[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo¿e uda nam siê od razu, ale nies¹dzê, ¿eby nawet w najgorszym wypadku trzeba by³o na to wiêcej ni¿ dwa dotrzech dni.Jedyny problem polega na tym.- Potar³ w zamyœleniu nie ogolonypodbródek.- W grê mo¿e wchodziæ czynnik bezpieczeñstwa.Treaton mo¿e sobie nie¿yczyæ, ¿eby tego rodzaju proœba sz³a przez ogólnie dostêpn¹ sieæ przekaŸników,gdzie mo¿e j¹ przechwyciæ ka¿dy, kto ma odpowiedni odbiornik, i po prostu j¹zignoruje.- Jeœli to zrobi¹, powinniœmy siê natychmiast spakowaæ i odlecieæ - oœwiadczy³Babble.- Czym odlecieæ? - zapyta³ z uœmiechem Ignatz Thugg.Nosaczami, pomyœla³ Seth Morley.Nie mamy tu innych maszyn opróczunieruchomionych, pozbawionych paliwa nosaczy, a nawet gdyby uda³o nam siêzdobyæ paliwo - na przyk³ad przelewaj¹c resztki do jednego zbiornika - to bezsygna³u naprowadzaj¹cego nie bêdziemy wiedzieli, dok¹d lecieæ.Jako jednego zdwóch niezbêdnych punktów odniesienia musielibyœmy u¿ywaæ Delmak-O, a Delmak-Onie figuruje na oficjalnych mapach Interplanu Zachód.Czy¿by w³aœnie dlategokazali nam wszystkim u¿ywaæ nosaczy?Przeprowadzaj¹ na nas doœwiadczenia, pomyœla³, daj¹c siê ogarn¹æ panice.Tojakiœ eksperyment.Mo¿e nigdy nie by³o ¿adnych instrukcji na taœmie w tymsatelicie.Mo¿e wszystko by³o od pocz¹tku ukartowane.- Niech pan spróbuje siê po³¹czyæ z którymœ z przekaŸników - powiedzia³Tallchief.- Mo¿e uda siê od razu.- Czemu nie - zgodzi³ siê Belsnor.Pokrêci³ ga³kami, wsadzi³ na g³owês³uchawki, w³¹czy³ jedne prze³¹czniki, wy³¹czy³ inne.Wszyscy siedzieli wca³kowitej ciszy, obserwuj¹c i czekaj¹c.Zupe³nie jakby od tego zale¿a³o nasze¿ycie, pomyœla³ Morley.Mo¿liwe, ¿e tak w³aœnie jest.- I co? - zapyta³a wreszcie Betty Jo Berm.- Nic - odpar³ Belsnor.- W³¹czê wizjê.- Ma³y ekran o¿y³, ale pojawi³y siê nanim tylko poprzeczne linie zak³Ã³ceñ.- Na tej czêstotliwoœci dzia³aj¹ wszystkieprzekaŸniki.Powinniœmy je odbieraæ.- Ale nie odbieramy - zauwa¿y³ Babble.- Nie odbieramy.- Belsnor w dalszym ci¹gu obraca³ pokrêt³ami.- To nie to, cow dawnych czasach, kiedy mog³eœ siê bawiæ kondensatorem o zmiennej pojemnoœcitak d³ugo, a¿ wreszcie z³apa³eœ sygna³.Teraz wszystko jest bardziejskomplikowane.Niespodziewanie wy³¹czy³ dop³yw pr¹du; ekran œciemnia³, ucich³ te¿ szumwydobywaj¹cy siê z g³oœników.- Co siê sta³o? - zapyta³a Mary Morley.- Nic nie nadajemy - odpar³ Belsnor.- Co takiego? Co to znaczy? - odezwa³y siê zmieszane g³osy z ró¿nych stronsali.- Nie wysy³amy ¿adnego sygna³u.Nie mogê ich z³apaæ, a skoro my nie nadajemysygna³u, to oni tym bardziej nie z³api¹ nas.- Odsun¹³ siê od sto³u z wyrazemobrzydzenia na twarzy.- To jakiœ spisek.Cholerny, pieprzony spisek.- Mówisz serio? — odezwa³ siê Wade Frazer.- Uwa¿asz, ¿e to wszystko zosta³ozrobione celowo?- Nie ja montowa³em nasz nadajnik i nie ja sprawdza³em pozosta³e wyposa¿enie —powiedzia³ Glen Belsnor.- Przez ten miesi¹c, kiedy tu jestem, przeprowadza³empewne próby.Przechwyci³em kilka depesz nadanych w tym uk³adzie planetarnym iodpowiedzia³em na nie.Wszystko wydawa³o siê w porz¹dku, a teraz nagle coœtakiego.- Spojrza³ w zamyœleniu na aparat.- Chyba ju¿ wiem - rzek³ nagle iskin¹³ g³ow¹.- Tak, rozumiem, co siê sta³o.- Czy to coœ powa¿nego? - zapyta³ Ben Tallchief.- Kiedy satelita otrzyma³ ode mnie sygna³ nakazuj¹cy mu uruchomieniemagnetofonu i w³¹czenie swojego nadajnika, natychmiast wys³a³ swój, do tegourz¹dzenia.- Wskaza³ na stoj¹cy przed nim na stole sprzêt.- Ten sygna³skasowa³ wszystkie moje polecenia i unieruchomi³ aparaturê.Nic nie odbierzemyani nic nie nadamy, bez wzglêdu na to, co zrobiê z tym z³omem.Przypuszczam, ¿emo¿e go ponownie uruchomiæ tylko satelita, wysy³aj¹c nastêpny sygna³.-Potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Pozostaje nam tylko to podziwiaæ.Zupe³nie jak w szachach:ruch i odpowiedŸ.Sam to zacz¹³em, jak szczur w klatce, który szuka w³aœciwegoprzycisku, ¿eby dostaæ coœ do jedzenia, nie daj¹c siê poraziæ pr¹dem.Mówi³ g³uchym g³osem kogoœ, kto przed chwil¹ dozna³ bolesnej pora¿ki.- Niech pan rozmontuje nadajnik i odbiornik - poradzi³ mu Seth Morley.— Chybamo¿na wymontowaæ tê czêœæ, która blokuje ich dzia³anie?- Tak, ale ona najprawdopodobniej.do diab³a, nawet na pewno!.mazainstalowany uk³ad autodestrukcyjny.Albo ju¿ zosta³ uaktywniony, albozadzia³a w chwili, kiedy zacznê go szukaæ.Gdyby coœ zniszczy³, nie móg³bym nicporadziæ, bo nie mam ¿adnych czêœci zamiennych.- Automatyczny sygna³ kierunkowy - nie ustêpowa³ Morley.- Ten, który wskazywa³mi drogê, kiedy tu lecia³em.Mo¿e pan wys³aæ wiadomoœæ, pod³¹czaj¹c siê doniego.- Automatyczne sygna³y kierunkowe docieraj¹ na sto czterdzieœci lub stopiêædziesi¹t tysiêcy kilometrów, a potem nikn¹.Czy wychwyci³ go pan w takiejodleg³oœci?- Mniej wiêcej — przyzna³ Morley.- Jesteœmy ca³kowicie odizolowani - oznajmi³ Belsnor.- Osi¹gniêto to w ci¹guzaledwie kilku minut.- Musimy przygotowaæ wspóln¹ modlitwê - oœwiadczy³a Maggie Walsh.- Je¿elibêdzie krótka, mo¿e uda siê nam j¹ nadaæ za pomoc¹ promieniowania szyszynki.- Skoro podstawowym kryterium ma byæ zwiêz³oœæ, to mogê pomóc j¹ opracowaæ —zaofiarowa³a siê Betty Jo Berm.- Jako lingwista znam siê na tym.- To nasza ostatnia deska ratunku - powiedzia³ Belsnor.- Nie ostatnia deska ratunku, tylko efektywna, sprawdzona metoda sprowadzaniapomocy.Na przyk³ad pan Tallchief znalaz³ siê tutaj wy³¹cznie dziêki swojejmodlitwie.- Ale ona sz³a normaln¹ drog¹, przez przekaŸniki -odpar³ Belsnor.- My niemo¿emy na to liczyæ.- Czy¿by nie wierzy³ pan w si³ê modlitwy? — zapyta³ z niemi³ym uœmiechem WadeFrazer.- Nie wierzê w si³ê modlitwy, która nie jest wzmocniona elektronicznie.NawetSpecktowsky zgodzi³ siê z pogl¹dem, ¿e jeœli modlitwa ma byæ efektywna, musizostaæ przetworzona elektronicznie i wys³ana na boskie planety, ¿eby dotrzeæ dowszystkich Manifestacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL