[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zasłużyłam sobie na to - powiedziała lekko ochrypłym głosem.Boże, jaka ona jest piękna, pomyślał ze ściśniętym sercem.I znowu miał wątpliwości co do tego, czy jest normalny.Cóż on będzie robił z tą kobietą? Ona mogła zmieniać mężczyzn jak rękawiczki i na pewno nie związałaby się z farmerem o zgrubiałych, spracowanych dłoniach.A poza tym, żaden z jej wybrańców nie przeszedłby nawet obok więzienia, nie mówiąc o odsiadywaniu wyroku.Gdy to sobie uświadomił, poczuł się kompletnie bezradny.Westchnął i zjechał swoją ciężarówką z drogi, by skierować wóz ku wąskiej alejce.- Jesteśmy na miejscu? - zapytała Alison.- Tak - odparł ostrym tonem, choć nie chciał jej odpowiedzieć w tak szorstki sposób.Czuł, że Alison przygląda mu się zaskoczona, ale patrzył wprost przed siebie.ROZDZIAŁ DZIESIĄTY- Jak ci się podoba moja plantacja?Przez kilka godzin Alison chodziła za Rafe’em wzdłuż długich rzędów drzewek i chłonęła każde słowo na temat sosen wirginijskich.Stwierdziła z ulgą, że jego ponury nastrój minął z chwilą, gdy zaparkował wóz przed domem.Nie weszli jednak do środka, lecz od razu udali się tam, gdzie rosły drzewa.Kiedy przeszli przez dziedziniec w towarzystwie psa, Alison przyjrzała się dokładniej otoczeniu.Jej uwagę przykuły zalesione, strome wzgórza w oddali.Kiedy tylko postawiła stopę na ziemi, uspokoiła się, a piękno krajobrazu zaparło jej dech w piersiach.Teraz, kiedy stała obok Rafe’a, wciąż nie mogła ochłonąć z podziwu.- No i co?Głos Rafe’a wyrwał ją z rozmarzenia.- Jestem pod wrażeniem, ale ty wiedziałeś, że tak zareaguję - powiedziała, spoglądając na niego z uśmiechem.Jednakże twarz Rafe’a była poważna.- Nie wiedziałem.Naprawdę.Jakoś nie wyglądasz mi na osobę, która uwielbia przebywać na świeżym powietrzu.- Mylisz się - odrzekła z przejęciem.- Nawet jeśli, że się tak wyrażę, nie lubię grzebać się w ziemi, potrafię docenić piękno.- Chyba to właśnie przemawia do mnie najbardziej.Jest tu cholernie pięknie i spokojnie.Boże, jak ja nie chciałem tu wracać.Rzucił spojrzenie na plantację, ale myślami był zupełnie w innym miejscu i w innym czasie.Wiatr zmierzwił jego włosy i nagle Alison straszliwie zapragnęła ich dotknąć.- Czyżbyś nie cieszył się z powrotu? - zapytała cichym i drżącym głosem.Popatrzył na nią.- Nigdy nie rozmyślałem o tym.Po prostu musiałem tak postąpić.- Gdzie pracowałeś przed powrotem do Monroe? - zagadnęła, uświadamiając sobie, jak mało o nim wie.- W Houston - odpowiedział, najwyraźniej nie czując urazy z powodu tego pytania.- Pracowałem dla poważnego zleceniodawcy i nie tylko doskonaliłem swój fach, ale także zarabiałem cholernie dużo forsy.- Myślę, że to wspaniała rzecz, kiedy lubi się swoją pracę.Wychwycił smutekwjej głosie.- Czyżbyś nie znosiła bezczynności?- Mamjejszczerzedosyć.- A więc to zbyt długi okres wygodnego życia skłonił cię do podjęcia pracy, tak?Alison wiedziała, że naigrawał się z niej, ale nie dała się sprowokować.- Zgadza się.Dzięki bogu mam prawdziwy talent do prac manualnych.- Przerwała, by się uśmiechnąć.- Nawet moja siostra to przyznaje, chociaż nie jest zachwycona moją decyzją otwarcia sklepu.- Jest dla ciebie kimś wyjątkowym, prawda?- Skąd wiesz?Wzruszył ramionami.- Kiedy o niej wspomniałaś, zabłysły ci oczy.- Właściwie traktuję Heather bardziej jak córkę niż siostrę.Moja mama urodziła ją bardzo późno.Miałam wtedy piętnaście lat.- Założę się, że to był dla ciebie szok - powiedział Rafe, wkładając ręce do kieszeni w taki sposób, że spodnie ściągnęły się na udach.Alison szybko odwróciła oczy.Czuła, że jej twarz pokrywa się rumieńcem.- Tak, ale szybko się z tym pogodziłam, ponieważ była takim ślicznym dzieckiem.A potem, kiedy moi rodzice zginęli, przejechani przez pijanego kierowcę, zamieszkała ze mną i z Carterem.Zawsze dawała nam powody do radości.Rafe przemilczał tę uwagę.Wreszcie zapytał:- Napatrzyłaś się już?- Jeżeli pytasz mnie, czy się zmęczyłam, odpowiedź brzmi: nie.Mogłabym tak spacerować całymi godzinami.Uśmiechnął się do niej krzywo.- Naprawdę?Jego uśmiech sprawił, że serce Alison poczęło bić jak oszalałe.- Naprawdę - odparła, wcale nie zdziwiona swoim ochrypłym głosem.- No cóż, ponieważ robi się późno, lepiej zacznijmy kontynuować zwiedzanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL