[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na pewno - pocieszy³ go Han grobowym tonem.- Zostaniemy tu dostatecznied³ugo, by siê dowiedzieæ, co za grê prowadzi Karrde, ale zaraz potemodlatujemy.Nawet gdybyœmy mieli st¹d wystartowaæ z t¹ siatk¹ maskuj¹c¹, którazwisa ze sutku.Kiedy Luke siê ockn¹³, zdziwi³ siê, ¿e nic go nie boli.A powinno.Bior¹c pod uwagê ostatnie chwile, które pamiêta³, a tak¿e widokpo³amanych drzew i pogiêtej os³ony kabiny, móg³ uwa¿aæ siê za szczêœliwca,który cudem uszed³ z ¿yciem.Tym dziwniejsze by³o to, ¿e nie zosta³ ranny.NajwyraŸniej oprócz pasów bezpieczeñstwa i balonów przeciw wypadkowychmusia³o zadzia³aæ coœ jeszcze - mo¿e awaryjny kompensator przyspieszenia.Us³ysza³ z ty³u niespokojne buczenie.- Artoo, nic ci nie jest? - zawo³a³, wstaj¹c niepewnie z fotela.Ruszy³ powykrzywionej pod³odze w kierunku robota.- Trzymaj siê, zaraz tam bêdê.Podczas wypadku oderwa³o siê gniazdko do wyszukiwania informacji, ale oprócztego i kilku niewielkich wgiêæ Artoo nie mia³ ¿adnych uszkodzeñ.- Lepiej st¹d chodŸmy - zdecydowa³ Skywalker, uwalniaj¹c robota z pasów.-Ten drugi statek mo¿e tu lada chwila wróciæ w oddzia³em naziemnym.Z wysi³kiem wydosta³ Artoo spomiêdzy foteli.Drzwiczki kabiny otworzy³y siêbez wiêkszych problemów.Luke wyskoczy³ na zewn¹trz i rozejrza³ siê doko³a.Zrozumia³, ¿e drugi pojazd nie wróci z oddzia³em naziemnym.Sta³ tu¿ obok.I- jeœli to w ogóle mo¿liwe - wydawa³ siê byæ w jeszcze gorszym stanie ni¿maszyna Skywalkera.W drzwiczkach ukaza³ siê Artoo; gwizdn¹³, staraj¹c siê pokonaæ strach.Lukespojrza³ na niego, a potem z powrotem na zniszczony pojazd.Zwa¿ywszy narozbudowane systemy bezpieczeñstwa, w jakie by³y wyposa¿one te statki, Mara niepowinna byæ ciê¿ko ranna.Na pewno wkrótce nadleci pomoc, a do tego czasudziewczyna zdo³a jakoœ wytrzymaæ.“A je¿eli nie?”- Zaczekaj chwilê, Artoo - poleci³ robotowi.- Zajrzê szybko do œrodka.Chocia¿ kad³ub drugiego statku ucierpia³ bardziej ni¿ pojazd Luke'a, townêtrze by³o w lepszym stanie.Depcz¹c po od³amkach metalu w pomieszczeniutechniczno-bojowym, Skywalker dotar³ do drzwi kabiny.Ponad oparcie fotelawystawa³ tylko czubek g³owy pilota, ale widok lœni¹cych, jasnorudych w³osówutwierdzi³ go w przekonaniu, ¿e jego domys³y by³y s³uszne.Osob¹, która goœciga³a, rzeczywiœcie by³a Mara Jade.Przez parê sekund sta³ nieruchomo, miotaj¹c siê pomiêdzy pragnieniem szybkiejucieczki, a potrzeb¹ zaspokojenia wewnêtrznego pragnienia dobra.Nie ulega³ow¹tpliwoœci, ¿e razem z Artoo powinni siê st¹d jak najszybciej zabieraæ, alegdyby teraz zostawi³ Marê, nie sprawdziwszy nawet, w jakim jest stanie.Wróci³ myœl¹ do tej nocy na Coruscant, gdy Ben Kenobi ostatecznie siê z nimpo¿egna³.“Innymi s³owy - powiedzia³ póŸniej Luke, rozmawiaj¹c na dachu zThreepiem - rycerz Jedi nie powinien anga¿owaæ siê w sprawy wagi galaktycznejtak bardzo, by przestaæ siê troszczyæ o pojedynczych ludzi.” A poza tym tozajmie przecie¿ tylko chwilkê.Przest¹pi³ próg kabiny i obszed³ fotel pilota.by znaleŸæ siê dok³adnie na wprost szeroko otwartych, ca³kowicie przytomnychzielonych oczu - zielonych oczu, które spogl¹da³y na niego sponad lufy ma³egoblastera.- Domyœla³am siê, ¿e przyjdziesz - powiedzia³a Mara z ponur¹ satysfakcj¹ wg³osie.- Pod œcianê! No ju¿!Luke zrobi³ to, co mu kaza³a.- Nic ci nie jest? - spyta³.- Nie twoja sprawa - uciê³a krótko.Podnios³a siê z fotela.Woln¹ rêk¹wyci¹gnê³a spod siedzenia niewielk¹, p³ask¹ walizeczkê.Skywalker zauwa¿y³jakiœ b³ysk: znów mia³a u pasa jego miecz œwietlny.- W tym schowku tu¿ naddrzwiczkami jest walizka - powiedzia³a.- Wyjmij j¹.Znalaz³ zamek i otworzy³ schowek.W œrodku le¿a³a oznakowana w nieznany musposób metalowa walizka, do z³udzenia przypominaj¹ca podrêczny zestawratunkowy.- Mam nadzieje, ¿e nie bêdziemy musieli przemierzaæ ca³ej tej drogi napiechotê - stwierdzi³.Wyci¹gn¹³ walizeczkê i zeskoczy³ na ziemie.- Ja na pewno nie - rzuci³a.Przez chwilê jakby siê waha³a, zanim zesz³a zanim na ziemiê.- A czy ty w ogóle tam wrócisz, to zupe³nie inna kwestia.Na moment ich spojrzenia siê spotka³y.- Dokoñczysz tego, co ju¿ zaczê³aœ? - spyta³ Luke, wskazuj¹c na swój rozbitystatek.Dziewczyna zaœmia³a siê ironicznie.- S³uchaj, ch³optasiu, to ty œci¹gn¹³eœ nas na ziemiê, a nie ja.Mój jedynyb³¹d polega³ na tym, ¿e by³am na tyle g³upia, by siê trzymaæ zbyt bliskociebie.Postaw walizkê i œci¹gnij stamt¹d swojego robota.Skywalker us³ucha³.Nim postawi³ Artoo na ziemiê, Mara ju¿ zd¹¿y³a otworzyæzestaw ratunkowy i jedn¹ rêk¹ szuka³a czegoœ w œrodku.- Nie ruszaj siê - rzuci³a ostro.- I trzymaj rêce przed sob¹.Przechyli³a g³owê na bok i przez chwilê jakby nas³uchiwa³a w milczeniu.Zamoment Luke us³ysza³ z oddali zbli¿aj¹cy siê statek.- No, chyba ju¿ mamy transport powrotny - zauwa¿y³a Mara.- WeŸ swojegorobota.Urwa³a w po³owie zdania, a jej twarz przybra³a dziwny, pe³en napiêcia wyraz.Skywalker zmarszczy³ brwi, staraj¹c siê ze wszystkich si³ dociec, co jest nie wporz¹dku.Nagle dziewczyna zatrzasnê³a walizeczkê i podnios³a j¹ z ziemi.- Biegiem! - krzyknê³a, wskazuj¹c kierunek przeciwny do tego, w którym sta³yroztrzaskane pojazdy.T¹ sam¹ rêk¹, w której trzyma³a blaster, podnios³a p³ask¹kasetkê i wsunê³a j¹ pod pachê.- Obydwaj pod drzewa: biegiem!W jej g³osie zabrzmia³ jakiœ dziwny ton rozkazu czy nalegania, który kaza³Luke'owi wykonaæ jej polecenie bez s³owa.W ci¹gu kilku sekund Skywalker iArtoo znaleŸli siê pod os³on¹ najbli¿szych drzew.- Dalej - rzuci³a ostro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL