[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby pan zbudowa³ swoje wymarzone imperium, pad³oby ono, zanim by siê panobejrza³.Miesi¹c temu by³em na Bajkonurze.Wie pan, co zobaczy³em? Puste hale,w których hula wiatr, czêœci rakiet rdzewiej¹ce pod przegni³ymi dachami, wœródktórych ptaki uwi³y sobie gniazda, aparaturê, na któr¹ kiedyœ naród wypruwa³ zsiebie flaki, a teraz stoi pokryta plandekami i niszczeje zanieczyszczona przezptaki.Patrz¹c na to, ja te¿ chcia³em powrotu do przesz³oœci, do ery Gagarina,do ery Salutów, do tych czasów, kiedy nasze Burany mia³y kolonizowaæ kosmos.Ale zrozumia³em, ¿e ewolucji nie da siê zatrzymaæ.Dinozaury te¿ by³y potê¿ne,a mimo to wyginê³y.Tego procesu, gdy siê ju¿ zacznie, ¿adna si³a niepowstrzyma.- Byæ mo¿e.Ale w naturze cz³owieka le¿y niechêæ do godzenia siê z losem,walka.Kiedy cz³owiek ginie, nikt nie pyta, czy ratunek kosztuje i czy jestniebezpieczny.Robi siê to, co trzeba zrobiæ.Dopiero gdy pacjent umrze, arozs¹dek zast¹pi emocje, widaæ, ¿e choroba by³a nieuleczalna.- Uœmiechn¹³ siê.- Muszê wam siê przyznaæ, Or³ow, ¿e przez chwilê naprawdê wierzy³em w to, ¿e misiê uda.- I wtedy przeszkodzili Amerykanie.- Nie, nie Amerykanie.Tylko jeden Amerykanin, agent FBI w Tokio, któryostrzela³ Gulfstreama i zmusi³ nas do prze³adunku pieniêdzy we W³adywostoku.Pomyœlcie o tym, Siergieju Iwanowiczu.To zadziwiaj¹ce, jak czasem jedencz³owiek potrafi wp³yn¹æ na losy œwiata, nieprawda¿?Doginowi wróci³ ju¿ normalny oddech.Ta rozmowa wyraŸnie go odprê¿y³a.Pewn¹rêk¹ otworzy³ szufladê biurka.- Mam nadziejê, ¿e nowa w³adza zostawi was w spokoju, Siergieju Iwanowiczu.Rosja potrzebuje takich jak wy.A gdy wasz syn wróci, nie os¹dzajcie go zbytsurowo.My chcieliœmy odzyskaæ to, co utraciliœmy, a on.On chcia³ po prostuzobaczyæ na w³asne oczy to, o czym czyta³ w podrêcznikach historii.Byæ mo¿enasze metody nie by³y najw³aœciwsze, ale nie mo¿na nikogo winiæ za marzenia.¯egnajcie, Siergieju Iwanowiczu.Od³o¿y³ s³uchawkê.Raz jeszcze omiót³ wzrokiem swoj¹ kolekcjê map.Zatrzyma³wzrok na mapie z 1946 roku i patrzy³ na ni¹ przez chwilê.Potem przeniós³ wzrokna otwart¹ szufladê.Wyj¹³ z niej pistolet.Odci¹gn¹³ lekko zamek, sprawdzaj¹cczy w lufie jest nabój.Sprawdzi³ bezpiecznik, broñ by³a odbezpieczona.Potemznowu przeniós³ wzrok na mapy, praw¹ rêk¹ przystawiaj¹c sobie lufê do skroni.Ipoci¹gn¹³ za spust.75¨ Wtorek, 16.22 - Sankt PetersburgGenera³ Or³ow z niejakim rozbawieniem zauwa¿y³, ¿e g³Ã³wni aktorzy dramatu,który rozgrywa³ siê przez ostatnie pó³tora dnia na jego oczach: Dogin, Hood ion sam, od pocz¹tku ca³ej historii nawet nie widzieli s³oñca na oczy, nieruszaj¹c siê zza biurek.Tylko jedno pozosta³o mu jeszcze do zrobienia, ale na razie jeszcze nie chcia³tego robiæ.Nie chcia³ jeszcze dzwoniæ do Pokrywkina i wypytywaæ go o losNikity, wiêc na razie móg³ tylko siedzieæ i czekaæ.I myœleæ.Opad³ g³êboko w fotel, opieraj¹c ³okcie na pod³okietnikach, tak ¿e d³oniezwisa³y z nich z przodu.Zdawa³y siê wa¿yæ tonê.Mia³ o czym myœleæ.Postawionogo na czele Oœrodka, ufaj¹c, ¿e zrobi, co mu ka¿¹, nie pytaj¹c o powody.Zmusili go, by walczy³ ze swoimi rodakami, którzy te¿ kochali ojczyznê, ale naswój, czêsto niepoczytalny sposób.Dopiero teraz zaczê³o do niego dochodziæ, cosiê sta³o, a co gorsza, jaki on mia³ w tym udzia³.Spojrza³ na zegar.Zupe³nie straci³ poczucie czasu, jak zawsze, gdy by³zmêczony.Dlaczego nikt nie dzwoni? Przecie¿ ktoœ do cholery tam by³, zabra³ludzi z ziemi, policzy³ ich.Dlaczego wiêc nie ma ¿adnego meldunku?Jakby wywo³any t¹ myœl¹ zadzwoni³ telefon.Ten dŸwiêk zmrozi³ go jak syk wê¿a.Siêgn¹³ po s³uchawkê.- Or³ow, s³ucham.- W skroniach mu hucza³o, têtno bi³o w brzeg s³uchawki jakfala w nabrze¿e.- Rozmowa do pana, panie generale.Na ³¹czach wideo.- £¹czcie.Na ekranie pojawi³a siê twarz Paula Hooda.Amerykanin przez chwilê milcza³,jakby siê chcia³ upewniæ, czy to na pewno Or³ow.- Generale, z pañskim synem wszystko w porz¹dku.Szczêka Or³owa przez chwilê zadr¿a³a, a potem na twarzy pojawi³ siê uœmiechulgi.- Dziêkujê.Bardzo dziêkujê.- Jest na pok³adzie naszego samolotu ewakuacyjnego.Jego powrót za³atwimynajszybciej jak to bêdzie mo¿liwe.To mo¿e potrwaæ kilka dni, bo jest lekkoranny w nogê i rêkê.- Ale.mówi³ pan, ¿e wszystko w porz¹dku?- Jest pod dobr¹ opiek¹, a jego ¿yciu nie grozi niebezpieczeñstwo.Or³ow zacz¹³ powoli rozluŸniaæ siê.Spojrza³ uwa¿nie na twarz Amerykanina izauwa¿y³ coœ w jego oczach, co w parze z tonem jego g³osu natychmiastpowiedzia³o mu, ¿e coœ jest nie w porz¹dku.- Co siê sta³o? Czy mogê wam w czymœ pomóc?- Tak.Chcia³bym.chcia³bym, ¿eby pan przekaza³ swojemu synowi coœ ode mnie.Or³ow wyprostowa³ siê w fotelu.- Pañski syn zrobi³ wszystko, co by³o w jego mocy, ¿eby pokrzy¿owaæ naszeplany, tak¿e ewakuacyjne.Nie w¹tpiê, ¿e powodowa³o nim poczucie obowi¹zku,honor, ¿e wola³ zgin¹æ, ni¿ poddaæ siê, ale jego opór kosztowa³ ¿ycie dowódcynaszego zespo³u.- Bardzo mi przykro, proszê przyj¹æ moje najszczersze kondolencje.Czymóg³bym w jakiœ sposób.?- Panie generale - przerwa³ mu Hood.- Nie chodzi mi o to, ¿eby go obwiniaæ,albo ¿¹daæ us³ug.Szcz¹tki dowódcy naszego zespo³u odzyskamy kana³amidyplomatycznymi.Mój zastêpca by³ w bardzo za¿y³ych stosunkach z poleg³ymdowódc¹ zespo³u i to on chcia³by coœ pañskiemu synowi przekazaæ.- Oczywiœcie, przeka¿ê mu to, gdy tylko bêdê mia³ okazjê.- Mike mówi³ mi, ¿e w starej ruskiej legendzie o Sadko, Pan Mórz mówibohaterowi eposu, ¿e odebraæ ¿ycie umie ka¿dy wojownik.Prawdziwie wielkichpoznaje siê po tym, ¿e umiej¹ je oszczêdziæ.Niech pan siê upewni, ¿e Nikita tozrozumia³.Proszê mu pomóc byæ wielkim wojownikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL