[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brał się z niejasnego uczucia, że Laura obecnie jest nieszczęśliwa.Że ta inteligentna, mocna kobieta, jaką kiedyś była, stała się kimś zupełnie innym, obcym i tajemniczym.Uczuciu temu jak zwykle zadało kłam spotkanie z Laurą.Ma ją teraz przed sobą, tęższą po urodzeniu dziecka, ale ciągle piękną, opanowaną, zręcznie dającą sobie radę z obowiązkami.Więc Katie mówi, jak podziwia domek lalek i śpiące dziecko, a Laura nakrywa tymczasem do stołu.Siedzą naprzeciw siebie, obie spokojne, Katie dopiero od niedawna nauczyła się tego opanowania.Mówią o dzieciach, Katie bowiem nie potrafi rozmawiać o niczym innym, chyba jeszcze tylko o mgle spowiającej wzgórza, kiedy je odwozi wczesnym rankiem do szkoły, a to wprawiłoby ją w zażenowanie.Laura opowiada Katie o pracy swojej i Martina, a także o decyzji, żeby rozszerzyć kontakty zawodowe z Nowym Jorkiem.Tutaj ciągle traktowany jest trochę jak ekscentryk.Pracuje mu się lepiej z Amerykanami.Katie jest nieco zaskoczona sposobem bycia Laury, jej ożywieniem i towarzyskim tonem.Wszystko to jest do niej niepodobne.Laura wstaje, żeby sprzątnąć talerze.- Nicky mi mówił, że Miles ma przyjaciółkę.Katie, niezbyt rozgarnięta w niektórych sprawach, tu natychmiast orientuje się, o co chodzi.Nie musi się maskować ze swoim współczuciem i zrozumieniem sytuacji, gdyż Laura stoi przy zlewozmywaku obrócona do niej plecami.- Trudno określać tym mianem Philippę.- Udaje jej się to powiedzieć tonem rzeczowym.- Raczej jest przyjazną duszą.Philippa lubi towarzystwo inteligentnych mężczyzn, jeżeli się na to zgadzają.Miles pozwala jej gotować, sprzątać i myśleć o rozrywkach dla Nicka.O ile wiem, nie ma między nimi nic więcej.Johnny ją zna od dawna.Kiedy Laura odwraca się od zlewozmywaka, Katie nagle oblewa się szkarłatem.- Między nimi także do niczego nie doszło.- Ale Laura jest jak najdalsza od myśli o zdradach swego brata.- Philippa - powtarza.Idzie postawić czajnik na kawę.Nagle zatrzymuje się i z czajnikiem w ręce patrzy na Katie.- Wiesz, Miles błagał mnie, żebym do niego wróciła.Kiedy byłam w szpitalu, czekając na urodziny Matyldy.Płakał z głową opartą o mój brzemienny brzuch.- Jakie to okropne! - Katie jest przerażona obrazem wywołanym tymi słowami.Miles, zawsze taki opanowany, taki majestatyczny.Po tym upokorzeniu nic dziwnego, że nawet nie chce wymieniać imienia Laury.Co do niej, wolałaby nic więcej na ten temat nie wiedzieć, ale rozumiejąc, że Laura, zawsze taka dyskretna, czuje zapewne potrzebę powiedzenia czegoś więcej, pyta:- Jak postąpiłaś?Tymczasem Laura znowu obraca się plecami, jakby ją to przestało interesować.- Odprawiłam go.Co innego mogłam zrobić? Przecież to było po prostu śmieszne.Zapada cisza, w czasie której Laura przyrządza kawę i przynosi ją Katie.- Więc sądzisz, że nie myśli o małżeństwie?- Nie, z całą pewnością - mówi Katie zdecydowanym tonem, dodając po chwili to, co jej nagle przyszło do głowy.- Jedyna rzecz, o jakiej myśli, to żeby dostać fotel sędziowski.Obie milkną zastanawiając się nad słowami Katie i bez dalszych komentarzy każda z nich wie, że właśnie w tym tkwi istota rzeczy.Miles nie da rozwodu Laurze z obawy, że może to osłabić jego szanse zostania sędzią.Laura bierze leżący z boku stos czystych pieluszek.- Pora nakarmić Tilly.- Przez chwilę waha się, po czym mówi jakby do siebie: - Gdybym sobie mogła przypomnieć, o co właściwie w małżeństwie chodzi.Katie patrzy na nastroszony stos pieluszek i mówi wymijająco: - Myślałam, że używasz jednorazowych.- Twoje piersi są takie ciężkie.- To z powodu mleka.Może mam przestać karmić?- Kto chce, żebyś miała małe?- Nigdy nie będę miała małych piersi.Laura leży przy Martinie, zastanawiając się nad tym, o ile ponętniejsze od kobiecego jest ciało mężczyzny.To znaczy, młodego mężczyzny.Śmiała, nie ulegająca zmianom linia ciała.O urodzenia dziecka czuje odrazę do swego wyglądu.Przed urodzeniem Tilly była wielka jak góra, ale potrzebne to było jej organizmowi, teraz zaś ten nadmiar ciała jest miękki, jak gdyby się przelewał.To niezadowolenie z siebie jest dla niej przy stosunku poważną barierą.Następnego dnia Laura postanawia przestać zajmować się pielęgnacją Tilly i oświadcza, że ma zamiar poszukać kogoś, kto przychodziłby trzy razy w tygodniu przed południem, tak żeby mogła pracować w biurze.Martin wydaje się z tego zadowolony, co zresztą jest regułą przy wszystkich jej decyzjach.Niekiedy Laurze się zdaje, że Martin patrzy na nią jak na piękne przedstawienie, w którym niczego nie można zmienić.Zaczyna się nawet zastanawiać, czy nie prowadzi podwójnego życia.Tak niewiele o nim wie.Boi się jednak wiedzieć więcej.Poza tym Martin jest bardzo zamknięty w sobie.O Milesie wiedziała wszystko.W czerwcu wybierają się do Nowego Jorku.Laura miała zamiar zostawić Tilly pod opieką Katie, ale w ostatniej chwili postanawia ostatecznie zabrać ją z sobą.Wie, że to tchórzostwo.Że Tilly to tarcza ochronna przed zetknięciem się z życiem.Tego ranka, kiedy odlatują, przychodzi list od adwokata Milesa, zawiadamiający ją, że Miles zamierza sprzedać dom i byłby wdzięczny, gdyby jak najwcześniej zabrała resztę swoich rzeczy.Osobliwe jest, że się tym bardzo ucieszyła.Daje jej to możność zetknięcia się z niezaprzeczalną rzeczywistością, jaką jest istnienie rzeczy.Poza tym zawsze niepokoiła ją myśl o tym domu, który niemal sama stworzyła, bolało ją, że może być opuszczony lub pod opieką innej kobiety.Znacznie bardziej odpowiada jej myśl sprzedaży, pozbycia się go na zawsze.Ciężko jej było przyznać się przed sobą, że często była w tym domu bardzo szczęśliwa.Podaje list Martinowi, który czyta go z uwagą, co zresztą jest jego zwyczajem, gdy sprawy dotyczą interesów.Trzeba z tym poczekać do naszego powrotu.- Dobrze - z żalem zgadza się Laura.Ma wielką ochotę już, w tej chwili, popędzić tam i ściągnąć ze ścian obrazy.- Będziemy musieli znaleźć jakieś pomieszczenie na te rzeczy.- Może w Nowym Jorku? - Martin uśmiecha się tajemniczo.Laura wie, że jest bliski załatwienia jakiegoś poważnego interesu z Amerykanami, ale jeszcze nie wie, jakie z tego mogą wyniknąć konsekwencje.Tym razem w Nowym Jorku nie było takiego piekielnego upału.Dni płynęły wesoło.Niebo było bezchmurne, niebieskie, powietrze lekkie i rześkie.Martin wynajął od jednego z przyjaciół mieszkanie.Talent organizacyjny Martina i jego umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji ciągle na nowo zdumiewają Laurę.Zastanawia ją, czy to nie sprawa różnicy pokoleń.Nie mając jednak zaufania do wszystkich tych łatwych przyjaźni, nie potrafi odnieść się do odstąpionego im mieszkania z entuzjazmem.Jest położone w bogatej dzielnicy East Side, ale zupełnie pozbawione charakteru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL