[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Profesor pchnął nie zamknięte drzwi i weszli do środka.Chi podszedł do ciemnej wnęki izaczął manipulować czymś, co tam się znajdowało, równocześnie pomrukując pod nosem pohiszpańsku.Po kilku sekundach zaterkotał silnik.- Kiedy wychodzę, wyłączam generator, Ŝeby oszczędzać gaz - wyjaśnił.-Klimatyzacja powinna się zaraz włączyć.Zapaliła się zwisająca z sufitu naga Ŝarówka.Znajdowali się w niewielkimkorytarzyku wejściowym.Chi otworzył kolejne drzwi i wcisnął guzik na ścianie.Zamigotałojarzeniowe światło, ukazując duŜe, pozbawione okien pomieszczenie z dwoma stołami dopracy.Stały na nich notebook, skaner, drukarka laserowa i mikroskop.LeŜały stertypapierów, slajdy i najróŜniejszej wielkości plastikowe torebki z kawałkami kamieni.Tu iówdzie znajdowały się takŜe większe odłamki skał, zaopatrzone w starannie zapisaneetykiety.Wszędzie piętrzyły się szare koperty.Regały uginały się pod cięŜarem grubychtomów.Na ścianie wisiały topograficzne mapy Jukatanu, zdjęcia stanowisk archeologicznychi rysunki rzeźb Majów.- Moja pracownia - powiedział Chi z dumą.- Robi wraŜenie.- Gamay nie spodziewała się istnienia tak wyposaŜonej pracowniarcheologicznej na.hm.pustkowiu.Doktor Chi był pełen niespodzianek.Wyczuł jej zdziwienie.- Ludzie czasami się dziwią, widząc kontrast, w jakim Ŝyję i pracuję.Poza MexicoCity ograniczani się do minimum potrzebnego do Ŝycia.Wystarcza mi miejsce do spania ijedzenia, hamak z moskitierą i dach do ochrony przed deszczem.Praca to jednak zupełnie coinnego.Trzeba mieć odpowiednie narzędzia.A to moje najwaŜniejsze narzędzie badańnaukowych.Podszedł do poobijanej, ale czynnej lodówki, otworzył ją, wepchnął torbę zkuropatwami na półkę.Wyjął dwie puszki seven-up i lód.Wrzucił kostki do plastikowychkubków i zalał je napojem.Zamaszystym ruchem ręki zrobił nieco miejsca między teczkami iprzyniósł dwa krzesła.Gamay usiadła, upiła łyk i pozwoliła chłodnemu słodkiemu płynowispłynąć do spieczonego gardła.Smakował lepiej od szampana.Siedzieli przez chwilę wmilczeniu i delektowali się piciem.- Dziękuję, doktorze - powiedziała Gamay po dolewce, tym razem butelkowanejwody.- Chyba byłam bardziej odwodniona, niŜ mi się wydawało.- W naszym kraju nietrudno o utratę płynów fizjologicznych.Teraz, kiedyodzyskaliśmy energię, proszę powiedzieć, w czym mogę pani pomóc?- Jak mu mówiłam przez telefon, jestem biologiem morskim.Uczestniczę w pewnymprojekcie, prowadzonym na wybrzeŜu.- Zorganizowanym przez NUMA badaniu tektytów w okolicy uderzenia meteorytupod Chixulub.- Wie pan o tym?!Skinął z powagą głową.- Mamy tu tam-tamy.- Widząc zaskoczenie na twarzy Gamay, zachichotał i wyznał: -Nie umiem kłamać.Widziałem e-mail, przesłany przez NUMA do muzeum.Informowanonas grzecznościowo o planach przeprowadzenia tego badania.- Sięgnął do szafki z aktami,otworzył szufladę i wyjął szarą teczkę.- Zobaczmy.- powiedział, otworzył teczkę i zacząłczytać.- Gamay Morgan-Trout.Trzydzieści lat.Mieszka w Georgetown.Urodzona wWisconsin.Wyśmienity nurek.Magisterium z archeologii morskiej na UniwersytecieKaroliny Pomocnej.Zmieniała specjalności, zatrudniła się w Instytucie Oceanografii Scripps,gdzie zrobiła doktorat z biologii morza.Swymi umiejętnościami dzieli się ze słynną na całymświecie Narodową Agencją Badań Morskich i Podwodnych.- Wszystkie fakty są prawdziwe - powiedziała Gamay unosząc wdzięcznie wygiętebrwi.- Dziękuję - powiedział Chi i odłoŜył teczkę do szafki.- Ta robota mojej sekretarki.Popani telefonie poprosiłem ją rzucenie okiem na stronę internetową NUMA.Jest tam pełenopis prowadzonych programów wraz z krótkimi biografiami uczestniczących w nich osób.Czy jest pani spokrewniona z Paulem Troutem, oceanogeografem, którego nazwisko takŜewymieniono?- Tak, Paul jest moim męŜem.Prawdopodobnie nie wspomniano, Ŝe poznaliśmy się wMeksyku.Jechaliśmy pracować do La Paz.Poza tym wykonał pan pracę domową na piątkę.- Obawiam się, Ŝe to wynik moich akademickich nawyków.- Ja teŜ mam skłonność do gromadzenia informacji.Sprawdźmy, czy pamiętam.-Gamay zamknęła oczy.- Doktor Jose Chi.Urodzony w Quintana Roo na półwyspie Jukatan.Ojciec był rolnikiem.Ze względu na osiągnięcia otrzymał stypendium rządowe do szkółprywatnych.Pierwsze lata studiów na uniwersytecie w Mexico City, dyplom naUniwersytecie Harvarda, z którym jest związany do dziś jako pracownik MuzeumArcheologii i Etnologii imienia Peabody’ego.Kustosz Muzeum Antropologicznego Meksyku,laureat nagrody MacArthura za prace, które pozwoliły stworzyć rejestr pism Majów.Obecniepracuje nad słownikiem języka Majów.Otworzyła oczy i ujrzała uśmiech Chi.Lekko zaklaskał.- Brava, doktor Morgan-Trout
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL