[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poller od rana do wieczora tkwi³ wswym gabinecie i czeka³.Wypija³ co godzinê pó³ kieliszka koniaku.Wypala³cygaro.Jeœli wygra, spe³ni¹ siê wszystkie marzenia.Musi wygraæ! Potrzebnajest tylko cierpliwoœæ.Ale jak d³ugo mo¿e czekaæ najcierpliwszy spoœródcierpliwych, Ernst Poller?Tego dnia, gdy Kloss rozmawia³ w „Dorocie" z Liz¹ Schmidt, Poller by³ ju¿zdecydowany na rozegranie koñcówki.Mia³ wszystkie atuty w rêku, planprzygotowany od dawna, rozwa¿any szczegó³owo, nale¿a³o ju¿ realizowaæ.Tylkobez poœpiechu, ci¹gle bez poœpiechu, a jednak w ci¹gu najbli¿szych dwudziestuczterech godzin.Unicestwi wówczas nie tylko przeciwnika, który najbezczelniejw œwiecie uwi³ sobie gniazdko tu, we Wroc³awiu, ale tak¿e jego kontakty, jegoœrodki ³¹cznoœci.Mo¿e wówczas zacznie siê jeszcze jedna wielka gra?Ostatecznie.z kim ma do czynienia? Czy jego - Pollera - kwalifikacje izrêcznoœæ s¹ w ogóle porównywalne z mo¿liwoœciami S³owian? Rozeœmia³ siê.Pozwoli³ sobie wypiæ dodatkowy kieliszek koniaku, a potem spojrza³ na zegarek.Podniós³ s³uchawkê telefonu.Wykrêci³ numer.Rozleg³ siê d³ugi sygna³.Czeka³ chwilê, potem rzuci³ s³uchawkê, nacisn¹³ dzwonek.Na progu pojawi³ siênatychmiast - Ernst Poller nie tolerowa³ nawet trzydziestu sekund zw³oki - jegopomocnik, Johann Bradt.- SprawdŸ w urzêdzie napraw - powiedzia³ Poller -czy numer 209-13 nie jestuszkodzony.Nie mogê siê dodzwoniæ.- 209-13 - powtórzy³ Johann Bradt.5Zapad³ ju¿ wczesny zimowy zmrok.Powia³ ostry wschodni wiatr, ludzie podnosiliko³nierze jesionek i znikali w bramach.W mieszkaniu Lizy Schmidt by³o natomiast przytulnie i ciep³o.Nad szerokim,przykrytym barwn¹ narzut¹ tapczanem wisia³ portret Fuehrera.Dwa g³êbokiefotele przy stole, a na pó³eczce, obok telefonu, oczywiœcie „Mein Kampf ".Kloss zlustrowa³ to wnêtrze z napiêciem i uwag¹.W³aœnie tak powinno byæ:mieszczañsko, niezbyt gustownie, zgodnie z rol¹, ale jak¹ w³aœciwie rol¹?Tylko jedno nie pasowa³o, choinka w k¹cie.Te kolorowe szklane kule, anio³ nawierzcho³ku.Kloss uœmiechn¹³ siê nagle: oczywiœcie, jak móg³ o tym niepomyœleæ?Przyci¹gn¹³ Lizê.Nie broni³a siê, choæ by³a w niej jakaœ sztywnoœæ.- Spieszysz siê, Hans - powiedzia³a miêkko.- Jak ci siê tu podoba?- Bardzo - stwierdzi³ szczerze.- Ty mi siê bardzo podobasz.- Podszed³ dostolika i wzi¹³ do rêki „Mein Kampf".Nosi³ œlady czêstego czytania.Potemspojrza³ na telefon.- 209-13 - przeczyta³.- Zapamiêtam ten numer.Milcza³a.- Zachowujesz siê tak, jakbyœ ¿a³owa³a, ¿e mnie zaprosi³aœ.- Nie, nie! - usi³owa³a byæ weso³a, widzia³, jak bardzo chcia³a byæ weso³a.-Cieszê siê, ¿e jesteœ.A teraz zrobiê nam coœ do jedzenia.I coœ do wypicia.- Œwi¹teczne zapasy?- Nie przygotowujê œwi¹t.- A gdzie spêdzasz wigiliê? Spojrza³a zdziwiona.- Dlaczego o tym pomyœla³eœ?- Bo ta choinka - powiedzia³ Kloss.- Usi³ujê sobie przypomnieæ, gdzie ju¿widzia³em tak¹ choinkê.- Œmieszne.Choinka jak choinka.Nie podoba ci siê? Ja co roku sama ubieramdrzewko.- I zawsze tak? U nas w domu by³a inna.Surowsza, nagie ga³¹zki przyprószonewat¹.Zreszt¹ we wszystkich niemieckich domach, jakie znam, choinka by³aw³aœnie skromna, ch³odna, oszczêdna.- Nie rozumiem - Liza patrzy³a na niego z niepokojem.- Co chcesz przez topowiedzieæ?- Tak¹ ubran¹ w kolorowe papierki widzia³em niedawno w Polsce, Lizo.Tak -doda³ po chwili - to polska choinka.Myœla³ jednoczeœnie: Zgrywam siê albo jestem naprawdê sentymentalny.Co chcêprzez to osi¹gn¹æ? Ta dziewczyna przez dwa lata gromadzi³a informacje dlanaszego wywiadu.Kiedy zdradzi³a? Gdybym uwierzy³, ¿e jest niewinna,poszed³bym st¹d natychmiast.A mo¿e bym jednak zosta³? Przyjmuje niemieckichoficerów frontowych i potem przegl¹da ich kieszenie albo prowokuje dozwierzeñ.Czy tych, którzy zbyt du¿o mówi¹, przekazuje gestapo? A jeœli ArturDrugi siê myli?- Czy chcesz - powiedzia³a Liza - ¿ebym zdjê³a te kolorowe papierki?- Nie, sk¹d¿e! Có¿ nam przeszkadza, polska choinka!- Nie mów tak, to mnie denerwuje.-Dlaczego? Czy s¹dzisz, ¿e niemieckim oficerom nie mog¹ siê podobaæ polskiechoinki?- A polskie dziewczêta?- By³em w Polsce, Lizo - powiedzia³ powa¿nie Kloss.- One nas nienawidz¹.Bywa,¿e do nas strzelaj¹.- Przyci¹gn¹³ j¹ znowu do siebie.- Dlatego tak têsknimydo niemieckich dziewcz¹t.Jak¿e mu obrzyd³a ta gra! Najchêtniej by wsta³ i zada³ tej dziewczynie parêprostych pytañ.Po polsku.Poca³owa³ j¹.Oczy mia³a zamkniête.- Puœæ mnie, Hans - powiedzia³a mo¿e zbyt ostro.-Dlaczego?- Obieca³am przygotowaæ coœ do zjedzenia.- Nie jestem g³odny.- Cierpliwoœci, mi³y.Mamy czas.Bardzo du¿o czasu.Zgasi³ górne œwiat³o, w³¹czy³ radio.Nadawano kolejny komunikat Oberkommandoder Wehrmacht.Ostre walki w Stalingradzie.Kloss uœmiechn¹³ siê.Ju¿ przedmiesi¹cem zamknê³y siê kleszcze wokó³ armii Paulusa.Kiedy o tym powiedz¹?Odpoczywa³, a przynajmniej usi³owa³ odpoczywaæ.Z kuchni dochodzi³ brzêktalerzy.Pomyœla³, ¿e wieczór z tak¹ dziewczyn¹ móg³by byæ naprawdê przyjemny.Przymkn¹³ oczy, potem zerwa³ siê i przespacerowa³ po pokoju.Zagl¹da³ dowszystkich k¹tów, pod obrazy, makatki i zas³ony na oknach.Ciekawe, czy gestapozainstalowa³o tu pods³uch? Nic nie znalaz³.Zgasi³ radio i wróci³ na kanapê;ogarnê³o go nag³e zniechêcenie.Min¹³ pierwszy dzieñ, a on nie posun¹³ siê anio krok.Liza naprawdê umia³a gotowaæ.Wino by³o niezbyt dobre, ale kie³basa wpomidorowym sosie znakomita.Potem ciasteczka w³asnej roboty; pomyœla³, ¿e machyba jednak dodatkowe kartki ¿ywnoœciowe.Kloss pi³ du¿o, a ona dolewa³anieustannie; sama ledwie dotyka³a kieliszka.Rozmowê prowadzi³a zrêcznie.Kloss podziwia³ umiejêtnoœæ zadawania pytañ niby niewinnych, nawrotów iucieczek.Wydawa³o siê, ¿e nie s³ucha, gdy mówi³, bo j¹, niemieck¹ dziewczynê,nie obchodz¹ przecie¿ mêskie sprawy, ale interesowa³ j¹ ka¿dy szczegó³ iuparcie d¹¿y³a do celu.Œwiadomie u³atwia³ jej grê.Opowiedzia³ o przyjacielu,który ze swym korpusem pancernym trafi³ teraz spod Moskwy nad Don.Wymieni³nazwisko.Potem jeszcze parê nazwisk ch³opców, którzy poszli pod Stalingrad.- A ty? - zapyta³a Liza.- Ciebie tam nie posy³aj¹? Kloss rozeœmia³ siê.-Nie wiem.Jeœli dywizjê pancern¹, która niedawno sta³a we Francji, wys³ano nadWo³gê, ka¿dego z nas mo¿e to czekaæ.Ale ja wrócê, Lizo.Na pewno mniezobaczysz.-Wszyscy tak mówicie - powiedzia³a.-Wszyscy, których tutaj spotykamprzyje¿d¿aj¹cych na parê dni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL