[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By ł a zaniepokojona i prosi ł a, ż ebym si ędowiedzia ł , czy wszystko w porz ą dku.Czy dobrze si ę pani czuje?- Tak.tak, panie Bar.Bartelli.Chcia ł am tylko odpocz ąć i dlategood ł o ż y ł am s ł uchawk ę.Prosz ę powiedzie ć pani Allway, ż e wszystko wporz ą dku i ż e si ę zobaczymy rano.- Mog ł a wprawdzie powiedzie ć , ż esama zadzwoni do przyjació ł ki, ale nie mia ł a ochoty z nikim rozmawia ć.- W porz ą dku.Na pewno niczego pani nie potrzebuje?95SR- Na pewno, dzi ę kuj ę bardzo.- Dobranoc.Przepraszam, ż e pani ą niepokoi ł em.- Dobranoc.- Patrzy ł a przez judasza, jak pomniejszona dzia ł aniemsoczewek judasza posta ć znika w perspektywie korytarza.Skoro ju ż wsta ł a, postanowi ł a przed po ł o ż eniem si ę na dobre wzi ąćprysznic.Spe ł ni ł swoje zadanie: poczu ł a si ę wypocz ę ta i od ś wie ż ona.A żza bardzo.Rozgrzana i oci ęż a ł a, k ą tem oka pochwyci ł a swoje odbicie wlustrze.By ł a zaró ż owiona od ciep ł ej wody i czu ł a mrowienie w piersiachod o ż ywczego masa ż u prysznica.Patrz ą c wci ąż w lustro, unios ł a r ę k ę idotkn ęł a g ł adkiej skóry.Na wspomnienie dotyku Daksa, jego ust obla ł a si ęrumie ń cem i poczu ł a fal ę ciep ł a, która rozla ł a si ę po ca ł ym ciele.Zawstydzona i speszona swoim fizycznym pragnieniem, w ś lizn ęł asi ę do ł ó ż ka i szczelnie otuli ł a ko ł dr ą.Nigdy dotychczas ł ó ż ko niewydawa ł o jej si ę tak puste i niego ś cinne.Ulegaj ą c dzieci ę cej pokusie,przytuli ł a do siebie poduszk ę , g ł aszcz ą c j ą i wyobra ż aj ą c sobie, ż e ma podpalcami ciep łą , t ę tni ą c ą ż yciem skór ę , ż e za chwil ę us ł yszy czu ł e s ł owa.Nie przynios ł o jej to jednak pociechy ani fizycznej, ani psychicznej.Wreszcie, nie wytrzymuj ą c ju ż d ł u ż ej narzuconego sobie spokoju,wybuchn ęł a p ł aczem.Rano poczu ł a si ę lepiej, w ka ż dym razie mia ł a jasno ść co do tego, ż eigra ł a z ogniem i ż e je ś li si ę oparzy ł a, to mo ż e mie ć pretensje tylko dosiebie.Od czasu do czasu mówi ł a Nicole, ż e nie warto si ę wi ą za ć zż adnym m ęż czyzn ą , bo to si ę pr ę dzej czy pó ź niej musi sko ń czy ćkatastrof ą.W wypadku Daksa Devereaux zawiod ł y jej w ł asne zasady.Szkoda tylko, ż e nie b ę dzie mog ł a powiedzie ć przyjació ł ce, ż e mia ł a racj ę.SR96Poniewa ż ani Nicole, ani nikt inny nie dowie si ę o Daksie.O czym tumówi ć ? Sprawa si ę sko ń czy ł a, zanim na dobre si ę zacz ęł a.Rdzawobr ą zowa sukienka z krepy niezupe ł nie pasowa ł a do jejwojowniczego nastawienia, ale Keely wyt ł umaczy ł a sobie, ż e nie jest ź le.Zaczesa ł a w ł osy do ty ł u i upi ęł a w g ł adki koczek na karku.Nie w ł o ż y ł ate ż ż adnej bi ż uterii - nie chcia ł a wygl ą da ć zbyt kobieco.Zadzwoni ł a do Berty Allway i umówi ł y si ę , ż e pojad ą razem naCapitol Hill, tak jak pierwszego dnia.Wchodz ą c na sal ę przes ł ucha ń mia ł aplecy wyprostowane, podbródek wysuni ę ty do przodu i nie rozgl ą da ł a si ęna boki.Zaj ęł a swoje miejsce i wsadzi ł a nos w papiery, ale litery zlewa ł yjej si ę przed oczami.Dopiero kiedy kongresman Parker og ł osi ł rozpocz ę cie sesji,podnios ł a wzrok znad notatek.Celowo nie patrzy ł a w stron ę Daksa,wiedzia ł a jednak, ż e jest.Widzia ł a go k ą tem oka.Mia ł na sobie szar ąmarynark ę , niebiesk ą koszul ę i br ą zowy krawat.Ani na chwil ę jednak niespu ś ci ł a wzroku z twarzy Parkera.- Dzi ś wys ł uchamy jeszcze jednej opinii z kó ł wojskowych.Pu ł kownik Hamilton odczyta nam urz ę dowe sprawozdanie na tematś rodków, jakie poszczególne formacje wojskowe przedsi ę wzi ęł y w celuodnalezienia zaginionych ż o ł nierzy w Wietnamie.Prosimy, pu ł kownikuHamilton.Monotonnym nosowym g ł osem pu ł kownik odczytywa ł przez dwiegodziny dokument, nie pomijaj ą c najdrobniejszego szczegó ł u.Gdyby nienerwowe napi ę cie, Keely najprawdopodobniej by zasn ęł a.Przezmonotonny g ł os pu ł kownika przebija ł o si ę od czasu do czasu chrapanieWalsha.97SRKeely starannie studiowa ł a swoje paznokcie, faktur ę drewna sto ł u,paj ę czyny na ż yrandolach.Nie patrzy ł a na Daksa.Betty wierci ł a si ę ko ł oniej niespokojnie, a w pewnym momencie nachyli ł a si ę i szepn ęł a jej doucha:- Co za szcz ęś cie, ż e to taki nudziarz.Gdyby by ł interesuj ą cy i ludzieby go s ł uchali, móg ł by nam zaszkodzi ć.- Keely u ś miechn ęł a si ę wodpowiedzi.Co by sobie pomy ś la ł a jej przyjació ł ka, gdyby wiedzia ł a, jak ąjest zdrajczyni ą.Na kilka minut przed po ł udniem pu ł kownik Hamilton podsumowa łwreszcie swoje uwagi.Kongresman Parker uderzy ł m ł otkiem i spojrza ł naKeely.- Pani Williams, czy zanim og ł osz ę koniec tego przes ł uchania,zechcia ł aby nam pani powiedzie ć co ś jeszcze od siebie?Keely nie spodziewa ł a si ę takiego uk ł onu w swoj ą stron ę i nerwowozwil ż y ł a wargi j ę zykiem.Wyprostowa ł a si ę na krze ś le i ze zdziwieniemus ł ysza ł a swój spokojny, opanowany g ł os:- Tylko tyle, ż e powiedzia ł y ś my wszystko, co konieczne.Mówi ą c wnaszym wspólnym imieniu o ś wiadczam, ż e nie wierz ę , ż eby panowiekongresmani, cz ł onkowie komisji, przedstawiciele spo ł ecze ń stwaameryka ń skiego, mogli kiedykolwiek bra ć pod uwag ę wprowadzenieustawy, na mocy której obywatel naszego kraju móg ł by zosta ć uznany zanie ż yj ą cego mimo braku dowodów jego ś mierci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL