[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ja mam swoje wiadomoœci.Mam panuprzypomnieæ?Pilnie zwa¿aj¹c na to, ¿eby nie podnosiæ g³osu, powiedzia³am kilka rzeczy,wymieni³am kilka dat, opisa³am drobne sceny.— Wie pan dobrze, ¿e ¿adna si³a nie wydobêdzie ze mnie na ten temat ani s³owa,ale jeœli Tadeusz wiedzia³ tyle samo? Albo nawet tylko po³owê tego? I jeœli onizdo³aj¹ stwierdziæ, co on wiedzia³?.Zbyszek poniecha³ udawania, ¿e ogl¹da papiery.Wsta³ od sto³u i wyjrza³ przezokno, które wychodzi³o na zamkniête podwórze i za którym na pewno nie by³o nicciekawego.— No to pani powiem.Tadeusz wykry³, ¿e by³em z Ank¹ u lekarza zaraz po jejœlubie.Mia³a pewne podejrzenia, na które w tym zwi¹zku akurat nie by³omiejsca.I tym mnie szanta¿owa³ tak d³ugo, a¿ siê okaza³o, ¿e te podejrzeniaby³y ca³kowicie bezpodstawne, Bogu dziêki.Sama pani rozumie, ¿e teraz mo¿emysiê wszystkiego wyprzeæ, Tadeusz nie mia³ ¿adnego dowodu.— odwróci³ siênagle i spojrza³ na mnie, tkniêty now¹ myœl¹.— Gdybym mia³ kogokolwiekzabijaæ, to tylko pani¹, nikt o mnie tyle nie wie.Nie przejê³am siê t¹ mo¿liwoœci¹, nad czym innym myœla³am intensywnie.— Krótko mówi¹c, jak dla pana, to on zosta³ sprz¹tniêty za póŸno?— W³aœnie.— No tak.Do bani taki dowód.Po pierwsze, nie powie pan tego nawet w cieniuszubienicy, a po drugie, to jest w³aœnie to, co trzeba ukryæ.¯e te¿ mi pantego od razu nie powiedzia³, sama bym z ni¹ posz³a i potem mog³ybyœmyprzysiêgaæ, ¿e to ona posz³a ze mn¹.Mnie moja opinia jest doskonale obojêtna.Bo¿e drogi, co ja z panem mam!— No widzi pani, ja mam pecha.Jeden b³¹d ¿yciowy i takie skutki.—Jaki tam b³¹d! Jeden rozs¹dny uczynek.To teraz niech mi pan powie, jak toby³o z tymi drzwiami?Zbyszek wróci³ na swoje miejsce i siadaj¹c spojrza³ na mnie ze zdziwieniem.— Z jakimi drzwiami?— A z tymi, o — pokaza³am palcem drzwi do sali konferencyjnej.— Jeszcze panamilicja nie pyta³a? Dlaczego nie przeszliœcie têdy, jak siê zaczê³o toprzedstawienie, tylko lecieliœcie przez dwa przedpokoje?— Nie wiem — odpar³ Zbyszek nadal zdziwiony, wyraŸnie usi³uj¹c siê skupiæ.— Anie, wiem! Po prostu by³y zamkniête.— Sk¹d pan wie?!— Próbowa³em.Wyskoczy³em zza sto³u i odruchowo chwyci³em za klamkê.Nawet siênie zastanawia³em, dlaczego s¹ zamkniête, dopiero teraz pani mi touprzytomni³a.Zaraz potem wybieg³em za Witkiem na korytarz.— Witek wylecia³ pierwszy? Nie próbowa³ siê przedostaæ tymi drzwiami?— A wie pani, ¿e nie.— Zbyszek zatrzyma³ siê nagle i przez chwilêintensywnie myœla³.— Zaraz, niech sobie przypomnê.Nie, Witek prosto zzabiurka wyskoczy³ do przedpokoju, a ja siê zatrzyma³em w³aœnie, próbuj¹cdrzwi.— Bardzo ciekawe — powiedzia³am i popatrzyliœmy na siebie bez s³owa.Zbyszekpokrêci³ g³ow¹.— Mo¿e go wynios³o si³¹ rozpêdu? Ja mia³em bli¿ej.— I nagle doda³ innymtonem: — Pani Joanno, wie pani co? Z ca³ego serca pani radzê, niech pani tozostawi.To jest nieprzyjemna sprawa, niech siê milicja sama w tym grzebie.Nie ma pani nic do roboty?— Owszem — odpar³am zgryŸliwie.— Planszê zbiorcz¹ instalacji, do którejTadeusz mia³ mi daæ dane.Jest pan w stanie wyegzekwowaæ to od nieboszczyka?Przychodzi nowy pracownik, który po nim przejmie robotê — westchn¹³ Zbyszekzgnêbiony.— Ta ca³a historia narobi³a nam wiêcej szkody ni¿ ktokolwiekprzypuszcza.Witek jest niepoprawnym optymist¹.Zobaczy pani.***— Prokurator siê o ciebie pyta³ — powiedzia³ Janusz z³oœliwie, kiedy wróci³amdo pokoju.— Wpad³aœ mu w oko.Kaza³ siê zawiadomiæ, jak tylko wrócisz.— No to leæ, zawiadamiaj go.Jak stoicie z plastykiem?„O prokuratora niech siê diabe³ stara” — pomyœla³am równoczeœnie zsatysfakcj¹, ¿e czynniki nadprzyrodzone za mnie pracuj¹ i sama nie muszê.— Z plastykiem le¿ymy.Leszek wygina³ na gor¹co i zobacz, co mu wysz³o.Leszek melancholijnie zademonstrowa³ mi przedziwny kszta³t, cudaczniepowyginany, do niczego niepodobny, zupe³nie pozbawiony okreœlonego fasonu.— Przepiêknie — pochwali³am.— Akurat pasuje do pañskiego obrazu.— Pani Joanno, ja pani radzê, niech siê pani zajmie tym prokuratorem, boinaczej Monika go pani poderwie — powiedzia³ Witold ostrzegawczo.— Ju¿ naniego zagiê³a parol i tylko b³yska oczami.— Niech sobie b³yska, on jest do niej nieprzychylnie usposobiony, bo ³ga³a naprzes³uchaniu.— Aha, Witek tu by³ — przypomnia³ sobie nagle Janusz — i kaza³, ¿ebyœ zrobi³aporz¹dek.Wszyscy mamy zrobiæ porz¹dek po rewizji.Rozejrza³am siê po swoim stole i jego najbli¿szych okolicach i musia³amprzyznaæ, ¿e pobojowisko dosz³o do pe³ni rozkwitu.Mój normalny ba³agan zosta³wydatnie zwiêkszony przez milicyjne poszukiwania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL