[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mrużąc oczy, uniósł rękę, by osłonić się przed żarem.Płomienie buchały z łóżka i lizały osmalony już sufit.Wyglądało na to, że admirał spalił tajne dokumenty i zwiał.Ale gdzie, u diabła, się podział?Nolan chyba znał już odpowiedź.–Joey! – zawołał.– Na dół!Ramirez wypadł na zewnątrz.Przez leżący poniżej dziedziniec biegł kolejny strażnik wraz z jeszcze jednym mężczyzną – zapewne admirałem.Nolan uniósł lufę pistoletu maszynowego P90.Broń zaterkotała cicho, ale byli już poza zasięgiem strzału i wkrótce znikli pod markizami.Ramirez już miał wezwać przez radio pomoc, ale Beasley właśnie zgłosił, że Brown dostał.Ramirez odczekał sekundę, aż Beasley skończy meldunek, po czym krzyknął:–Dowódco Duchów, tu Ramirez! Mam kolejne złe wieści! Mój cel wyszedł ze wschodniego budynku przez południowe drzwi! Powtarzam, wyszedł przez południowe drzwi!Fang Zhi zszedł, by sprawdzić, co z jego ludźmi, i znalazł ich ciała.Pognał z powrotem, by zaalarmować Xu, który nie odbierał telefonu.Teraz zaś Fang w osłupieniu spoglądał na ciała Xu i dziewczyny do towarzystwa.W uszach dzwoniły mu krzykiem meldunki radiowe jego ludzi – tych kilku, którzy pozostali przy życiu.To koniec.Mógłby wezwać pozostałe Wiosenne Tygrysy, pomóc im uciec – ale nie dostał ich numerów telefonów.Miał tylko numer Xu.Nie należał do ich kręgu.Brak zaufania przypłacą życiem.Pozostało teraz jedno.Pod markizami stał zaparkowany brave warrior.Czy znów okrzykną go tchórzem, bo zdecydował się uciekać, zamiast stawić czoło przeciwnikom i walczyć aż do śmierci?Co z nim teraz będzie? Jego jedyni sprzymierzeńcy w tym kraju albo już nie żyli, albo wkrótce umrą.Fang wyszedł z pokoju i wpatrzył się w padający deszcz.Ying Long był najsłynniejszym chińskim smokiem – bogiem deszczu.Fang poprosił go w myślach, by sprowadził w góry jeszcze potężniejszą burzę – by zapewnić mu bezpieczną ucieczkę.Plutonowy John Hume miał osłaniać północne schody, na wypadek gdyby generał Chen próbował skorzystać z tej drogi ucieczki.Rozchwiane drewniane stopnie prowadziły jakieś pięć metrów w górę, zakręcając na platformie.Hume wspinał się możliwie cicho, oburącz ściskając swój pistolet.Drogę wskazywały mu gogle ENVG.Zazwyczaj zabierał ze sobą wyrzutnię pocisków naprowadzanych radiem Zeus T2.Nie nadawała się jednak na taką tajną misję jak ta.Wielka szkoda.Element zaskoczenia i tak już diabli wzięli.Solidna eksplozja podniosłaby go na duchu.Z góry dobiegł go tupot nóg.Zatrzymał się.Wydawało mu się, że na górze ktoś wystawił głowę.Nagle oślepiło go światło latarki.Strzelił.Posypały się drzazgi.Coś z łoskotem potoczyło się po stopniach.Granat!Hume obrócił się na pięcie i głową naprzód skoczył ze schodów.Wybuch rzucił nim o ścianę.Kiedy spadały na niego kawałki potrzaskanych schodów, przeturlał się i przycisnął do ściany.W opadającym wolno pyle zamajaczyły dwie postaci.Nie mam zamiaru tu umrzeć, pomyślał mimo dotkliwego bólu w rękach i nogach.Zagryzł zęby, zmrużył oczy i opróżnił magazynek, celując w nadchodzących ludzi.Wykrzyknął tryumfalnie, kiedy stoczyli się po schodach do jego stóp.Uniósł głowę jednego z mężczyzn.To był on – generał Chen.Na wpół przytomny Hume zerwał swoje gogle i wywołał Beasleya:–Dowódco Bravo, tu Hume.Cel Alpha zlikwidowany.Został jeszcze jeden.Potrzebuję pomocy.Jestem na schodach.ROZDZIAŁ 28Stacja transformatorowaXiamen, Chinykwiecień 2012Inspektor serwisu Tang Chia-jun zakasłał i zmrużył oczy, wpatrując się w rzedniejące kłęby dymu, unoszące się wokół stacji transformatorowej.Kiedy wraz ze swoimi ludźmi dotarł już do bezpieczników, które według jego przypuszczeń były przyczyną problemu, spojrzał na wyrządzone szkody i otworzył szeroko usta ze zdumienia.Tang pracował w elektrowni od ponad dwudziestu dwóch lat.Znał swój fach.Na pierwszy rzut oka potrafił rozpoznać sabotaż.Nowa kłódka na bramie i dym były pierwszymi oznakami, że czeka go znacznie więcej niż tylko rutynowa naprawa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL