[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie analizowanie mo¿liwoœci mia³o jednak dobr¹ stronê: pomaga³o mu.Wprawdzienogi wci¹¿ by³y jak z gumy, lecz, w zasadzie, najbardziej uwiera³a goœwiadomoœæ, ¿e tak ³atwo przeszed³ do porz¹dku dziennego nad martwym gangsteremw vanie.Owszem, cz³owiek ten by³ zapewne skoñczonym ³otrem.Owszem, wepchn¹³mu lufê rewolweru do ust i, mimo polecenia Wina, nie rzuci³ broni.Owszem,œwiat bez niego najprawdopodobniej zyska³.Dawniej z powodu œmierci kogoœtakiego czu³by mimo wszystko jakieœ wyrzuty sumienia.A dziœ, szczerze mówi¹c,nie odczuwa³ nic.Próbowa³ wykrzesaæ z siebie odrobinê wspó³czucia, ale by³o musmutno jedynie dlatego, ¿e nie jest mu smutno.Doœæ autoanalizy.Otrz¹sn¹³ siê.– Z twoim scenariuszem te¿ s¹ k³opoty – powiedzia³.– Na przyk³ad?– Po co Greg by j¹ zabija³? Dlaczego nie uciek³ przed spotkaniem w barze?– S³uszne pytania – odpar³ po namyœle Win.– Chyba ¿e w trakcie ich spotkaniacoœ zasz³o.– Na przyk³ad?Win wzruszy³ ramionami.– Wszystko sprowadza siê do Carli – rzek³ Myron.– Nic w niej siê nie zgadza.¯aden handlarz narkotyków tak nie dzia³a.Pracowa³a w barze jako kelnerka,ukrywa³a studolarówki o kolejnych numerach seryjnych, chodzi³a w perukach,mia³a kilka fa³szywych paszportów, a na domiar wszystkiego.Szkoda, ¿eœ niewidzia³ miny Dimonte’a.Wie, kim by³a, i wpad³ w pop³och.– Rozmawia³eœ z Higginsem z Departamentu Skarbu? – spyta³ Win.– Tak.Szuka tych numerów seryjnych.– To siê przyda.– Musimy te¿ zdobyæ wykaz rozmów telefonicznych z baru Parkview.Sprawdziæ, dokogo dzwoni³a Carla.Zamilkli i szli dalej piechot¹, ¿eby nie ³apaæ taksówki za blisko miejscazdarzenia.– Win?– Tak?– Dlaczego nie chcia³eœ przyjœæ przedwczoraj na mecz? Win nie zwolni³ kroku.– Nie ogl¹da³eœ powtórki z tamtego meczu, co? – zapyta³ po chwili.Mówi³ o meczu, w którym Myron odniós³ kontuzjê kolana.– Nie.– Dlaczego?Myron wzruszy³ ramionami.– Nie by³o sensu.– By³.– Zdradzisz jaki?– Gdybyœ go obejrza³, móg³byœ siê uporaæ z przesz³oœci¹.Zamkn¹æ sprawê.– Nie rozumiem – odpar³ Myron.– Wiem.– Pamiêtam, jak ty to ogl¹da³eœ.Pamiêtam, ¿e ogl¹da³eœ to wci¹¿ od nowa.– Nie bez powodu.– ¯eby siê zemœciæ.– ¯eby oceniæ, czy Burt Wesson sfaulowa³ ciê umyœlnie – sprostowa³ Win.– Chcia³eœ mu odp³aciæ.– Powinieneœ by³ mi na to pozwoliæ.A wtedy mo¿e zapomnia³byœ o przesz³oœci.– Znasz tylko jedno rozwi¹zanie, Win: przemoc.Win zmarszczy³ czo³o.– Nie melodramatyzuj – rzek³.– Wyrz¹dzono ci pod³e œwiñstwo.Wyrównanierachunków pozwoli³oby ci zapomnieæ o sprawie.Nie chodzi o zemstê, lecz orównowagê.O podstawow¹ ludzk¹ potrzebê zrównowa¿enia szal.– To jest twoja potrzeba, nie moja.Zrobienie krzywdy Burtowi Wessonowi nieuleczy³oby mi kolana.– Ale pomog³oby zamkn¹æ sprawê.– Jak to zamkn¹æ? To by³a przypadkowa kontuzja.Pech.Win pokrêci³ g³ow¹.– Nie ogl¹da³eœ taœmy z meczu.– Po co? Kolano by³o ju¿ do niczego.Obejrzenie tej taœmy nic by nie zmieni³o.Win milcza³.– Nie wiem, o co ci chodzi – doda³ Myron.– Po tej kontuzji ¿y³em dalej.Nigdysiê nie skar¿y³em, tak czy nie?– Nigdy.– Nie p³aka³em, nie wyklina³em bogów, nic z tych rzeczy.– Nigdy – powtórzy³ Win.– Nigdy nas tym nie zamêcza³eœ.– To dlaczego uwa¿asz, ¿e muszê prze¿yæ wszystko od nowa?Win zatrzyma³ siê i spojrza³ uwa¿nie na Myrona.– Sam odpowiedzia³eœ na pytanie, tylko siebie nie s³uchasz.– OszczêdŸ mi tych pseudofilozoficznych sentencji z Legendy Kung Fu – odgryz³siê Myron.– Dlaczego nie przyszed³eœ na mecz?Win ruszy³.– Obejrzyj taœmê – odpar³.Rozdzia³ 19Myron nie obejrza³ taœmy.Ale mia³ sen.Przyœni³ mu siê szar¿uj¹cy Burt Wesson.Dostrzeg³ w jego twarzy blisk¹oszo³omienia rozradowan¹ agresjê.We œnie wystarczy³o mu czasu, ¿eby zejœæ zdrogi Burtowi.Ale w tym œnie – jak w wielu innych – nie móg³ siê poruszyæ.Zbli¿a³o siê nieszczêœcie, a jego nogi nie reagowa³y, stopy ugrzêz³y wruchomych, gêstych piaskach œwiata snu.W rzeczywistoœci nie widzia³ szar¿uj¹cego Burta Wessona.Nic go nie ostrzeg³o.W chwili gdy obraca³ siê na prawej nodze, nast¹pi³o straszliwe zderzenie.Nietyle poczu³, co us³ysza³ trzask ³amanej koœci.Na pocz¹tku nie by³o bólu, tylkobezbrze¿ne zdumienie.Zdumienie trwaj¹ce niespe³na sekundê, lecz by³a tosekunda zatrzymana w czasie – zdjêcie, które robi³ tylko w snach.A potemprzyszed³ ból.We œnie Burt Wesson znalaz³ siê tu¿-tu¿.Wielki, si³owy gracz, koszykarskiodpowiednik hokejowego brutala.Œredni talent, ale ogromna masa cia³a, z którejpotrafi³ robiæ u¿ytek.Dziêki temu zaszed³ daleko, choæ na grê w szeregachzawodowców to nie wystarczy³o.Przepad³ w przedsezonowym naborze – ironia losusprawi³a, ¿e ani on, ani Myron nie zagrali w zawodowej lidze.Zmieni³o siê todopiero dwa dni temu.We œnie Myron przygl¹da³ siê nadbiegaj¹cemu Burtowi Wessonowi i czeka³.Gdzieœw podœwiadomoœci wiedzia³, ¿e obudzi siê przed zderzeniem.Jak zawsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL