[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwszy dzień jej pracy okazał się również ostatnim.Przypomniała sobie, jak stojący w recepcji właściciel klubu powiedział jej, że może odejść, jak z wściekłością i zażenowaniem patrzyła na niego.Był wysokim, ciemnowłosym mężczyzną, miał na sobie granatowy garnitur.Nigdy nie zapomniała jego pełnego potępienia wzroku, gdy wychodziła stamtąd raz na zawsze.Teraz cyniczny, gorzki grymas wykrzywił jej usta.To był Alex Statis, dałaby za to głowę.Saffron poczuła, jak ktoś delikatnie szarpie ją za ramię.Okazało się, że helikopter już podchodzi do lądowania.Jakby w półśnie wyszła na płytę lotniska, pomogła Annie wysiąść, po czym wraz z pilotem skierowały się ku czekającemu na nie samolotowi.Do samego końca podróży nie mogła się otrząsnąć.Dopiero gdy znalazła się w znajomym łóżku w londyńskim domu Anny, nareszcie sama, mogła zacząć w miarę spokojnie rozważać swą sytuację.Dobrze, że jakimś cudem udało się jej ukryć przed starszą panią swe wzburzenie.Może wprawdzie nie do końca, bo przy kolacji Anna dopytywała się, czy wszystko w porządku, ale chyba nic nie podejrzewała.Zaproponowała natomiast, by Saffron od razu położyła się spać i odpoczęła po męczącej podróży.Prywatny jacht, samolot, prześliczny dom, a w nim mnóstwo antyków, własna wyspa - cóż za idylla! Można by jej pozazdrościć, że pławi się w takich luksusach.Tylko że Saffron wiedziała, skąd pochodzi ta fortuna.Kilka pytań zadanych Annie utwierdziło ją w przekonaniu, iż starsza pani nie ma o tym zielonego pojęcia.Podczas kolacji specjalnie skierowała rozmowę na temat interesów Alexa, aż w końcu spytała o coś, co dręczyło ją przez cały dzień.- Czy Alex ma też gabinety odnowy biologicznej w Londynie? Zdaje się, że jeden w Wimbledonie, prawda? - powiedziała i wymieniła nazwę tego miejsca.Odpowiedź Anny potwierdziła to, co Saffron już wiedziała.- Zdaje się, że kiedyś już słyszałam tę nazwę, ale tak naprawdę nic nie wiem, Saffy, Kiedy Alex przejął rodzinną firmę, interesy szły fatalnie.Musiał pracować jak niewolnik, by osiągnąć jakiekolwiek zyski.Przez te lata znacznie rozszerzył działalność i zupełnie za nim nie nadążam.Nic dziwnego, nie znam się zupełnie na ekonomii czy finansach.Zawsze wolałam sztukę.W każdym razie Alex stał się znaną osobą, co, niestety, sprawiło, że brukowce lubują się w opisywaniu jego licznych związków.Teraz, gdy już siedziała sama w swej sypialni, Saffron ukryła twarz w dłoniach.Myślała o Eve, swojej jedynej przyjaciółce, która odeszła tak wcześnie.To właśnie Alex Statis i jemu podobni byli za to odpowiedzialni.Kto powiedział, że zbrodnia nie popłaca, pomyślała gorzko, Alex znacznie się na niej wzbogacił.Nie dalej jak wczoraj Anna wspomniała, iż parę lat temu wyburzył dawną willę na Serendipidos, a na jej miejscu postawił drugą, dużo bardziej okazałą.Na myśl o tym Saffron aż zawrzała z gniewu.Zamknęła oczy, w nadziei, iż uda jej się zasnąć.Niestety, krzepiący sen nie chciał nadejść, a zamiast niego nadeszły wspomnienia sprzed prawie ośmiu lat.Znów była niedoświadczoną osiemnastolatką.Po raz kolejny spojrzała na swój złoty zegarek - było wpół do dziewiątej - a potem na drzwi wejściowe do małego pubu w Covent Garden.Eve spóźniała się już pół godziny.Saffron postanowiła, że da jej jeszcze pięć minut, a potem sobie pójdzie.Ich drogi powoli się rozchodziły.To było nieuniknione, pomyślała ze smutkiem.Eve opuściła przytułek dużo wcześniej i teraz wraz z koleżanką wynajmowały mieszkanie gdzieś na East Endzie.Saffron natomiast zamieszkała w schronisku młodzieżowym.W czerwcu ukończyła szkołę jako dyplomowana kosmetyczka i aromaterapeutka.Już od dwóch miesięcy szukała pracy w gabinecie kosmetycznym bądź w innym tego typu miejscu, jak do tej pory bez powodzenia.Kiedy zmarli jej rodzice, sprzedano dom, ale po opłaceniu długów zostało niewiele pieniędzy.W dniu osiemnastych urodzin Saffron odziedziczyła złoty zegarek matki i niespełna dwa tysiące funtów.Niestety, ta skromna suma szybko topniała, mimo iż jedyną rozrywką, na którą Saffron sobie pozwalała, były comiesięczne spotkania z Eve.- Saffron, kochanie, przepraszam, że się spóźniliśmy, ale nie mogliśmy znaleźć miejsca do zaparkowania - usłyszała głos przyjaciółki.Podniosła głowę i uśmiechnęła się mile.Eve była wysoką, atrakcyjną blondynką, a tego wieczoru na jej twarzy gościł rumieniec szczęścia.- Wybacz, ale nie mogę z tobą zostać - ciągnęła.- Mój nowy chłopak, Rick, zaparkował w miejscu niedozwolonym, więc muszę zaraz wracać.Mówię ci, Saffron, on jest cudowny, a w dodatku piekielnie bogaty.Wpadłam tylko, żeby ci dać tę wizytówkę.Masz tu adres ekskluzywnego gabinetu odnowy biologicznej w Wimbledonie, nazywa się Studio 96.Rick ma tam swoje udziały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL