[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Walencjamia³a na myœli egzekucjê biednego starego Derby'ego.– Uhum.– Czy musieliœcie go pochowaæ sami?– Tak.– Czy przed rozstrzelaniem widzia³ was, jak stoicie z ³opatami?– Tak.– Czy coœ mówi³?– Nie.– Ba³ siê?– Naszpikowali go œrodkami uspokajaj¹cymi.By³ na pó³ przytomny.– Czy mia³ przypiêt¹ do piersi tarczê strzelnicz¹?– Kawa³ek zwyk³ego papieru – powiedzia³ Billy.Wsta³ z ³Ã³¿ka, powiedzia³:“Przepraszam", i oddali³ siê w mrok ³azienki, aby oddaæ mocz.Szukaj¹c kontaktupoczu³ szorstkoœæ œciany i uœwiadomi³ sobie, ¿e cofn¹³ siê z powrotem do roku1944 i jest znowu w obozowej izbie chorych.* * *Œwieca w baraku zgas³a.Biedny stary Edgar Derby zasn¹³ na s¹siedniej pryczy.Billy wsta³ i macaj¹c po œcianach szuka³ wyjœcia, gdy¿ strasznie chcia³o mu siêlaæ.Wreszcie znalaz³ drzwi, otworzy³ je i wytoczy³ siê w obozow¹ noc.By³zamroczony podró¿¹ w czasie oraz morfin¹ i wpakowa³ siê na ogrodzenie z drutukolczastego, który wbi³ mu siê w ubranie w kilkunastu miejscach.Billy próbowa³siê cofn¹æ, ale druty trzyma³y mocno, puœci³ siê wiêc z nimi w jakieœ g³upietany, robi¹c krok w lewo, krok w prawo i tak w kó³ko.Jakiœ Rosjanin, który te¿ wyszed³ w noc, ¿eby siê odlaæ z drugiej stronydrutów, zobaczy³ taniec Billy'ego.Zbli¿y³ siê do dziwnego stracha na wróble iprzemówi³ do niego ³agodnie, dopytuj¹c siê, z jakiego kraju pochodzi.Strach nawróble nie zwróci³ na niego uwagi i nadal wykonywa³ swój taniec.WówczasRosjanin uwolni³ go z kolców i strach na wróble bez s³owa podziêkowania oddali³siê w podrygach.Rosjanin pomacha³ mu na po¿egnanie, wo³aj¹c po rosyjsku: “Do widzenia."* * *Billy wyj¹³ kuœkê i wœród obozowej nocy d³ugo lal na ziemiê.Potem schowa³ j¹byle jak z powrotem i stan¹³ przed nowym problemem: Sk¹d przyszed³ i dok¹dpowinien pójœæ?Gdzieœ w ciemnoœci rozlega³y siê rozpaczliwe jêki.Nie maj¹c ¿adnego innegoplanu, Billy powlók³ siê w ich kierunku.Po drodze zastanawia³ siê, jakatragedia sprawi³a, ¿e tylu ludzi rozpacza w nocy na dworze.Billy, nie wiedz¹c o tym, zbli¿a³ siê do latryny.Sk³ada³a siê ona z ¿erdzi idwunastu kub³Ã³w.Z trzech stron os³ania³y j¹ œcianki z kawa³ków drewna i blachyz puszek po konserwach.Czwarta strona otwiera³a siê na pokryt¹ czarn¹ pap¹œcianê baraku, w którym odby³a siê uczta.Billy szed³ wzd³u¿ œcianki, a¿ dotar³ do miejsca, sk¹d widaæ by³o has³o œwie¿owypisane na czarnej œcianie.S³owa wymalowano t¹ sam¹ ró¿ow¹ farb¹, którao¿ywi³a dekoracje do Kopciuszka.Billy znajdowa³ siê w takim stanie, ¿e s³owate jawi³y mu siê jako zawieszone w powietrzu lub wypisane na przezroczystejkurtynie, któr¹ zdobi³y dodatkowo œliczne srebrne kropeczki.By³y to oczywiœcie³ebki gwoŸdzi, którymi przybito papê do œciany.Billy nie pojmowa³, coutrzymuje tê kurtynê w powietrzu, i wyt³umaczy³ sobie, ¿e ta magiczna kurtyna iprzesadne objawy rozpaczy s¹ elementami jakiejœ nie znanej mu ceremoniireligijnej.Has³o brzmia³o:Pozostaw to miejsce w takim stanie, w jakim je zasta³eœ.Billy zajrza³ do latryny.To stamt¹d dochodzi³y jêki.Roi³o siê tam odAmerykanów ze spuszczonymi spodniami.Przyjêcie powitalne wywar³o na nichwstrz¹saj¹ce wra¿enie.Kub³y by³y przepe³nione, inne poprzewracane.Siedz¹cy najbli¿ej Billy'ego Amerykanin jêcza³, ¿e wysra³ ju¿ z siebie wszystkooprócz mózgu.Po chwili doda³:– O, teraz idzie.– Mia³ na myœli swój mózg.To by³ autor tej ksi¹¿ki.To by³em ja.* * *Billy cofn¹³ siê przed t¹ wizj¹ piek³a.Min¹³ trzech Anglików, którzy znale¿ytej odleg³oœci obserwowali tê ekskrementaln¹ orgiê.Byli sztywni zobrzydzenia.– Zapnijcie spodnie! – powiedzia³ jeden z nich Billy'emu.Billy zapi¹³ spodnie.Przypadkiem trafi³ do drzwi izby chorych.Wszed³ w tedrzwi i znalaz³ siê z powrotem w swoim miesi¹cu miodowym, w drodze z ³azienkido ³Ã³¿ka, w którym le¿a³a jego m³oda ¿ona.– By³o mi Ÿle bez ciebie – powiedzia³a Walencja.– Mnie te¿ – powiedzia³ Billy Pilgrim.* * *Billy i Walencja zasnêli przytuleni jak ³y¿eczki w pude³ku i Billy cofn¹³ siê wczasie do poci¹gu, którym jecha³ w roku 1944 z manewrów w Po³udniowej Karoliniedo Ilium na pogrzeb ojca.Nie widzia³ jeszcze Europy ani wojny.Dzia³o siê to wczasach, gdy jeŸdzi³y jeszcze parowozy.Billy musia³ siê wielokrotnie przesiadaæ.Wszystko by³y to powolne poci¹giosobowe.W wagonach unosi³ siê zaduch dymu wêglowego, przydzia³owego tytoniu ialkoholu oraz pierdniêæ ludzi od¿ywiaj¹cych siê wojennym jedzeniem.Siedzeniaby³y kryte szorstkim materia³em i Billy d³ugo nie móg³ zasn¹æ.Zapad³ w twardysen, gdy do Ilium pozosta³o zaledwie trzy godziny jazdy.Spa³ z nogamiwyci¹gniêtymi w ruchliwym przejœciu do wagonu restauracyjnego.W Ilium obudzi³ go konduktor.Billy wytoczy³ siê na peron ze swoim workiem ista³ tam obok konduktora, wci¹¿ nie mog¹c oprzytomnieæ.– Mia³eœ chyba mi³y sen, co? – zagadn¹³ go konduktor.– Tak – odpowiedzia³ Billy.– Bracie, ale ci sta³ – powiedzia³ konduktor.* * *O trzeciej nad ranem tej nocy, kiedy Billy dosta³ morfinê, dwaj krzepcy Anglicyprzynieœli do izby chorych nowego pacjenta.Pacjent by³ malutki.Okaza³o siê,¿e jest to Paul Lazzaro, cêtkowany z³odziej samochodów z Cicero w stanieIllinois.Przy³apano go na kradzie¿y papierosów spod poduszki jednego zAnglików.Anglik, na wpó³ przytomny, znokautowa³ go i z³ama³ mu praw¹ rêkê.By³ to jeden z tych, którzy go przynieœli.Mia³ p³omiennie rud¹ czuprynê i aniœladu brwi.W przedstawieniu Kopciuszka gra³ Dobr¹ Wró¿kê.Teraz jedn¹ rêk¹podtrzymywa³ swoj¹ po³Ã³wkê Lazzara, a drug¹ zamkn¹³ za sob¹ drzwi.– Wa¿y tyle co kurczak – powiedzia³.– Uhum.Nogi Lazzara trzyma³ pu³kownik, który da³ Billy'emu zastrzyk uspokajaj¹cy.Dobra Wró¿ka by³ z³y i zawstydzony zarazem.– Gdybym wiedzia³, ¿e to taki kurczak – powiedzia³ – nie uderzy³bym go takmocno.– Uhum.Dobra Wró¿ka nie ukrywa³ swego obrzydzenia do Amerykanów.– S³abe toto, œmierdzi, rozczula siê nad sob¹ – banda skoml¹cych, brudnych,pieprzonych z³odziejaszków.– Straszne tata³ajstwo – zgodzi³ siê pu³kownik.* * *W tym momencie wszed³ niemiecki major.Pozostawa³ w wielkiej za¿y³oœci zAnglikami.Odwiedza³ ich prawie codziennie, grywa³ z nimi w karty, wyg³asza³dla nich odczyty na temat historii Niemiec, gra³ na fortepianie i udziela³ imlekcji konwersacji.Czêsto powtarza³, ¿e oszala³by, gdyby nie ich kulturalnetowarzystwo.Jego angielszczyzna by³a nienaganna.Major przeprasza³ Anglików, ¿e musz¹ znosiæ obecnoœæ amerykañskich szeregowców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL