[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jestem jedyny w swoim rodzaju.– Jesteś jedynym w swoim rodzaju megalomanem! Chcę ocenić ryzyko zdrady Tany i cele Tianowicza.Na tym się skupmy Mój biomp mnie nie niepokoi.– Zapewniam, że nie staram się odwracać niczyjej uwagi – odparł spokojnie Tojo.– Zastanawiam się jedynie nad tym, jakie kroki powinienem podjąć.Co do twojego pytania, przyznaję, że odczuwam zmieszanie.Opowieść Tianowicza uznałem za prawdopodobnie zmyśloną, choć kierujące nim pobudki wydają mi się nierozsądne.Niemniej, zachowanie Tany istotnie wydaje się.inspirujące.Czego ona może od niego chcieć? Niestety, Ciszobłysk uznał, że ta zagadka wpłynie na negatywne stymulowanie mego intelektu i nie dopuszcza mnie do podsłuchu.Och, ale widzę, że się niecierpliwisz! Biedny zwierzołaku, Tana nie przegapiła tego, co ty i twój biomputer uznaliście za oczywiste.– Nie mam czasu na twoje kalambury, mgławico!– No tak.Rzeczywiście, ty nie oczekujesz ode mnie stymulacji intelektualnej.Iwanie, jestem przekonany, że twój biomputer odszukał cechy wspólne, czy też punkty mogące łączyć Tanę i Tianowcza.Znalazł, z wyjątkiem niepokojącego szaleństwa, same punkty oczywiste.Odrzuciliście je, prawda?– Tojo, przysięgam, że jeśli natychmiast nie przestaniesz ze mną pogrywać, uznam to za naruszenie kontraktu i wyciągnę konsekwencje finansowe! Do cholery!– O, groźba! Dobrze, postaram się ująć to najprościej, jak potrafię.To zabawne, bo twój biomputer podsunął ci trop, ale bez rozwiązania.Naprawdę uważasz, że nie masz się czym niepokoić? Ale do rzeczy.Iwanie, przez całą podróż, a nawet wcześniej, choć wtedy nie zwróciła się do ciebie, Tana skarżyła się na kłopoty ze strzępojaźniami, prawda? A teraz spotkała człowieka, który, jeśli mu wierzyć, ma blisko tysiącletnie doświadczenie w kontaktach z nimi.Jestem pewien, że o tym chciała z nim porozmawiać.– O strzępojaźniach?– O strzępojaźniach.Nie planuje zdrady, szuka pomocy.Ale ty powinieneś się zastanowić, dlaczego Tianowicz ani nie zająknął się o swoich strzępojaźniach.Tyle opowiadał o swojej samotności, a przecież przez cały czas było z nim kilkunastu, może więcej towarzyszy.No, może.strzępotowarzyszy, ale z pewnością posiadających większy zasób słów niż oswojony kruk.– Strzępojaźnie! – powtórzył Iwan.– To dowód, że kłamie!– Interesujące wnioskowanie.Dlatego o nich nie wspominał? Nazwałbym to raczej poszlaką.Jest jednak coś ważniejszego, Iwanie.– Tak?– Rytm.Rytm, który przegapiasz.Rytm zmian.Ja się zmieniam, Tana się zmienia i nawet Tianowicz, jeśli mówił prawdę, Tianowicz też się zmienia.Nawet ty się zmieniasz.Iwanie, powiem ci coś, co zasługuje na specjalną premię.Masz wirusa w biomputerze.On nie powinien wnioskować tak, jak to się stało.Masz wirusa i on cię okłamuje.„Skan!” – polecił Iwan, odchodząc.– Pełny autoskan!”Dlaczego?„Dlaczego?” – aż się zatrzymał.– „Pełny autoskan, już!”Przyjęto.Rozpoczęto.* * *Egocentryzm stanowi ograniczenie – dumał Tojo, przyglądając się odchodzącemu agentowi.– W gruncie rzeczy nieprzekraczalne dla takich jak ja.Stanowię kosmos sam dla siebie, kosmos możliwości kłębiących się w niestałości.A jednak, bez względu na to, ile wprowadzałbym zmiennych, kosmos ten posiada stałe centrum.Mnie.Jestem alfą i omegą wszystkich wniosków.Wszystko, co widzę, widzę przez siebie.Mógłbym do końca życia tkwić w tej matni, gdyby nie ty, Ciszobłysku, mój przyjacielu.Otworzyłeś mi oczy, odsłoniłeś nowe przestrzenie.Dzięki ci za to.Ale wiesz, sądzę, że tak naprawdę powiększyłeś tylko nieco moje więzienie.Odebrał wrażenie żalu.Ależ nie martw się.Dzięki tobie osiągnąłem inny sposób postrzegania, spojrzałem nie poprzez siebie, ale poprzez ciebie.To więcej, niż ktokolwiek osiągnął.Stałem się innomgławicą.Nowym, niezwykłym gatunkiem.Fala ciepła.Uśmiech.Zresztą, chyba osiągnąłem wszystko, co leżało w moim zasięgu.Uczucie nadziei.Ulotne wrażenie nieokreśloności i potencjału, leżącego w prawdopodobieństwie.Niepokojące, ale i przyjemne uczucie obcowania z tajemnicą.Obietnica nieskończonej ilości tajemnic.Stałem się innomgławicą – czy mogę się stać innomgławicą do potęgi? Przecież nawet teraz, postrzegając poprzez ciebie, przyjacielu, postrzegam poprzez siebie.Dalszy rozwój mógłbym osiągnąć tylko poprzez wyrzeczenie się osobowości, indywidualizmu.Gdybyśmy roztopili się w wielu jaźniach, stalibyśmy się czymś innym, większym, ale też przestalibyśmy być sobą.Radość z posiadania osobowości.Smutek ograniczenia, rozjaśniany radością z możliwości odczuwania i odróżniania swoich doznań od doznań innych.Satysfakcja różnorodności.We wszystkim się zgadzam, przyjacielu.Co więcej, to właśnie moja – moja – ciekawość kieruje mnie teraz ku pięknej Tanie, pochylonej nad staruszkiem, który coraz mniej wydaje mi się kłamcą.I wiesz co, ty nie starałeś się chronić mojego intelektu.Pokazywałeś mi, że ciągle jeszcze leży coś poza mną, coś, czego nie osiągnę tylko na drodze zestawiania prawdopodobieństw.Myślę, że rozumiem twój żart.Przemieniasz mgławicę w innomgławicę, a potem w człowieka, od którego się wywodzi.Wrażenie pustki i ciszy.I przeczucie uśmiechu, kryjące się za nimi.* * *– Tano! – zawołał Tojo, zbliżając się ciężko i z wysiłkiem.– Pragnąłbym porozmawiać.– Nareszcie! – sapnął Tianowicz.– Idźcie się zabawić, młodzi, i dajcie staremu człowiekowi trochę pospać.On wie.Zmienił się.Mamy doświadczenie płynące z doświadczeń.Patrz naszymi oczami i postrzegaj jego zmiany.Niech nie oszukuje cię więcej lęk przed obcym.Niech wypełni cię poczucie obcości, które nosisz w sobie.Poczucie wspólnoty.Kiedy wszyscy jesteśmy obcymi, któż nim nie jest? On się zmienił, nie boi się.Możesz mu zaufać?– Tojo – uśmiechnęła się.Teraz dużo się uśmiechała.Zadowolenie strzępojaźni wypełniało ją dobrym samopoczuciem.I choć nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że dzieje się coś, co znacznie ją przerasta, odnajdywała w tym ukojenie.– Tojo, one mówią, że się zmieniłeś.Radość kontaktu z nowym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL