[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spytam jeszcze raz i jeœli nie otrzymam szczerej, podkreœlam, szczerejodpowiedzi, bêdê zmuszony u¿yæ tego.- Pokaza³ mu berettê.- Popilnujê drzwi - szepnê³a Layla.- Krzyk mo¿e zwabiæ nieproszonych goœci.- S³usznie.- Œmia³o, zabij mnie - szydzi³ Paolo w ojczystym jêzyku.- Mnie to obojêtne.Przyjd¹ po ciebie inni, wielu innych.Mój brat z przyjemnoœci¹ zabije ciêosobiœcie.Umieraj¹c, dasz mu ostatni podarunek.- Nie mam zamiaru ciê zabijaæ - odrzek³ ch³odno Bryson.- Wiem, ¿e jesteœodwa¿ny.Widzia³em, jak bez cienia strachu stawiasz czo³o œmierci.Œmieræ ciênie przera¿a, miêdzy innymi dlatego jesteœ taki dobry w tym, co robisz.W³och podejrzliwie zmru¿y³ oczy, próbuj¹c odgadn¹æ, do czego Nick zmierza.Lekko poruszy³ stopami i nadgarstkami: sprawdza³, czy nie zdo³a poluŸniæwiêzów.Nie zdo³a³.- Nie - kontynuowa³ Bryson.- Zamiast ¿ycia, odbiorê ci jedyn¹ rzecz, która madla ciebie jakiekolwiek znaczenie: zdolnoœæ do polowania.Czy to na cinghiale,twego ukochanego dzika, czy na ludzi, których nieuchwytni k³amcy manipuluj¹cynaszym rz¹dem uznali za „nie do odzyskania".-Przytkn¹³ mu do kolana lufêberetty.- Bez jednej rzepki bêdziesz móg³ chodziæ, wspó³czesna protetyka czynicuda, tylko z bieganiem bêdzie gorzej.Ale jeœli przestrzelê ci oba kolana.Hmm.Stracisz Ÿród³o utrzymania, nie s¹dzisz?Paolo zblad³.- Ty przeklêty sprzedawczyku - sykn¹³.- Tak ci powiedzieli? Powiedzieli te¿, komu siê sprzeda³em? W³och patrzy³ naniego hardo, choæ lekko dr¿a³a mu dolna warga.- Zapytam jeszcze raz.Zanim sk³amiesz albo odmówisz odpowiedzi, dobrze siêzastanów.Kto was wynaj¹³?- Pierdol siê!Bryson poci¹gn¹³ za spust.Paolo wrzasn¹³, na jego spodniach wy-kwit³a czarnaplama krwi.Straci³ rzepkê.Wiedzia³, ¿e ju¿ nigdy nie zapoluje ani nazwierzynê, ani na cz³owieka.Wi³ siê z bólu, wy³ i bluzga³ przekleñstwami.Od strony drzwi dobieg³ g³oœny trzask, krzyk jakiegoœ mê¿czyzny i zduszony jêkLayli.Bryson b³yskawicznie siê odwróci³.Oberwa³a? Wypad³ z zakrystii iujrza³ dwie postacie szamocz¹ce siê w ciemnoœci.Jedn¹ z nich musia³a byæLayla.Kim by³a druga?- Nie ruszaj siê, bo zabijê!- Ju¿ w porz¹dku.Ostro siê stawia³.Layla.¯y³a.Z ulg¹ odetchn¹³.Niccolo, brat Paola.Le¿a³ na brzuchu ze zwi¹zanymi na plecach rêkami.Z szyizwisa³ mu kabel, garota, której u¿y³a, gdy tylko wbieg³ do koœcio³a; cienka,czerwona prêga na gardle dowodzi³a, ¿e omal siê nie udusi³.Libanka zaskoczy³ago, zdoby³a nad nim przewagê i umiejêtnie j¹ wykorzysta³a: zwi¹za³a go w takisposób, ¿e im bardziej siê rzuca³, tym mocniej zaciska³ sobie patiê na szyi.Nie zd¹¿y³a tylko skrêpowaæ mu nóg, dlatego W³och gwa³townie wierzga³ i wi³siê, próbuj¹c wstaæ.Bryson skoczy³ mu na plecy.Przygniót³ go, pozbawi³ tchu, jednoczeœnieprzytrzyma³ mu nogi, ¿eby Layla mog³a zarzuciæ pêtlê na kolana i stopy i mocnoje zwi¹zaæ.Niccolo rycza³ jak zarzynany wó³.Jego krzyk zlewa³ siê zeœcinaj¹cym krew w ¿y³ach krzykiem brata w oddalonej o piêtnaœcie metrówzakrystii.- Chryste, doœæ tego - mrukn¹³ z niesmakiem Nick.Oderwa³ pasek materia³u z jego koszuli, zwin¹³ go w kulkê i wepchn¹³ mu dogard³a.Layla chwyci³a rolkê taœmy, któr¹ znalaz³a wraz z kablem w szafie, izaklei³a W³ochowi usta, ¿eby przytrzymaæ knebel.Bryson oderwa³ jeszcze jedenpasek materia³u i poprosi³ j¹, ¿eby zakneblowa³a te¿ Paola.Kiedy odesz³a, zawlók³ Niccola do niszy po drugiej stronie nawy i wepchn¹³ godo konfesjona³u.- Twój brat mocno oberwa³ - rzek³, bawi¹c siê berett¹.- Ale, jak s³yszysz,wci¹¿ ¿yje.Tyle tylko, ¿e ju¿ nie bêdzie móg³ chodziæ.W³och gwa³townie rzuca³ g³ow¹, wy³ i wierzga³ jak rozwœcieczone w³asn¹bezsilnoœci¹ zwierzê.- Sprawa jest bardzo prosta, przyjacielu.Powiesz mi, kto was wynaj¹³.Powieszmi wszystko: nazwiska, pseudonimy, kontakty i tak dalej.Wszyœciutko.Wyjmê ciknebel, a ty zaczniesz mówiæ, jasne? Tylko nie próbuj niczego zmyœlaæ.Twójbraciszek sporo mi powiedzia³ i jeœli coœ siê nie bêdzie zgadza³o, uznam, ¿ek³ama³.I zabijê go.Dlaczego? Bo nie znoszê ³garzy.Rozumiemy siê?Niccolo przesta³ wierzgaæ i rozpaczliwie kiwa³ g³ow¹, sonduj¹c wzrokiem jegotwarz.GroŸba podzia³a³a.Ka¿dy przeciwnik ma swój s³aby punkt.Paolo ucich³.Z zakrystii dochodzi³y tylko ciche jêki i zduszone kneblemskomlenie.- Jest z nim moja kole¿anka - kontynuowa³ Nick
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL