[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak tak wiele obiecujące kartki nie spełniły jej oczekiwań.Carole zaznaczyła tylko dni, w które jeździła do kosmetyczki.Avery nigdy nie zdecydowała się na żadną wizytę.Spędzenie kilku godzin na tydzień w salonie fryzjerskim stanowiło luksus, na jaki Avery Daniels nigdy nie mogła sobie pozwolić.Teraz wiązało się to z ryzykiem.Fryzjerka Carole po jednym dotknięciu włosów odkryje to, czego inni nie zauważyli.Przejrzała dokładnie kalendarz, ale nie powiedziało to jej nic o tym, co robiła Carole całymi dniami.Nie należała do żadnego klubu.Nie miała też chyba przyjaciół, ponieważ nikt nigdy nie telefonował.Avery przyjęła to ze zdumieniem, ale i jednocześnie z ulgą.Bała się rozmów z ludźmi, których powinna była znać.Jednak tacy bliscy przyjaciele chyba nie istnieli.Kwiaty i kartki, które otrzymała podczas rekonwalescencji, pochodziły najprawdopodobniej od przyjaciół rodziny.Carole najwyraźniej nie zajmowała się jakąś konkretną pracą.Nie uprawiała też żadnego hobby.Avery zdawała sobie sprawę, że powinna podziękować za to losowi.Co by to było, gdyby Carole była utalentowaną rzeźbiarką, malarką, pianistką czy też przejawiała jakieś szczególne uzdolnienia w innej dziedzinie? Wystarczająco dużo kosztowało ją przyzwyczajenie się do pisania i jedzenia prawą ręką.Nie oczekiwano od niej niczego.Nawet jej łóżko zawsze ścieliła Mona.Ona także zajmowała się domem i gotowaniem.Dwa razy w tygodniu zjawiał się ogrodnik i pielęgnował rośliny w ogrodzie.Emerytowany kowboj, zbyt stary, by prowadzić stada bydła czy brać udział w rodeo, opiekował się końmi.Nikt nie namawiał jej do żadnych zajęć, do których mogłaby ewentualnie powrócić po wypadku i szczęśliwie zakończonych operacjach.Carole Rutledge odpowiadał taki tryb życia.Dla Avery Daniels był on nie do zniesienia.Drzwi gabinetu otworzyły się.Tate wyszedł w towarzystwie mężczyzny w średnim wieku.Obaj byli roześmiani.Serce Avery zabiło szybciej, gdy zobaczyła uśmiechniętego Tate’a.W jego oczach dostrzegła szczere rozbawienie, jakiego nigdy nie widziała, gdy spędzał czas z nią.Przypomniała sobie, że Eddy ciągle zarzucał Tate’owi, iż nosi dżinsy i sportowe koszule.On jednak odmawiał noszenia garnituru z wyjątkiem publicznych wystąpień.- Na kim mam zrobić wrażenie? - pytał szefa kampanii.- Na kilku milionach głosujących - odpowiadał Eddy.- Jeśli nie zrobi na nich wrażenia to, co sobą reprezentuję, to nie będzie ich obchodzić, jak się ubieram.Nelson zauważał żartobliwie, że w niczym nie można przesadzać.W końcu wszyscy zaczynali się śmiać i na tym kończyła się dyskusja.Avery lubiła sposób ubierania się Tate’a.Prezentował się wspaniale.W tej chwili pochylił głowę ku mówiącemu i kosmyk włosów opadł mu na czoło.Rozciągnięte w uśmiechu usta ukazywały białe, silne zęby.Jeszcze jej nie zauważył.W takich chwilach jak ta cieszyła się, widząc go uśmiechniętego.Zawsze bała się zmiany wyrazu jego twarzy, kiedy zaczynał z nią rozmawiać.Głośny bas wyrwał ją z zamyślenia.Gość Tate’a podszedł do niej żwawym krokiem.Jego krótkie, klockowate nogi przypomniały jej Irisha.Poczuła się zaskoczona, kiedy niespodziewanie znalazła się w niedźwiedzim uścisku.Mężczyzna poklepał ją poufale po ramieniu.- Cholera, wyglądasz lepiej niż kiedykolwiek, a nie sądziłem, że to w ogóle możliwe.- Dzień dobry, panie Bridges.- Panie Bridges? Do diabła! A to skąd się wzięło? Mówiłem mamie, że wyglądasz ślicznie, kiedy widzieliśmy cię w programie telewizyjnym.Przyznała mi całkowitą rację.- Bardzo się cieszę, że tak uważacie.Zbliżył palce z cygarem do jej nosa.- Posłuchaj teraz starego Barneya.Te wybory nie mają żadnego znaczenia.Mówiłem o tym mamie.Myślisz, że wpakowałbym pieniądze w tego chłopaka - powiedział, waląc Tate’a po łopatkach - gdybym nie był pewien, że on pokaże temu cholernemu Dekkerowi, gdzie raki zimują?- Nie, proszę pana.Nie, Barney - odparła ze śmiechem.- Masz rację! Nie dałbym mu złamanego grosza.- Włożył cygaro do ust i znowu ją uściskał.- Mam straszną ochotę zabrać cię na lunch, ale jestem umówiony.- Nie będziemy cię zatrzymywać - powiedział Tate, usiłując utrzymać uśmiech na twarzy.- Bardzo dziękuję za wsparcie.Barney opędzał się od podziękowań i dodał:- Mama wysyła swój czek jeszcze dzisiaj.Tate przełknął ślinę z trudem.- Sądziłem.sądziłem, że to od was obojga.- Nie, mój chłopcze.To tylko moja połowa.Muszę już lecieć.Kościół jest daleko, a mama strasznie się denerwuje, kiedy przekraczam siedemdziesiątkę w mieście, i obiecałem, że będę jechał wolno.Na drogach jest już i tak zbyt dużo szaleńców.Wy też powinniście uważać.Kiedy drzwi zamknęły się za nim, sekretarka popatrzyła na Tate’a i zapytała:- Czy on powiedział „połowa”?- Tak powiedział - odparł Tate, kręcąc głową z niedowierzaniem.- On chyba rzeczywiście wierzy, że wyniki wyborów są przesądzone.Mary roześmiała się.Tate i Avery zawtórowali jej.Jednak uśmiech zniknął z jego twarzy, gdy tylko weszli do gabinetu.- Co ty tu robisz? Potrzebne ci pieniądze?Zwrócił się do niej takim samym tonem, jakiego używał wówczas, gdy byli sami.Każde słowo raniło Avery jak ostrze noża.Bolało ją to, ale jednocześnie gniewało.- Nie, nie potrzebuję pieniędzy - zaprzeczyła, siadając przy biurku.- Posłuchałam twojej rady i poszłam do banku, żeby podpisać nową kartę kredytową.Wyjaśniłam przyczynę zmiany charakteru pisma - powiedziała, podnosząc prawą rękę.- Za każdym razem, kiedy potrzebna jest mi gotówka, mogę po prostu wypisać czek.- Więc dlaczego tu jesteś?- Potrzebuję czegoś zupełnie innego.- Co takiego?- Potrzebuję jakiegoś zajęcia.Jej niespodziewane oświadczenie zrobiło na nim wrażenie.Mimo to wciąż patrzył na nią z politowaniem.Siedział rozparty wygodnie w fotelu i opierał nogi o biurko.- Zajęcia? - powtórzył.- Właśnie.Wsunął kciuki za pasek od spodni.- Słucham.- Jestem znudzona, Tate.- Nie mogła już dłużej usiedzieć spokojnie i zaczęła krążyć po pokoju.- Zostawiasz mnie codziennie na rancho i nie martwisz się o to, czym mam wypełnić sobie czas.Bezczynność doprowadza mnie do szału.Mój umysł zamienia się w sito.Zaczynam już dyskutować z Moną na temat prania.Chodziła bez celu po pokoju.Zauważyła mnóstwo zdjęć Mandy, ale ani jednej fotografii Carole.Na ścianie w gablotce wisiały fotografie i dyplomy.Popatrzyła na nie z zaciekawieniem, szukając jakiś faktów z przeszłości Tate’a.Jej wzrok zatrzymał się na niewielkim zdjęciu zrobionym w Wietnamie.Tate i Eddy stali przed bombowcem, obejmując się przyjacielsko.Obaj byli uśmiechnięci.Avery wiedziała, że dzielili ten sam pokój w czasie studiów, dopóki Tate nie rzucił nauki, by zaciągnąć się do lotnictwa.Do tej pory nie zdawała sobie sprawy, że Eddy walczył razem z nim podczas wojny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL