[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty obnosisz siê z innoœci¹, z tym, co uwa¿asz za nienormalnoœæ.Ty siê z t¹nienormalnoœci¹ nachalnie narzucasz, nie rozumiej¹c, ¿e dla wiêkszoœci ludzi,którzy myœl¹ trzeŸwo, jesteœ najnormalniejszy pod s³oñcem i oby wszyscy bylitacy normalni.Co z tego, ¿e masz szybsz¹ reakcjê, pionowe Ÿrenice w s³oñcu? ¯ewidzisz po ciemku jak kot? ¯e rozumiesz siê na czarach? Wielka mi rzecz.Ja,mój drogi, zna³em kiedyœ ober¿ystê, który potrafi³ przez dziesiêæ minut bezprzerwy puszczaæ b¹ki, i to tak, ¿e uk³ada³y siê w melodiê psalmu „Witaj nam,witaj, poranna jutrzenko".Nie bacz¹c na niecodzienny b¹dŸ co b¹dŸ talent, by³Ã³w ober¿ysta najnormalniejszy wœród normalnych, mia³ ¿onê, dzieci i babkêdotkniêt¹ parali¿em.- Co to ma wspólnego z Essi Daven? Mo¿esz wyjaœniæ?- Oczywiœcie.Bezpodstawnie wyda³o ci siê, Geralt, ¿e Oczko zainteresowa³a siêtob¹ z niezdrowej, wrêcz perwersyjnej ciekawoœci, ¿e patrzy na ciebie jak nararoga, dwug³owe cielê albo salamandrê w zwierzyñcu.I natychmiast nad¹sa³eœsiê, da³eœ przy pierwszej okazji niegrzeczn¹, niezas³u¿on¹ reprymendê, odda³eœcios, którego ona nie zada³a.Przecie¿ by³em œwiadkiem.Œwiadkiem dalszegobiegu wydarzeñ ju¿ nie by³em, ale dostrzeg³em wasz¹ ucieczkê z sali i widzia³emjej zaró¿owione jagody, gdyœcie wrócili.Tak, Geralt.Ja ciê tu ostrzegam przedb³êdem, a tyœ go ju¿ pope³ni³.Chcia³eœ siê na niej zemœciæ za niezdrow¹ wtwoim mniemaniu ciekawoœæ.Postanowi³eœ tê ciekawoœæ wykorzystaæ.- Powtarzam, bredzisz.- Spróbowa³eœ - ci¹gn¹³ bard, niewzruszony - czy aby nie da siê pójœæ z ni¹ nasiano, czy nie bêdzie ciekawa, jak to jest kochaæ siê z cudakiem, z odmieñcemwiedŸminem.Na szczêœcie, Essi okaza³a siê m¹drzejsza od ciebie iwspania³omyœlnie ulitowa³a siê nad twoj¹ g³upot¹, zrozumiawszy jej przyczynê.Wnoszê to z faktu, ¿e nie wróci³eœ z pomostu ze spuchniêt¹ gêb¹.- Skoñczy³eœ?- Skoñczy³em.- No, to dobranoc.- Wiem, dlaczego siê wœciekasz i zgrzytasz zêbami.- Pewnie.Ty wszystko wiesz.- Wiem, kto ciê tak wykoœlawi³, dziêki komu nie umiesz zrozumieæ normalnejkobiety.Ale¿ zalaz³a ci za skórê ta twoja Yennefer, niech mnie licho, jeœliwiem, co ty w niej widzisz.- Zostaw to, Jaskier.- Naprawdê nie wolisz normalnej dziewczyny, takiej jak Essi? Co maj¹czarodziejki, czego Essi nie ma? Chyba wiek? Oczko mo¿e nie jest najm³odsza,ale ma tyle lat, na ile wygl¹da.A wiesz, do czego przyzna³a mi siê kiedyœYennefer po paru kielichach? Ha, ha.Powiedzia³a mi, ¿e kiedy pierwszy razrobi³a to z mê¿czyzn¹, to by³o dok³adnie w rok po tym, jak wynalezionodwuskibowy p³ug.- £¿esz, Yennefer nie cierpi ciê jak morowej zarazy i nigdy by ci siê niezwierzy³a.- Niech ci bêdzie, ze³ga³em, przyznajê siê.- Nie musisz.Znam ciê.- Zda ci siê jeno, ¿e mnie znasz.Nie zapominaj, jestem natur¹ skomplikowan¹.- Jaskier - westchn¹³ wiedŸmin, robi¹c siê naprawdê senny.- Jesteœ cynik,œwintuch, kurwiarz i k³amca.I nic, uwierz mi, nic nie ma w tymskomplikowanego.Dobranoc.- Dobranoc, Geralt.V- Wczeœnie wstajesz, Essi.Poetka uœmiechnê³a siê, przytrzymuj¹c szarpane wiatrem w³osy.Wesz³a ostro¿niena molo, omijaj¹c dziury i przegni³e deski.- Nie mog³am przegapiæ mo¿liwoœci obejrzenia wiedŸmina przy pracy.Znowubêdziesz mnie mia³ za ciekawsk¹, Geralt? Có¿, nie ukrywam, naprawdê jestemciekawska.Jak ci idzie?- Co jak mi idzie?- Och, Geralt - powiedzia³a.- Nie doceniasz mojej ciekawoœci, mojego talentudo zbierania i interpretowania informacji.Wiem ju¿ wszystko o wypadkupo³awiaczy, znam szczegó³y twojej umowy z Aglovalem.Wiem, ¿e szukasz ¿eglarza,chêtnego do wyp³yniêcia tam, w stronê Smoczych K³Ã³w.Znalaz³eœ?Patrzy³ na ni¹ przez moment badawczo, potem nagle zdecydowa³ siê.- Nie - odpar³ - Nie znalaz³em.Ani jednego.- Boj¹ siê?- Boj¹.- Jak wiêc zamierzasz zrobiæ rekonesans, bez mo¿liwoœci wyp³yniêcia w morze?Jak, nie mog¹c wyp³yn¹æ, chcesz dobraæ siê do skóry potworowi, który zabi³po³awiaczy?Wzi¹³ j¹ za rêkê i sprowadzi³ z pomostu.Poszli wolno skrajem morza, pokamienistej pla¿y, wzd³u¿ wyci¹gniêtych na brzeg barkasów, wœród szpalerusieci, rozwieszonych na palach, wœród poruszanych wiatrem kurtyn susz¹cych siê,rozp³atanych ryb.Geralt nieoczekiwanie stwierdzi³, ¿e towarzystwo poetki wcalemu nie przeszkadza, ¿e nie jest uci¹¿liwe i natrêtne.Poza tym, mia³ nadziejê,¿e spokojna i rzeczowa rozmowa zatrze skutki tamtego g³upiego poca³unku natarasie.Fakt, ¿e Essi przysz³a na molo, nape³ni³ go nadziej¹, ¿e nie ¿ywiurazy.By³ rad.- Dobraæ siê potworowi do skóry - mrukn¹³, powtarzaj¹c jej s³owa.- ¯ebym to jawiedzia³, jak.Bardzo ma³o wiem o morskich straszyd³ach.- Interesuj¹ce.Z tego, co mi wiadomo, w morzu potworów jest znacznie wiêcej,ni¿ na l¹dzie, zarówno pod wzglêdem liczby, jak i iloœci gatunków.Wydawa³obysiê wiêc, ¿e morze powinno byæ niez³ym polem do popisu dla wiedŸminów.- Nie jest.- Dlaczego?- Ekspansja ludzi na morze - odchrz¹kn¹³, odwracaj¹c twarz - trwa od niedawna.WiedŸmini byli potrzebni dawniej, na l¹dzie, na pierwszym etapie kolonizacji.Nie nadajemy siê do walki ze stworami bytuj¹cymi w morzu, choæ faktycznie pe³now nim wszelkiego agresywnego plugastwa.Ale nasze wiedŸmiñskie zdolnoœci niewystarczaj¹ przeciw morskim potworom.Stwory te s¹ dla nas albo za du¿e, albozbyt dobrze opancerzone, albo zbyt pewne w swoim ¿ywiole.Albo wszystko naraz.- A potwór, który zabi³ po³awiaczy? Nie domyœlasz siê, co to by³o?- Mo¿e kraken?- Nie.Kraken rozwali³by ³Ã³dŸ, a ³Ã³dŸ by³a ca³a.I, jak mówi¹, pe³niutka krwi -Oczko prze³knê³a œlinê i zauwa¿alnie poblad³a.- Nie s¹dŸ, ¿e siê wym¹drzam.Wychowa³am siê nad morzem, widywa³am to i owo.- W takim razie, co to mog³o byæ? Wielka ka³amarnica? Mog³a poœci¹gaæ tychludzi z pok³adu.- Nie by³oby krwi.To nie ka³amarnica, Geralt, nie orka, nie smoko¿Ã³³w, bo tocoœ nie rozbi³o, nie wywróci³o ³odzi.To coœ wesz³o na pok³ad i tam dokona³omasakry.Mo¿e pope³niasz b³¹d, szukaj¹c tego w morzu?WiedŸmin zastanowi³ siê.- Zaczynam ciê podziwiaæ, Essi - powiedzia³.Poetka zarumieni³a siê.- Maszracjê.To mog³o zaatakowaæ z powietrza.To móg³ byæ ornitodrakon, gryf, wyvern,latawiec albo wid³ogon.Mo¿e nawet rok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL