[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybacz.- Bourne pochyli³ siê do przodu i nala³ jej jeszcze kawy, za copodziêkowa³a z uœmiechem.Usiad³a g³êbiej i pij¹c kawê, popatrzy³a przed siebie w zamyœleniu.Coœ sobie przypomnia³am, Davidzie.Nie tak dawno temu Peter wróci³ wieczoremdo domu bardzo podekscytowany, tak bardzo, ¿e jeden raz zapomnia³ siê i coœ mipowiedzia³.Robi³am obiad, on spóŸni³ siê bardziej ni¿ zwykle, a ja musia³amrobiæ wszystko jednoczeœnie - pieczeñ ³atwo wysuszyæ na wiór, wiêc j¹ wyjê³am zkuchni i w³o¿y³am znowu, kiedywreszcie stan¹³ w drzwiach.Nie by³am zadowolona, to pewne.- £yknê³a kawy.-O czym to ja.Doktor Sido wróci³ z pracy bardzo podekscytowany – podpowiedzia³ Bourne.A tak, w³aœnie.- Wziê³a w palce kawa³eczek ciasta.- Powiedzia³, ¿ekontaktowa³ siê z Feliksem, który dokona³ prze³omu w tym czymœ, nad czympracuje od ponad dwóch lat.Bourne'owi zasch³o w gardle.Wydawa³o mu siê dziwne, ¿e losy œwiata le¿¹ terazw rêkach gospodyni domowej, z któr¹ popija sobie kawê, zagryzaj¹c domowymciastem.Czy twój m¹¿ powiedzia³ ci, co to jest?No w³aœnie! - zawo³a³a Eszti.- W³aœnie to go tak wtedy podekscytowa³o.Jakiœrozpylacz biochemiczny, wed³ug Petera niezwyk³e jest w nim to, ¿e jestprzenoœny.Mo¿na go przenieœæ w futerale do gitary, tak powiedzia³.- £agodneoczy spojrza³y na niego.- Czy to nie dziwne jak na naukowe coœ?Rzeczywiœcie, interesuj¹ce - odpar³ Bourne, dopasowuj¹c w myœlach elementyuk³adanki, której rozwi¹zywanie niejeden raz niemal przyp³aci³ ¿yciem.Wsta³.- Obawiam siê, ¿e muszê ju¿ iœæ.Bardzo dziêkujê za goœcinnoœæ i poœwiêcony miczas.Wszystko by³o doskona³e, zw³aszcza placek.Zarumieniona i uœmiechniêta odprowadzi³a go do drzwi.Koniecznie wpadnij jeszcze, Davidzie, w szczêœliwszych okolicznoœciach.Zrobiê tak - zapewni³.Wyszed³ na ulicê.Informacje od Eszti Sido potwierdza³y jego najgorsze obawy.Wszyscy chcieli dostaæ w swoje rêce doktora Schiffera, bo stworzy³ przenoœneurz¹dzenie do rozsiewania w powietrzu chemicznych i biologicznych patogenów.Wwielkim mieœcie, Nowym Jorku czy Moskwie, mog³oby to oznaczaæ œmieræ tysiêcyludzkich istnieñ, bez mo¿liwoœci uratowania kogokolwiek w obszarze rozpylania.Przera¿aj¹cy scenariusz, który siê spe³ni, o ile nie znajdzie doktoraSchiffera.Jeœli ktokolwiek coœ wiedzia³ na ten temat, by³ to Peter Sido.Ju¿sam fakt, ¿e by³ ostatnio podekscytowany, potwierdza³ to przypuszczenie.Musi spotkaæ siê z doktorem Sido, im szybciej, tym lepiej.Zdaje pan sobie sprawê, ¿e sam pan siê prosi o k³opoty – powiedzia³ Fejdal-Saud.Wiem - odpar³ Jamie Hull.- Ale to Borys mnie do tego zmusza.Wiesz równie dobrze jak ja, ¿e z niego kawa³ skurwysyna.Przede wszystkim - zauwa¿y³ ch³odno Fejd al-Saud - jeœli obstaje pan przynazywaniu go Borysem, to nie mamy o czym rozmawiaæ.Skoczycie sobie, panowie,do garde³.- Roz³o¿y³ rêce.- Byæ mo¿e coœ mi umknê³o, proszê mi wiêc ³askawiewyt³umaczyæ, panie Hull: dlaczego chce pan skomplikowaæ zadanie, które i beztego wystawia na próbê nasze kwalifikacje w dziedzinie ochrony?Obaj agenci sprawdzali w³aœnie system wentylacyjny hotelu Oskjuhlid, w którymwczeœniej zamontowali czujniki ruchu oraz podczerwieni wykrywaj¹ce zmianytemperatury.Ten wypad nie wchodzi³ w zakres codziennych inspekcji systemu,których dokonywa³a ca³a trójka agentów.Za nieca³e osiem godzin mia³a przybyæ pierwsza grupa przedstawicielinegocjuj¹cych stron.Dwanaœcie godzin póŸniej mieli siê pojawiæ przywódcy irozpocz¹æ szczyt.Nie by³o ¿adnego marginesu b³êdu dla agentów, w tym równiedla Borysa Iljicza Karpowa.- Chcesz powiedzieæ, ¿e ty nie uwa¿asz go za skurwysyna? – spyta³ Hull.Fejd al-Saud porównywa³ jedno z rozga³êzieñ ze schematem, który trzyma³ zawszeprzy sobie.Szczerze powiedziawszy, mam co innego na g³owie.Zadowolony ze stanu rozga³êzienia, ruszy³ dalej.No dobra, skoñczmy z tymi uprzejmoœciami.Fejd odwróci³ siê do Hulla.S³ucham?- Chodzi mi o to, ¿e we dwóch tworzymy zgrany zespó³, œwietnie siê rozumiemy,jesteœmy równie dobrzy, jeœli chodzi o kwestie bezpieczeñstwa.Chodzi panu o to, ¿e œwietnie wype³niam pañskie polecenia.Hull poczu³ siêdotkniêty.Czy tak powiedzia³em?- Nie musia³ pan, panie Hull.Jak wiêkszoœæ Amerykanów, ³atwo panarozszyfrowaæ, kiedy nie macie pe³nej kontroli nad wszystkim, wœciekacie siê.Hull poczu³, ¿e przepe³nia go oburzenie.Nie jesteœmy dzieæmi! -krzykn¹³.Czy¿by? - powiedzia³ Fejd al-Saud spokojnie.- Czasami przypominacie mi mojegoszeœcioletniego syna.Hull mia³ ochotê wyj¹æ swojego glocka 31 kaliber.357 i wepchn¹æ lufê w twarzAraba.Jak móg³ mówiæ w taki sposób do przedstawiciela rz¹du StanówZjednoczonych? Na mi³oœæ bosk¹, to tak jakby naplu³ na flagê.Ale co by mu da³taki pokaz si³y? Bardzo niechêtnie musia³ przyznaæ, ¿e trzeba spróbowaæ innejdrogi.- No dobrze, wiêc co ty na to? - zapyta³ najspokojniej, jak móg³.Fejd al-Saudwydawa³ siê nieporuszony.- Szczerze mówi¹c, wola³bym, ¿eby pan i pan Karpow rozwi¹zali swoje sporymiêdzy sob¹.Hull potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Niemo¿liwe, przyjacielu, wiesz o tym równie dobrze jak ja.Niestety, Fejd al-Saud istotnie o tym wiedzia³.Hull i Karpow g³êbokozasklepili siê we wzajemnej wrogoœci, a najlepsze, czego mo¿na by³o od nichoczekiwaæ, to ¿e ogranicz¹ wzajemne ataki do okazjonalnych przytyków, nied¹¿¹c do otwartej wojny.- S¹dzê, ¿e najlepiej siê wam przys³u¿ê, zachowuj¹c pozycjê neutraln¹ -powiedzia³.- Jeœli nie ja, kto was powstrzyma od rozszarpania siê nawzajem?Kupiwszy wszystko, czego potrzebowa³ Bourne, Annaka wysz³a ze sklepu z mêsk¹odzie¿¹.Gdy zd¹¿a³a w stronê dzielnicy teatralnej, zauwa¿y³a w witrynreodbicie jakiegoœ ruchu za swoimi plecami.Nie zawaha³a siê ani nawet niezgubi³a kroku, tylko zwolni³a, upewniaj¹c siê, ¿e jest œledzona.Spokojnieprzesz³a przez ulicê i zatrzyma³a siê przed szyb¹ sklepu.Rozpozna³a KevinaMcColla, gdy przechodzi³ przez jezdniê w œlad za ni¹, pozornie kieruj¹c siê wstronê kawiarni na rogu.Wiedzia³a, ¿e musi go zgubiæ, zanim wejdzie do sklepucharakteryzatorskiego.Upewniwszy siê, ¿e McColl tego nie widzi, wyci¹gnê³a komórkê i wystuka³a numerBourne'a.Jason - powiedzia³a miêkko - McColl mnie znalaz³.Gdzie teraz jesteœ? - zapyta³.Na pocz¹tku Vaci utca.Jestem niedaleko.Mia³eœ nie opuszczaæ hotelu.Co robisz?Odkry³em trop.Serio? - Serce zabi³o jej szybciej.Czy dowiedzia³ siê o Stiepanie? - Cotakiego?Najpierw zajmijmy siê McCollem.PójdŸ na Hattyu utca 75 i zaczekaj na mnie wrecepcji.Mówi³ dalej, przekazuj¹c jej szczegó³owe instrukcje.Wys³ucha³a go uwa¿nie, poczym spyta³a:Jason, na pewno dasz radê?Po prostu rób, co ci ka¿ê - odpar³ szorstko - a wszystko bêdzie dobrze.Roz³¹czy³a siê i zadzwoni³a po taksówkê.Poda³a kierowcy adres, który Bournekaza³ jej powtórzyæ na g³os.Gdy odje¿d¿ali, odwróci³a siê, ale nie zobaczy³aMcColla, choæ by³a pewna, ¿e j¹ œledzi.W chwilê potem obt³uczony ciemnozielonyopel przebi³ siê przez ruch uliczny, wpychaj¹c siê za jej taksówkê.Annaka,patrz¹c w lusterko boczne, rozpozna³a potê¿n¹ sylwetkê za kierownic¹ opla iuœmiechnê³a siê pod nosem.Kevin McColl po³kn¹³ haczyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL