[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.¯eby móc komunikowaæ siê na odleg³oœæ, muszêskonstruowaæ za pomoc¹ magii magiczny artefakt: megaskop.- Urz¹dzenie w rodzaju waszej os³awionej kryszta³owej kuli?- Znacznie bardziej skomplikowane.Kula umo¿liwia telekomunikacjê wy³¹cznie zinn¹ skorelowan¹ kul¹.Kulê ma nawet tutejszy krasnoludzki bank, do komunikacjiz kul¹ w centrali.Megaskop ma trochê wiêksze mo¿liwoœci.Ale po coteoretyzowaæ? Bez brylantu i tak nic z tego nie wyjdzie.Có¿, bêdê siê¿egnaæ.- Nie spiesz siê tak.Sigrdrifa wsta³a, przesz³a przez nawê, zatrzymuj¹c siê przed o³tarzem ipos¹giem Modron Freyji.- Bogini - powiedzia³a - jest równie¿ patronk¹ wieszczek.Jasnowidzek.Telepatek.Symbolizuj¹ to jej œwiête zwierzêta: kot, który s³yszy i widziukryte, i sokó³, który widzi z wysoka.Symbolizuje to klejnot bogini:Brisingamen, naszyjnik jasnowidzenia.Po co budowaæ jakieœ patrz¹ce i s³ysz¹ceurz¹dzenia, Yennefer? Nie proœciej zwróciæ siê o pomoc do bogini?Yennefer w ostatniej chwili powstrzyma³a siê, by nie zakl¹æ.W koñcu, by³o tomiejsce kultu.- Zbli¿a siê czas wieczornej modlitwy - podjê³a Sigrdrifa.- Wraz z innymikap³ankami poœwiêcê siê medytacji.Bêdê prosiæ boginiê o pomoc dla Ciri.DlaCiri, która niejeden raz by³a tu, w tej œwi¹tyni, niejeden raz patrzy³a naBrisingamen na szyi Wielkiej Matki.Poœwiêæ jeszcze godzinê lub dwie z twegocennego czasu, Yennefer.Zostañ tu, z nami, na czas mod³Ã³w.Wesprzyj mnie, gdybêdê siê modli³a.Myœl¹ i obecnoœci¹.- Sigrdrifo.- Proszê.Zrób to dla mnie.I dla Ciri.*****Klejnot Brisingamen.Na szyi bogini.St³umi³a ziewniêcie.Gdyby chocia¿ jakieœ œpiewy, pomyœla³a, jakieœ inkantacje,jakieœ misteria.Jakiœ mistyczny folklor.By³oby mniej nudno, sen by taknie morzy³.Ale one po prostu klêcz¹, schyliwszy g³owy.Bez ruchu, bezdŸwiêku.Ale jednak potrafi¹, gdy chc¹, operowaæ Moc¹, nieraz równie dobrze jak my,czarodziejki.Wci¹¿ jest zagadk¹, jak one to robi¹.¯adnych przygotowañ, ¿adnejnauki, ¿adnych studiów.Tylko modlitwa i medytacja.Dywinaq'a? Rodzajautohipnozy? Tak twierdzi³a Tissaia de Vries.Czerpi¹ energiê nieœwiadomie, wtransie nabywaj¹ zdolnoœci jej przetworzenia analogicznej do naszych zaklêæ.Przetwarzaj¹ energiê, traktuj¹c to jako dar i ³askê bóstwa.Wiara daje imsi³ê.Dlaczego nam, czarodziejkom, nigdy nie uda³o siê nic takiego?Spróbowaæ? Korzystaj¹c z atmosfery i aury tego miejsca? Mog³abym przecie¿ samawprowadziæ siê w trans.Choæby patrz¹c na ten brylant.Brisingamen.Intensywnie myœl¹c o tym, jak œwietnie pe³ni³by sw¹ rolê w moim megaskopie.Brisingamen.B³yszczy jak gwiazda zaranna, tam, w mroku, w dymie kadzide³ ikopc¹cych œwiec.- Yennefer.Poderwa³a g³owê.W œwi¹tyni bylo ciemno.Intensywnie pachnia³o dymem.- Zasnê³am? Wybacz.- Nie ma nic do wybaczania.ChodŸ ze mn¹.Na zewn¹trz, nocne niebo pa³a³o migotliwym, zmieniaj¹cym siê jak wkalejdoskopie œwiatlem.Zorza polarna? Yennefer przetar³a oczy w zdumieniu.Aurom borealis7 W sierpniu?- Ile jesteœ w stanie poœwiêciæ, Yennefer?- S³ucham?- Jesteœ gotowa poœwiêciæ siebie? Swoj¹ bezcenn¹ magiê?- Sigrdrifo - powiedzia³a ze z³oœci¹.- Nie próbuj ze mn¹ tych natchnionychsztuczek.Ja mam dziewiêædziesi¹t cztery lata.Ale potraktuj to, proszê, jakotajemnicê spowiedzi.Zwierzam ci siê tylko dlatego, byœ zrozumia³a, ¿e niemo¿na traktowaæ mnie jak dziecka.- Nie odpowiedzia³aœ na moje pytanie.- I nie zamierzam.Bo to mistycyzm, którego nie akceptujê.Usnê³am na waszymnabo¿eñstwie.Znu¿y³o mnie i znudzi³o.Bo nie wierzê w twoj¹ boginiê.Sigrdrifa odwróci³a siê, a Yennefer wbrew woli wziê³a bardzo g³êboki wdech.- Niezbyt jest dla mnie pochlebna twoja niewiara - powiedzia³a kobieta o oczachwype³nionych p³ynnym z³otem.- Ale czy twoja niewiara cokolwiek zmienia?Jedynym, co Yennefer by³a w stanie zrobiæ, by³ wydech.- Przyjdzie czas - powiedzia³a z³otooka kobieta - gdy absolutnie nikt,wliczaj¹c dzieci, nie bêdzie wierzy³ w czarodziejki.Mówiê ci to wyrachowaniez³oœliwie.W charakterze rewan¿u.ChodŸmy.- Nie.- Yennefer uda³o siê wreszcie prze³amaæ pasywne wdychanie iwydychanie.- Nie! Nigdzie nie pójdê.Doœæ tego! To zauroczenie lub hipnoza.Iluzja! Trans! Mam wykszta³cone mechanizmy obronne.Mogê to wszystko rozwiaæjednym zaklêciem, o, tak! Cholera.Z³otooka kobieta podesz³a bli¿ej.Brylant w jej naszyjniku p³on¹³ jak gwiazdazaranna.- Wasza mowa poma³u przestaje s³u¿yæ porozumieniu - powiedzia³a.- Staje siêsztuk¹ dla sztuki, im bardziej niezrozumia³a, tym uwa¿ana za g³êbsz¹ im¹drzejsz¹.Zaprawdê, wola³am was, gdy umieliœcie tylko: "E-e" i "Gugu".ChodŸ.- To jest iluzja, trans.Nigdzie nie pójdê!- Nie chcê ciê zmuszaæ.To by³by wstyd.Jesteœ przecie¿ dziewczyn¹ inteligentn¹i dumn¹, masz charakter.*****Równina.Morze traw.Wrzosowisko.G³az, wystaj¹cy znad wrzosów jak grzbietprzyczajonego drapie¿nika.- Ty zapragnê³aœ mojego klejnotu, Yennefer.Nie mogê ci go daæ, nie upewniwszysiê uprzednio wzglêdem niektórych spraw.Chcê sprawdziæ, co w tobie tkwi.Dlatego przywiod³am ciê tu, do tego miejsca, od niepamiêtnych czasów bêd¹cegomiejscem Mocy i Potêgi.Twoja bezcenna magia jest podobno wszêdzie.Podobnowystarczy wyci¹gn¹æ rêkê.Nie boisz siê jej wyci¹gn¹æ?Yennefer nie mog³a wydobyæ dŸwiêku ze œciœniêtego gard³a.- Si³a zdolna zmieniaæ œwiat - powiedzia³a kobieta, której nie wolno by³onazywaæ imieniem - jest wiêc wed³ug ciebie Chaosem, sztuk¹ i nauk¹?Przekleñstwem, b³ogos³awieñstwem i postêpem? A nie jest przypadkiem Wiar¹?Mi³oœci¹? Poœwiêceniem?S³yszysz? Pieje kogut Kambi.Fala bije o brzeg, fala pchana dziobem Naglfara.Rozbrzmiewa róg Hemdalla stoj¹cego twarz¹ ku wrogom na têczowym ³uku Bifrostu.Nadci¹ga Bia³e Zimno, nadci¹ga wichura i zamieæ.Ziemia dr¿y od gwa³townychporuszeñ Wê¿a.Wilk po¿era s³oñce.Ksiê¿yc czernieje.Jest tylko zimno iciemnoœæ.Nienawiœæ, zemsta i krew.Po czyjej stronie staniesz, Yennefer? Czy bêdziesz na wschodnim, czy zachodnimkrañcu Bifrostu? Bêdziesz z Hemdallem czy przeciw niemu?Pieje kogut Kambi.Decyduj, Yennefer.Wybieraj.Bo przecie¿ tylko po to przywrócono ciê kiedyœ¿yciu, byœ we w³aœciwej chwili mog³a dokonaæ wyboru.Œwiat³o czy Ciemnoœæ?- Dobro i Z³o, Œwiat³o i Ciemnoœæ, £ad i Chaos? To tylko symbole, wrzeczywistoœci nie istnieje taka biegunowoœæ! Œwiat³o i Mrok s¹ w ka¿dym,trochê tego i trochê tego.Bez sensu jest ta rozmowa.Bez sensu.Nie przestawiêsiê na mistycyzm.Dla ciebie i dla Sigrdrify Wilk po¿era S³oñce.Dla mnie tojest zaæmienie.I niech tak zostanie.Zostanie? Co?Poczu³a, jak ziemia ucieka jej spod nóg, jak jakaœ potworna si³a wykrêca jejrêce, tamie stawy w barkach i ³okciach, napina krêgi jak przy torturzestrappado.Krzyknê³a z bólu, targnê³a siê, otworzy³a oczy.Nie, to nie by³ sen.To nie móg³ byæ sen.By³a na drzewie, wisia³a rozpiêta na konarach olbrzymiegojesionu.Nad ni¹, wysoko, ko³owa³ sokó³, pod ni¹, w dole, w mroku, s³ysza³a sykwê¿y, chrzêst ocieraj¹cych siê o siebie ³usek.Coœ poruszy³o siê obok niej.Po jej wyprê¿onym i obola³ym ramieniu przebieg³awiewiórka.- Czy jesteœ gotowa? - spyta³a wiewiórka.- Czy jesteœ gotowa na poœwiêcenie?Co jesteœ gotowa poœwiêciæ?- Nie mam nic! - ból oœlepia³ i parali¿owa³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL