[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy sk³oni³em go doszczerych zwierzeñ, potwierdzi³ moje zdanie na temat dzisiejszego stanu firmy.- Mac w³aœciwie nie lubi nowoœci, najchêtniej robi³by wszystko tak jak jegodziadek.- Sk¹d wiêc, u licha, wzi¹³ siê na tym stanowisku?Freudenberg nie zna³ szczegó³Ã³w, ale podejrzewa³, i¿ przed dwudziestu laty - zewzglêdu na oszczêdnoœci - nast¹pi³a fuzja Hired Girl i przedsiêbiorstwa, któreprodukowa³o automaty, wykorzystuj¹c moje patenty.Przyjêto wspóln¹ nazwê ,,Hired Girl", McBee zaœ by³ prawdopodobnie w³aœcicielemkontrolnego pakietu akcji.Chuck i ja mieliœmy zwyczaj spêdzaæ wieczory przy piwie, dyskutuj¹c o tajnikachpracy konstruktorów, potrzebach zak³adu i innych sprawach.Z pocz¹tkuwzbudza³em w nim ciekawoœæ jako ,,œpioch".Doszed³em ju¿ dawno do wniosku, ¿emnóstwo ludzi przejawia nienaturalne zainteresowanie hibernowanymi (jakby conajmniej by³i rarogami), dlatego rzadko przyznawa³em siê do trzydziestoletniegosnu.Jednak Chuck fascynowa³ siê samym skokiem w czasie, a jego zainteresowanieby³o naturaln¹ potrzeb¹ cz³owieka, który chcia³ coœ wiedzieæ o dawno minionymœwiecie, ¿yj¹cym w moich wspomnieniach jak coœ, co zdarzy³o siê zaledwiewczoraj.Jego przyjaŸñ umo¿liwi³a mi szybki powrót do spo³ecznoœci nowoczesnychkonstruktorów.Z anielsk¹ cierpliwoœci¹ analizowa³ projekty nowych urz¹dzeñ,którymi sypa³em jak z rêkawa, i studzi³ mój zapa³, kiedy przychodzi³em do niegoz czymœ, co dawno ju¿ zosta³o urzeczywistnione.Któregoœ kwietniowego wieczoru rozwodzi³em siê na temat automatycznejsekretarki.Chuck po namyœle podniós³ g³owê.- Dan, czy ju¿ zacz¹³eœ pracowaæ nad tym w naszej budzie?- Co? Nie, jeszcze nie.Dlaczego pytasz?- Czy podpisa³eœ umowê?- Nie mam ¿adnej umowy.Curtis wpisa³ mnie na listê p³ac, Gallowayobfotografowa³ i naj¹³ jakiegoœ pismaka, który zadawa³ mi idiotyczne pytania.To wszystko.- Hmm.przyjacielu, radzi³bym ci nie wychylaæ siê z tym projektem, dopóki niebêdziesz wiedzia³, na czym stoisz.To jest naprawdê dobry pomys³ i s¹dzê, ¿emasz szansê go zrealizowaæ.- Nie spojrza³em na sprawê z tego punktu widzenia.- Zostaw to na jakiœ czas.Wiesz, jaka jest nasza firma.Zarabia i produkujesolidne rzeczy.Ale wszystkie nowoœci z ostatnich piêciu lat pochodz¹ zlicencji.Ja nie zdo³am pokonaæ upartego konserwatyzmu McBee'a, ale ty mo¿eszgo obejœæ i za³atwiæ wszystko z wielkim szefem.W ka¿dym razie teraz nie róbnic.je¿eli nie chcesz, ¿eby firma zrobi³a szmal na twojej naiwnoœci i da³aci marne grosze.Post¹pi³em wed³ug jego rady.Kreœli³em dalej, ale wszystkie rysunki, któreuwa¿a³em za dobre, spali³em - mia³em je w g³owie, by³y mi ju¿ wiêcniepotrzebne.Nie czu³em siê winny, w koñcu firma nie zaanga¿owa³a mnie jakokonstruktora, p³acili mi za rolê maskotki reklamowej.Kiedy moja reklamowawartoœæ spadnie do zera, otrzymam miesiêczne wynagrodzenie, podziêkowanie iwymówienie.Ale wtedy bêdê ju¿ prawdziwym konstruktorem z opracowan¹ koncepcj¹ w³asnejfirmy i gdyby Chuckowi zbrzyd³a praca w Hired Girl, mia³ u mnie zaklepan¹posadê.Tymczasem Jack Galloway snu³ wielkie plany o ogromnym reporta¿u w Life,nawi¹zuj¹cym do artyku³u sprzed lat trzydziestu, który opisywa³ prototyp,,Dziewczyny na pos³ugi".Jego zdaniem moja historia nie nadawa³a siê dodzienników, lecz dla czasopism ogólnokrajowego zasiêgu.Life co prawda niepo³kn¹³ haczyka, ale Galloway sprzeda³ temat w kilku innych redakcjach irozwin¹³ szerok¹ kampaniê reklamow¹.Dosta³em sporo listów od rozmaitych dziwaków - najciekawszy od faceta, którygrozi³ mi ogniem piekielnym za pokrzy¿owanie boskiego planu wobec mojego losu.Wyrzuci³em je wszystkie, myœl¹c, ¿e gdyby Bóg mia³ jakieœ obiekcje co do mojego¿ycia, nie dopuœci³by do hibernacji.Poza listami nic nie niepokoi³o mojejcichej egzystencji.Jednak w czwartek 3 maja 2001 zadzwoni³ telefon.- Ma pan na linii pani¹ Schultz.£¹czyæ?Pani¹ Schultz? Do diab³a, obieca³em podczas ostatniej rozmowy z Doughtym, ¿e doniej zadzwoniê.Ci¹gle jednak zwleka³em, poniewa¿ nie mia³em najmniejszej chêciz ni¹ rozmawiaæ.By³em przekonany, ¿e mam do czynienia z jedn¹ z tychzwariowanych damulek, które uganiaj¹ siê za hibermantami i pytaj¹ o wra¿enia.No dobrze, winien by³em Doughty'emu przynajmniej to, ¿e nie od³o¿ê s³uchawki.- Proszê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL