[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znam drogê, któr¹ mo¿emy przejœæ na drug¹ stronê - ale tylkonasza dwójka.- IdŸcie zatem - poleci³ Jan i spojrza³ na Sarê.- A ty chodŸ ze mn¹.Je¿elidotrzemy do mojego samochodu zanim siê tutaj pojawi¹, wymkniemy siê im.Zgaszono œwiat³a i Rondel otworzy³ drzwi.Zanim Sonia wysz³a, wyci¹gnê³a rêkê,dotknê³a lekko twarzy Jana.- Teraz mogê ci powiedzieæ, ¿e praca któr¹ dla nas wykonywa³eœ by³a naprawdêbardzo wa¿na.Dziêkujê ci, Janie - uœmiechnê³a siê i zniknê³a za drzwiami.Jan i Sara wyszli na pok³ad i wspiêli siê na puste jeszcze nabrze¿e.- Nikogo nie widzê - powiedzia³a dziewczyna.- Mam jedynie nadziejê, i¿ nie mylisz siê.Puœcili siê biegiem po oblodzonej nawierzchni w stronê spinaj¹cego oba brzegikana³u mostu.Mieli ju¿ na niego wbiec, gdy nagle zza zakrêtu wypad³ samochód,rycz¹c przeci¹¿onym silnikiem i kieruj¹c siê w ich stronê.- Pod drzewa! - krzykn¹³ Jan i poci¹gn¹³ Sarê za sob¹.- Mo¿e nas jeszcze niedostrzegli.Wbiegli pod os³onê ga³êzi, podczas gdy za nimi ryk silnika nasila³ siê corazbardziej.Jan rzuci³ siê na ziemiê, a Sara nie zwlekaj¹c posz³a w jego œlady.Wkrótce œwiat³a samochodu na krótko oœwietli³y miejsce, w którym le¿eli ipomknê³y dalej.Rozleg³ siê metaliczny zgrzyt, gdy samochód w pe³nym pêdziewpad³ na nabrze¿e.- ChodŸmy - powiedzia³ Jan, pomagaj¹c dziewczynie podnieœæ siê na nogi.- Gdytylko przekonaj¹ siê, ¿e ³Ã³dŸ jest pusta, rozpoczn¹ poszukiwania.W wyœcigu po ¿ycie skrêcili w pierwsz¹ przecznicê i nie zatrzymuj¹c siêpobiegli dalej.Na nastêpnej ulicy by³o ju¿ sporo pieszych, musieli wiêczwolniæ do szybkiego marszu.Nigdzie nie dostrzegali jednak ¿adnego œladupogoni.Zwolnili jeszcze bardziej, by uspokoiæ oddech.- Czy mo¿esz mi powiedzieæ, co siê w³aœciwie sta³o? - zapyta³a Sara.- W moim ubraniu s¹ z pewnoœci¹ urz¹dzenia pods³uchowe wiêc wszystko, copowiem, bêdzie przez nich nagrane.- Twoje ubranie zostanie zniszczone.Ale muszê teraz wiedzieæ, co siê sta³o.- Pods³ucha³em mego ukochanego szwagra, oto, co siê sta³o.W kieszeni mamnagrane jego wszystkie ostatnie rozmowy.Wiêkszoœæ z tego jest dla mniekompletnie niezrozumia³a - leczostatni kawa³ek by³ wystarczaj¹co jasny.Nagrany dzisiaj.Na dziœ wieczórzaplanowali w³amaæ siê na pok³ad ³odzi stoj¹cej w kanale.To jego w³asne s³owa.I mia³o to zwi¹zek z "izraelsk¹ dziewczyn¹"Sara syknê³a i wbi³a siê palcami w jego ramiê.- Jak wiele wiedz¹?- Cholernie du¿o.- A wiêc muszê natychmiast znikn¹æ z Londynu i tego kraju.A to nagranie musidotrzeæ do naszych ludzi.Trzeba ich ostrzec.- Mo¿esz to zrobiæ?- Chyba tak.A co z tob¹?- Dopóki nie wiedz¹, ¿e by³em tu dziœ wieczorem, jestem stosunkowo bezpieczny -nie by³o sensu mówiæ jej o œmiertelnym ostrze¿eniu, które w³aœnie otrzyma³.Jejocalenie by³o w tej chwili spraw¹ najwa¿niejsz¹.Gdy to siê uda, wtedy pomyœlio sobie.- Mój samochód wydaje siê czysty.Powiedz mi teraz, dok¹d chcesz siêudaæ i nie powtarzaj tego w samochodzie.- Koniec komputerowej strefy samochodowej jest na Liverpool Road.ZnajdŸ jak¹œspokojn¹ uliczkê jeszcze po tej stronie i wysadŸ mnie.Pójdê do Islington.- W porz¹dku - przez chwilê szli w milczeniu, przechodz¹c obok sklepów na MaidaYale.- Ta kobieta na ³odzi - powiedzia³ nagle Jan.- Co siê z ni¹ stanie?- Czy móg³byœ zapomnieæ, i¿ j¹ tam widzia³eœ?- Bêdzie to trudne, ale postaram siê.Czy naprawdê jest taka wa¿na?- Stoi na czele naszej organizacji w Londynie.Jest jednym z naszychnajlepszych ludzi.- Z pewnoœci¹.Jesteœmy na miejscu.Teraz nic nie mów.Jan otworzy³ drzwiczki i wsiad³ do œrodka.Mrucz¹c coœ do siebie pod nosemzapali³ œwiat³o i silnik.Wysiad³, otworzy³ baga¿nik i pogrzechota³ przezchwilê w skrzynce na narzêdzia.W koñcu skin¹³ d³oni¹ na Sarê.Gdy wsiad³a,zamkn¹³ za ni¹ drzwi, wœlizn¹³ siê za kierownicê i ruszyli.Droga przez Marylebone by³aby najkrótsza, ale Jan nie móg³ siê zmusiæ, byjeszcze raz przeje¿d¿aæ w pobli¿u Centrali S³u¿b Bezpieczeñstwa.Zamiast tegoskrêci³ w St.John's Wod, a potem przejecha³ przez Regenfs Park.Wtedy w³aœniemuzyka w radiu ucich³a i zast¹pi³ j¹ g³oœny, wyraŸny mêski g³os mówi¹cy:- Janie Kulozik, jesteœ aresztowany.Nie próbuj opuszczaæ swego pojazdu.Czekajna najbli¿szy patrol policji.Gdy g³os w radiu zamar³, silnik samochodu nagle wy³¹czy³ siê i pojazd poprzejechaniu jeszcze kilku metrów stan¹³.Strach Jana znalaz³ pe³ne odbicie w przera¿onym spojrzeniu dziewczyny.Bezpiekawiedzia³a gdzie siê znajduje, œledzi³a go, wys³a³a za nim patrol.A razem z nimznajd¹ tak¿e i Sarê.Jan z³apa³ za klamkê przy drzwiach, lecz ta ani drgnê³a.Drzwi by³yzablokowane.ZnaleŸli siê w pu³apce.- To nie bêdzie takie ³atwe, wy dranie! - wrzasn¹³ Jan siêgaj¹c do schowka pomapê.Oddar³ kawa³ek papieru i przytkn¹³ koniec do p³omienia wyjêtej z kieszenizapalniczki.Gdy zaj¹³ siê ogniem, przy³o¿y³ go do reszty zwiniêtej mapy.Po chwili rulon buchn¹³ wysokim p³omieniem.Jan zacz¹³ wymachiwaæ nim nad desk¹rozdzielcz¹ pojazdu.Nie musia³ czekaæ d³ugo, by obwody przeciwpo¿arowe zareagowa³y prawid³owo.Zabrzmia³ g³oœny brzêczyk i wszystkie drzwi otworzy³y siê.- Uciekaj! - wrzasn¹³ wypychaj¹c oszo³omion¹ dziewczynê z samochodu.Ponownie rzucili siê przed siebie, uciekaj¹c przed niewidzialn¹, leczwszechobecn¹ policj¹.Biegli na prze³aj ciemnymi uliczkami, staraj¹c siêzwiêkszyæ dystans pomiêdzy sob¹ a porzuconym samochodem.Biegli, dopóki Saranie opad³a z si³ - wtedy zwolnili i dalej szli szybkim marszem.Nigdzie jednaknie dostrzegali ¿adnego œladu przeœladowców.Szli, dopóki nie znaleŸli siê wbezpiecznym t³umie na ulicach Camden Town.- Idê z tob¹ - powiedzia³ Jan.- Wiedz¹ o mnie wszystko, tak¿e o moichpowi¹zaniach z ruchem oporu.Zosta³em ostrze¿ony przed dalsz¹ dzia³alnoœci¹.Czy mo¿esz mi pomóc siê st¹d wydostaæ- Przykro mi, i¿ ciê w to wszystko wpl¹ta³am, Janie.- A ja cieszê siê, ¿e to zrobi³aœ.- Jeden cz³owiek nie bêdzie stanowi³ wiêkszej ró¿nicy.Bêdziemy siê staraæuciec do Irlandii.Lecz chyba zdajesz sobie sprawê, ¿e gdy nam siê uda,bêdziesz bezpañstwowcem.Ju¿ nigdy nie bêdziesz móg³ wróciæ do w³asnego kraju.- Wiem.Wiem tak¿e ¿e je¿eli mnie z³api¹, jestem trupem.Byæ mo¿e w ten sposóbbêdê móg³ byæ razem z tob¹.Chcia³bym, aby tak by³o.Kocham ciê.- Janie, proszê.- Czy to coœ z³ego? A¿ do teraz nie zdawa³em sobie z tego sprawy.Przykro mi,i¿ nie wypad³o to w bardziej romantyczny sposób ale przypuszczam, ¿e to winamego technicznego wykszta³cenia.A ty?- Nie mo¿emy dyskutowaæ o tym teraz, nie jest to odpowiednia pora.Jan z³apa³ dziewczynê za ramiona, zatrzyma³ i odwróci³ twarz¹ ku sobie.Spojrza³ jej prosto w oczy i lekko przytrzyma³ za podbródek, gdy próbowa³aodwróciæ g³owê.- Nie ma lepszego czasu - powiedzia³ cicho.- W³aœnie zadeklarowa³em ci swoj¹mi³oœæ.Jaka jest twoja odpowiedŸ? Sara uœmiechnê³a siê leciutko.- Wiesz, ¿e jestem z ciebie bardzo, bardzo dumna.To wszystko, co mogê ci w tejchwili powiedzieæ.Musimy ju¿ iœæ.Gdy ruszyli dalej wiedzia³, ¿e bêdzie siê musia³ tym zadowoliæ.Na razie.Przeklina³ w duchu chwilê s³aboœci która zmusi³a go do wyznania mi³oœci w³aœnieteraz, w tak nieodpowiednim miejscu i w tak nieodpowiedni sposób.A jednak by³ato prawda.Wyzna³ j¹ - i by³ z tego faktu zadowolony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL