[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Siostro? – odezwa³a siê Rachel.– Tak?– Mog³aby siostra przynieœæ mojego wypchanego króliczka?– S³ucham?– Naprawdê bardzo przepraszam.Kirbie – tak siê nazywa mój króliczek– zosta³ w pokoju.Ja… bojê siê ruszyæ bez niego.Proszê?Pielêgniarka westchnê³a.– Dobrze, moja droga.Zaczekaj tu.Gdy tylko odesz³a, wyœlizgn¹³em siê spod ³Ã³¿ka.– Masz wypchanego króliczka?– Oczywiœcie, ¿e nie.Zje¿d¿aj st¹d, zanim wróci.– Chcê wiedzieæ…– Innym razem, Mickey, dobrze? Po prostu idŸ.Obok mnie otworzy³y siê drzwi windy.Wskoczy³em do kabinyi nacisn¹³em guzik.Patrzy³em, jak drzwi zaczynaj¹ siê zamykaæ.Rachel próbowa³a siê do mnie uœmiechn¹æ, ale jej uœmiech zaraz zgas³.A wtedy, mo¿e pó³ sekundy przed tym, zanim drzwi zamknê³y siê do koñca,zobaczy³em kogoœ za jej plecami.To by³ komendant Taylor.Patrzy³ prosto na mnie.– Zatrzymaj windê!Tym razem nie wykorzysta³em swojego szybkiego refleksu.Windazamknê³a siê do koñca i ruszy³a z lekkim wahaniem, jakby drzwi mia³ysiê znów otworzyæ i wpuœciæ Taylora.Jednak siê nie otworzy³y.Przeszed³em przez hol i wypad³em na dwór.13Na parkingu do³¹czy³em do £y¿ki i Emy.– Ruszajcie siê – rzuci³em.– Komendant Taylor mo¿e nas goniæ.Pospieszyliœmy do nastêpnej przecznicy i z powrotem na NorthfieldAvenue.Na rogu znajdowa³a siê pralnia chemiczna.Zniknêliœmy za jejrogiem.– Czy Rachel by³a w tym pokoju? – spyta³a Ema.Kiwn¹³em g³ow¹ i opowiedzia³em im, co siê wydarzy³o.– Wiêc Abeona jest w jakiœ sposób zamieszana i w to? – spyta³a Ema.– Na to wygl¹da – odrzek³em.£y¿ka milcza³.Wygl¹da³ na trochê zagubionego.Zastanawia³em siênad tym.Nie prosi³ siê o takie k³opoty.Nikt z nas siê nie prosi³, ale ontrochê bardziej przypomina³ zagubione w lesie dziecko.NaszaprzyjaŸñ, jeœli ni¹ by³a, zaczê³a siê zaledwie kilka dni temu, kiedypodszed³ do mnie w bufecie i zaproponowa³ mi… no… swoj¹ ³y¿eczkê.Takzrodzi³a siê nasza znajomoœæ, nie wspominaj¹c o jego przezwisku.– Jak s¹dzicie, co powinniœmy zrobiæ? – zapyta³a Ema.– Nienawidzê komuœ przerywaæ – odezwa³ siê w koñcu £y¿ka – alespotkanie Klubu Musicali i Legendarnych Filmów z pewnoœci¹ ju¿ siêskoñczy³o.Rodzice na mnie czekaj¹.– Musicali i Legendarnych Filmów? – powtórzy³a Ema.Pokrêci³emg³ow¹, daj¹c jej znak, ¿eby nie pyta³a.Kiedy przyjecha³ autobus, wsiedliœmy i pojechaliœmy do domu.Wysiedliœmy tam, gdzie zaczêliœmy wyprawê, na rogu Kasselton Avenuei Northfield.Pomyœla³em, ¿e móg³bym przejœæ obok domu Nietoperzycyi wpaœæ siê z ni¹ zobaczyæ.Jednak nie wiedzia³em, co jej powiedzieæ.By³em zmêczony, przestraszony i zdezorientowany.Kiedy zbli¿aliœmy siê do domu Nietoperzycy, zadzwoni³a mojakomórka.To by³ Myron.Chcia³em go zignorowaæ, ale nie wysz³oby mi tona dobre.– Halo?– Myœla³em, ¿e bêdziesz ju¿ w domu – powiedzia³.– Ju¿ idê.– Chcesz, ¿ebym ciê podwióz³?– Nie, nie trzeba.– Jesteœ ju¿ w drodze?– Tak.– To dobrze.Muszê o czymœ z tob¹ porozmawiaæ.Prze³o¿y³em komórkê dodrugiej rêki.Ju¿ widzia³em dom Nietoperzycy.– Czy wszystko w porz¹dku? – spyta³em.– Wszystko dobrze – zapewni³ wujek.– To œwietnie.Wkrótce bêdê w domu.Roz³¹czy³em siê.Dom Nietoperzycy wygl¹da³, jak zwykle, nanawiedzony.Wiatr siê wzmóg³ i przez moment niemal wydawa³o mi siê, ¿ezaraz go przewróci.Na podwórku od frontu ros³a pochylona wierzba,a za domem – jak wiedzia³em – las.Zapada³a noc.Ema i £y¿ka zostali na chodniku po drugiej stronie ulicy.Gdypodszed³em bli¿ej, zauwa¿y³em, ¿e w ¿adnym oknie nie pali siê œwiat³o.W ¿adnym.Dziwne.Zazwyczaj Nietoperzyca zostawia³a zapalon¹lampkê w sypialni.Jednak nie tego wieczoru.Zapuka³em do drzwii poczu³em, jak pod moimi nogami dr¿¹ deski ganku.Jedna z kolumn ju¿dawno runê³a.Nikt nie otwiera³.Wróci³em do Emy i £y¿ki.W milczeniu ruszyliœmy dalej.Nagle – i takjak zawsze – Ema powiedzia³a:– Zobaczymy siê póŸniej, ch³opcy.Nie dodaj¹c nic wiêcej, oddali³a siê w kierunku lasu.Chcia³em spytaæ, dok¹d idzie i czy mogê jej towarzyszyæ, ale ju¿ toprzerabialiœmy.Tylko by siê na mnie rozz³oœci³a.Zaczeka³em, a¿zniknie w ciemnoœci.Nie wiedzia³em, co robiæ, wiêc pozwoli³em, by prowadzi³a mnie mojaciekawoœæ.Zdawa³em sobie sprawê, ¿e to zapewne b³¹d, naruszeniezaufania i naszej przyjaŸni.Jak mówi³em wczeœniej, wszyscy mamyprawo do tajemnic.Mimo to zapyta³em.– £y¿ka?– Taak?Mog³em siê jeszcze wycofaæ, ale nie zrobi³em tego.– Co jest z Em¹?– Co masz na myœli?Wskaza³em miejsce, w którym znik³a.– Gdzie ona mieszka, kim s¹ jej rodzice, takie rzeczy.£y¿ka poprawi³ okulary.Wygl¹da³ na zatopionego w myœlach.– £y¿ka?– Nikt ze mn¹ nie rozmawia, wiêc wiem tylko to, co pods³ucha³em.Myœla³em o tym mieœcie i o tym, co z nim zrobi³o.£y¿ka nie by³aktywnie przeœladowany czy wyszydzany, lecz ignorowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL