razie nie chcę ci przeszkadzać.Stefa pożegnała się i wyszła z saloniku.Można sobie wyobrazić, jakie uczucia miotały nią, gdy schodziła ze schodów.Gdyby mogła, pobiegłaby natychmiast do barona Saltena, aby go pocieszyć.Naturalnie, że baron pocieszy się prędko, skoro się dowie, że Flawia nie posiada majątku.Tak, ale co się z nim teraz stanie? Biedny, biedny chłopiec!Stefa wiedziała dobrze, iż środki barona wyczerpały się doszczętnie i że mu nikt nie udzieli kredytu.Nikt nie pożyczy mu ani grosza.Nie potrafi pracować i zarobić na swoje utrzymanie, nie nauczył się tego.Co ma teraz począć?Stefa w swojej prymitywności wyobrażała sobie, tak pięknie przyszłość.Myślała, jak to będzie przyjemnie, gdy ona i baron zaczną korzystać wspólnie z majątku rodziny Rittbergów.Mogliby żyć w dostatku i pocieszać się nawzajem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL