[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego stare, mądre oczy zatrzymały się na Harlanie, a potem powiedział z wyrzutem:– Nie.Oczywiście, że nie.Między pobytem Coopera w Wieczności a chwilą, gdy zaczął pisać swój pamiętnik, minęły dziesięciolecia fizjoczasu.Mógł zapamiętać tylko tyle i tylko to, czego sam był świadkiem.Powinieneś to sobie uświadomić.Twissell westchnął i swoim sękatym palcem przeciągnął po smudze płynącego ku górze dymu, przecinając ją na małe wirujące chmurki.– Wszystko się zgadza.Najpierw znaleziono mnie i sprowadzono do Wieczności.Kiedy w pełni fizjoczasu stałem się Starszym Kalkulatorem, otrzymałem pamiętnik i powierzono mi całe to zadanie.Byłem opisany jako kierujący akcją, więc powierzono mi kierowanie.Znowu w odpowiednim fizjoczasie pojawiłeś się ty w Zmianie Rzeczywistości (dokładnie obserwowaliśmy twoje wcześniejsze odpowiedniki), następnie Cooper.Uzupełniłem detale, posługując się zdrowym rozsądkiem i komputapleksem.Jak starannie, na przykład, instruowaliśmy Edukatora Yarrowa w sprawie jego roli, nie zdradzając jednak ani jednego istotnego szczegółu.Jak starannie on ze swej strony podniecał twoje zainteresowanie Prymitywem !Jak musieliśmy czuwać nad Cooperem, by nie nauczył się niczego, o czym nie wspominał w swym pamiętniku.– Twissell uśmiechnął się smutno.– Sennor bawi się takimi rzeczami.Nazywa to odwróceniem przyczyny i skutku.Znając skutek, dopasowuje się przyczynę.Na szczęście, nie jestem takim teoretykiem jak Sennor.Byłem zadowolony, chłopcze, że okazałeś się tak znakomitym Obserwatorem i Technikiem.Pamiętnik o tym nie wspominał.Cooper bowiem nie miał możliwości obserwowania twej pracy ani oceniania jej.To mi odpowiadało.Mogłem cię wykorzystać do zadań drobniejszych, które odwracały uwagę od zadania zasadniczego.Nawet twój ostatni pobyt u Kalkulatora Finge’a pasował do pamiętnika.Cooper wspominał o okresie twojej nieobecności, podczas której program jego studiów matematycznych został tak rozszerzony, że tęsknił za twoim powrotem.Raz jednak mnie przeraziłeś.Harlan zapytał od razu:– Jak wziąłem wtedy Coopera w podróż w Czasie?– W jaki sposób to odgadłeś? – zapytał Twissell.– To był jedyny raz, kiedy się pan naprawdę na mnie rozgniewał.Przypuszczam, że kolidowało to z pamiętnikiem Mallansohna.– Niezupełnie.Chodziło po prostu o to, że pamiętnik nie wspominał o kotłach.Wydawało mi się, że brak wzmianki o tak istotnym aspekcie Wieczności oznaczał, że Cooper mało miał z tym do czynienia.Dlatego moją intencją było trzymać go w miarę możności z dala od kotłów.Fakt, że zabrałeś go w przyszłość, bardzo mnie zmartwił, ale szczęśliwie nic się nie stało.Wszystko rozwija się tak, jak powinno, a więc w porządku.Stary Kalkulator zatarł ręce, wpatrując się w młodego Technika ze zdziwieniem i z ciekawością.– A jednak ty to wszystko odgadłeś.To mnie po prostu zdumiewa.Przysiągłbym, że nawet całkowicie wyedukowany Kalkulator nie mógłby wyciągnąć właściwych wniosków, mając tylko te informacje co ty.Niesamowite, że doszedł do tego Technik.– Pochylił się i poklepał Mariana po kolanie.– Pamiętnik Mallansohna, oczywiście, nie mówi nic o twoim życiu po wyjeździe Coopera.– Rozumiem, Kalkulatorze – powiedział Harlan.– Więc, że tak powiem, będziemy mieli swobodę działania w tej sprawie.Wykazujesz zdumiewający talent, którego nie można zmarnować.Sądzę, że czeka cię awans.Niczego teraz nie obiecuję, lecz przypuszczam, że możesz się spodziewać stanowiska Kalkulatora.Harlan bez trudu utrzymał obojętny wyraz twarzy.Miał w tym wiele praktyki.Pomyślał: dodatkowa łapówka.Lecz niczego nie wolno było pozostawić przypadkowi.Jego przypuszczenia, na początku chaotyczne i pozbawione uzasadnienia, dzięki jego przenikliwości w ciągu tej niezwykłej i podniecającej nocy nabrały sensu – jak wyniki systematycznych badań bibliotecznych.Teraz, gdy Twissell opowiedział mu całą historię, stały się one pewnikami.Ale przynajmniej w jednym przypadku istniała różnica.Cooper był Mallansohnem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL