[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem Poirot mówił zdławionym głosem:— Prędko, prędko! Zdaje mi się, że jestem na tropie.Nie ma pan nawet pojęcia, z jakim potworem mamy do czynienia.Mon Dieu! Słodka ojczyzno, gdzież jesteś teraz? Czy muszę ciągle stykać się z łajdakami na tej przeklętej Wyspie! Potrzebuję jednego dowodu.Tylko jednego dowodu.Ale obawiam się, że może już być za późno.Szybko, sierżancie! Który pokój zajmuje pan Biaggi?— Drugi na prawo w korytarzu pierwszego piętra — odarł Kleff sapiąc.— Doskonale! Niech pan zatrzyma całe towarzystwo na dole.Wpadli zziajani na taras.Poirot natychmiast zniknął za murem domu.Kleff natomiast szedł do wnętrza i zastawszy tam wszystkich mieszkańców pensjonatu z wyjątkiem panny Howard, opuszczonej tak nieoczekiwanie w ogrodzie, oświadczył:— Proszę, niech wszyscy pozostaną na miejscach.— Przecież jesteśmy tutaj od dawna — powiedział Sinclair z widocznym sarkazmem.Pani Moss jęknęła.Viola Benson z zupełnym spokojem rozczesywała swoje wspaniałe włosy.Biaggi nawet nie raczył się odwrócić od okna.Kleff cały zamienił się w słuch.Usłyszał cichy trzask na górze, ale natychmiast skonstatował, że nikt poza nim nie zwrócił na to uwagi.Wszyscy byli zajęci ożywioną rozmową.Pani Moss wyrzekała na Europę i miała pretensje do męża, że zamiast siedzieć teraz spokojnie w Miami, są zamieszani w ohydne morderstwo.Lord Griffin podszedł do Biaggiego, z którym podjął rozmowę, ale Kleff nie słyszał jej treści, zajęty odgłosami, które dochodziły do jego uszu z góry, gdzie właśnie buszował Herkules Poirot.Panna Benson wraz z Sinclairem przechadzała się przed kominkiem, uśmiechnięta, wesoła, spokojna.Wydawała się zupełnie zaabsorbowana słowami Sinclaira, który nadskakiwał jej dość wyraźnie.— To gorszące! — zawołała w pewnej chwili pani Moss, Colombus, Ohio, USA.— Ależ, moja kochana — basował pan Moss.Viola i Sinclair zbliżyli się do okna i przyłączyli do rozmowy, którą prowadzili Biaggi i lord Griffin.W tej chwili na schodach ukazał się Poirot.Jego twarz jaśniała zadowoleniem.— Drodzy państwo — zawołał — zbliżamy się do finału!— Nareszcie! — odkrzyknął multimilioner.— Czy pozwoli mi pan sfotografować mordercę?— O ile będzie miał na to ochotę — odparł Poirot wesoło.Mimo napięcia całe towarzystwo wybuchnęło śmiechem.Poirot zbliżył się do Kleffa i rzekł cicho:— Czekam w bibliotece.Niech pan sprowadzi do mnie panią Moss.Jest to osoba, która jest mi teraz bardzo potrzebna.Kleff zdziwił się, ale posłusznie wykonał polecenie.Rozmowa, w której uczestniczył jako milczący świadek, wydawała mu się idiotyczna.Poirot zachowywał się nader przymilnie, aby zjednać sobie sympatię starej bogaczki, co mu się zresztą świetnie udało.Raczył ją komplementami na temat jej spostrzegawczości i uporczywie wracał do pozbawionej wszelkiego znaczenia sprawy sprzed trzech dni, o której pani Moss wspomniała poprzednio.— Zajmuje pani pokój obok, madame — mówił Poirot — i odznacza się pani czułym słuchem.Proszę powiedzieć mi dokładnie, co pani wówczas słyszała przez ścianę.— Ależ to nie ma żadnego znaczenia — odparła pani Moss.— Powiedział po prostu, że ma jej dosyć i wyjeżdża.„Nie wyjedziesz”, odparła ze złością.Była to zwykła sprzeczka zakochanych.Zresztą nazajutrz wszystko wróciło do normalnego stanu.— Co pani rozumie przez normalny stan, madame?Roześmiała się swobodnie, tą swobodą typową dla starych Amerykanek.— Oboje znamy życie, mój panie.Czy trzeba to dokładnie wyjaśniać? — Poirot skwitował tę uwagę jednym ze swych najbardziej uroczych uśmiechów, ale natychmiast spochmurniał i dodał:— Czy pani wie, że on był już spakowany do wyjazdu?W oczach pani Moss pojawił się wyraz zaskoczenia.— Nie, nie wiedziałam!— Voilŕ — rzekł po głębokim namyśle Poirot i na tym rozmowa się skończyła.Gdy pani Moss wyszła z biblioteki, Poirot oświadczył:— A więc mamy już mordercę.Niech pan się przygotuje na najgorsze, drogi sierżancie.Idziemy do holu.Hol był rzęsiście oświetlony.Światło spływało łagodnie z kryształowego żyrandola.Poirot powiedział:— Zechcą państwo zająć miejsca.Czuję się w obowiązku wyjaśnić wam wszystko!Usiedli w skupieniu, poważni i milczący.Państwo Moss przy kominku, lord Griffin tuż obok na skórzanym fotelu, pod oknem zaś Viola, panna Howard, Biaggi i Sinclair.Ta czwórka zajadała czekoladki, które przyniosła z sobą Viola w prześlicznej bombonierce.— Kiedy byłem dzieckiem — zaczął Poirot — bardzo kochałem kwiaty.Nic nie sprawiało mi takiej radości jak woń przeróżnego kwiecia i choć nic nie dorówna zapachom Anglii, to jednak przyznacie państwo, że w mojej niewielkiej ojczyźnie można spotkać kwiaty o urzekających woniach.To zamiłowanie do zapachów stało się moją obsesją.W połączeniu z talentem i doświadczeniem, o których przez skromność nie chciałbym wspominać, ta właśnie obsesja doprowadziła mnie do wykrycia tajemniczego morderstwa.Pardon, mademoiselle Viola! Czy można prosić o ciszę! Państwo tak szeleszczą tymi papierkami.Wszyscy roześmieli się na tę uwagę, a Poirot kontynuował:— Jim Harlow był sympatycznym i uczciwym chłopcem.Wszyscy go tutaj lubili.Ale był zajęty tylko jedną osobą.I nie należy mu się wcale dziwić.Ta osoba zasługuje na zainteresowanie.— Skłonił się w stronę panny Benson, a wszyscy obdarzyli ją przyjaznymi uśmiechami.Przyznam szczerze — mówił Poirot, patrząc gdzieś przed siebie — że śmierć Jima była dla mnie zagadką.Cóż takiego znalazłem, kiedy pochyliłem się nad jego zwłokami? Piękny, kasztanowaty włos.Był to, jak sądziłem, włos panny Violi.Sierżant Kleff, nasz wspólny przyjaciel, chciał wyciągnąć z tego faktu daleko idące wnioski, lecz powstrzymałem go.To byłoby przecież tak proste, że niemal wulgarne.Dał się słyszeć szmer ulgi i wszyscy zwrócili oczy na pannę Benson, która uśmiechnęła się do małego Belga i odezwała się miękkim łagodnym głosem:— Dziękuję panu, że mnie pan obronił.— Jestem zawsze do pani usług, mademoiselle — odparł grzecznie Poirot z błyskiem w oczach.— Proszę tylko schować czekoladki.Trzeba dbać o linię!Po czym kontynuował swobodnie:— Ten włos zbił mnie z tropu, ale potem on właśnie wyjaśnił mi więcej niż cokolwiek innego.Panna Benson używa znakomitych perfum
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL