[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.La illaha Allah.La illaha Allah - odrzek³ Hasan, lekko pochylaj¹c g³owê.Przed hangarem czeka limuzyna.Odwiezie ciê do terminalu.Do zobaczenia wReykjaviku, przyjacielu.- Spalko odszed³, ¿eby porozmawiaæ z pilotem; Zinamusia³a siê po¿egnaæ ze swoim aktualnym kochankiem.Chanem miota³y zupe³nie nieznane emocje.Czeka³ na lotnisku ju¿ od czterdziestuminut, mimo to wci¹¿ nie móg³ otrz¹sn¹æ siê z szoku, jaki prze¿y³ na wieœæ, ¿eBourne ¿yje.Z twarz¹ ukryt¹ w d³oniach na pró¿no próbowa³ doszukaæ siê wœwiecie jakiegoœ sensu.Ktoœ taki jak on, cz³owiek, którego przesz³oœænieustannie miesza³a siê z teraŸniejszoœci¹, nie potrafi³ uj¹æ go w ¿adensensowny wzór.Przesz³oœæ by³a tajemnic¹, a jego pamiêæ dziwk¹ podœwiadomoœci,ladacznic¹, która zniekszta³ca³a fakty i wydarzenia lub ca³kowicie je pomija³a,wiernie s³u¿¹c wezbranemu jadem wrzodowi, który w nim rós³.Ale te emocje by³y jeszcze gwa³towniejsze i bardziej niszcz¹ce.O tym, ¿eBourne ¿yje, dowiedzia³ siê od Spalki, i to doprowadza³o go do furii., Co siêsta³o z jego wyostrzonymi zmys³ami? Dlaczego niczego nie sprawdzi³? Czy ktoœtak dobrze wyszkolony jak Bourne wpad³by motocyklem na ciê¿arówkê? I gdzie by³yzw³oki? Czy je zidentyfikowano? Rzecznik powiedzia³, ¿e wci¹¿ przeszukuj¹rozbity samochód: eksplozja i ogieñ dokona³y tak wielkich zniszczeñ, ¿eznalezienie czegokolwiek w poskrêcanym i ca³kowicie wypalonym wraku mo¿epotrwaæ wiele godzin, a nawet dni, i ¿e nawet wtedy mo¿e nie wystarczyæ immateria³u do przeprowadzenia stuprocentowo pewnej identyfikacji.Zderzenie - najego miejscu zrobi³by to samo; przed trzema laty opracowa³ nawet identycznywariant ucieczki podczas akcji w dokach Singapuru.Ale wci¹¿ nie dawa³o mu spokoju inne pytanie i chocia¿ próbowa³ o nimzapomnieæ, uporczywie powraca³o.Co poczu³ w chwili, gdy dowiedzia³ siê, ¿eBourne ¿yje? Radoœæ? Strach? Gniew? Rozpacz? Czy mo¿e wszystko to naraz, mdl¹c¹mieszaninê nieokie³znanych emocji, gamê odczuæ na klawiaturze podœwiadomoœci?Wywo³ano jego lot i wci¹¿ oszo³omiony stan¹³ w kolejce do odprawy.Zamyœlony Spalko min¹³ wejœcie do kliniki Eurocenter Bio-I przy Hattyu utca 75.Wygl¹da³o na to, ¿e ma problem: Chana.Chan by³ po¿yteczny, owszem.Nie ulega³ow¹tpliwoœci, ¿e jako znakomicie wyszkolony zabójca eliminowa³ wyznaczone celesprawniej od innych, ale nawet ten wyj¹tkowy talent blad³ w porównaniu zzagro¿eniem, jakie teraz stwarza³.Nie dawa³o mu to spokoju od chwili, gdy Chanpo raz pierwszy zawiód³, pozwalaj¹c Bourne'owi uciec.By³o w tym coœnieprawid³owego, obcego, coœ, co tkwi³o mu w gardle jak oœæ.Próbowa³ j¹odkrztusiæ, próbowa³ prze³kn¹æ, ale nie móg³.Podczas ostatniej rozmowy zChanem uzmys³owi³ sobie, ¿e trzeba go niezw³ocznie zlikwidowaæ.Nie móg³dopuœciæ, ¿eby któryœ z nich przeszkodzi³ mu w akcji w Reykjaviku.Bourne czyChan, teraz to ju¿ wszystko jedno.Obaj byli równie niebezpieczni.Wszed³ do kawiarni za rogiem brzydkiego nowoczesnego gmachu kliniki iuœmiechn¹³ siê do mê¿czyzny, który powita³ go lekkim skinieniem g³owy.Przepraszam, Peter.- Usiad³ przy stoliku.Doktor Peter Sido uspokoi³ go gestem rêki.Nie ma za co, Stiepanie.Wiem, ¿e jesteœ bardzo zajêty.Ale nie na tyle, ¿eby zrezygnowaæ z poszukiwañ doktora Schiffera.- I dziêkiBogu! - Sido doda³ œmietanki do kawy.- Naprawdê nie wiem,co bym zrobi³ bez ciebie i twoich kontaktów.Kiedy odkry³em, ¿e znikn¹³, omalnie postrada³em zmys³Ã³w!- Spokojnie, z ka¿dym dniem jesteœmy coraz bli¿ej.Zaufaj mi.Ufam ci ca³kowicie.- Sido mia³ nijak¹ twarz i w ogóle by³ nijaki.Œredniegowzrostu i wagi, mia³ powiêkszone przez okulary oczy koloru b³ota i krótkiebr¹zowe w³osy, które uk³ada³y mu siê na g³owie, jak chcia³y.By³ w tweedowymgarniturze w jode³kê, lekko przetartym na rêkawach, w bia³ej koszuli ibr¹zowo-czarnym krawacie, który wyszed³ z mody co najmniej przed dziesiêciulaty.Wygl¹da³ jak komiwoja¿er albo przedsiêbiorca pogrzebowy, alepod t¹ nieciekaw¹ powierzchownoœci¹ kry³ siê niezwyk³y umys³.A teraz chcê ciê spytaæ, czy zd¹¿y³eœ - powiedzia³ Spalko.Sido musia³ siê tego pytania spodziewaæ, bo odpowiedzia³ bez wahania:Wszystko jest zsyntetyzowane i gotowe do u¿ycia.Masz to tutaj?Tylko próbkê.Reszta czeka w ch³odni, pod kluczem.A o próbkê siê nie martw.Jest tu, w pojemniku mojej w³asnej konstrukcji.Produkt koñcowy jest bardzowra¿liwy.Do chwili u¿ycia musi byæ przechowywany w temperaturze minustrzydzieœci dwa stopnie Celsjusza.Pojemnik ma integralny system ch³odz¹cy,który utrzyma tê temperaturê przez czterdzieœci osiem godzin.- Siêgn¹³ podstolik i wyj¹³ ma³e metalowe pude³ko wielkoœci grubej ksi¹¿ki.- Dwie doby.Wystarczy?Na pewno, bardzo ci dziêkujê.- Spalko wzi¹³ pude³ko.By³o ciê¿sze, ni¿ myœla³,pewnie ze wzglêdu na wewnêtrzny uk³ad ch³odzenia.– Jest w fiolce? Dok³adniewed³ug moich wskazówek?Naturalnie.- Sido westchn¹³.- Ale wci¹¿ nie rozumiem, po co ci tak groŸnezarazki.Spalko przygl¹da³ mu siê przez chwilê.Zapali³ papierosa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL