[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez klientów, nadgorliwego szefa i mrożonek na obiad.Ale to nie jest prawdziwe.Musi stawić czoła rzeczywistości, inaczej utknie na zawsze w świecie iluzji.Wbrew wszelkim zakazom i zdrowemu rozsądkowi wziął drobną dłoń i przytulił do nieogolonego policzka.Aparatura zaczęła migać i brzęczeć w obłąkanym tempie.* * *Muzyka zmieniła się.To już nie był walc, lecz szalone techno.Światła pulsowały nieregularnie.Uścisk Skrybariusza nabrał siły, a jednocześnie delikatności.Renatka nieświadomie przytuliła się do niego i poczuła szorstki dotyk zarostu.Lodowaty błękit oczu nabrał głębi i wyrazistości.– Ja.pana.znam.Skrybariusz nagle poczuł, jak kobieta wiotczeje w jego ramionach.– Co się dzieje? – krzyknął Nitajah, wybiegając zza kurtyny.– Musimy ją odesłać – wyjaśnił zatroskany księgowy.– Ale piramidy są już prawie gotowe, załatwiłem nawet wielbłąda! No i nie wypełniła ankiety.Skąd mam wiedzieć, czy jej się podobało?– Daj spokój, Nitajahu.Masz całą wieczność na analizy i rysowanie wykresów.Teraz trzeba szybko odstawić ją za bramę.Wszystko wokół migotało.Renatka miała wrażenie, jakby znajdowała się w dwóch miejscach naraz.Frunęła ponad zielonymi pastwiskami w kołysce anielskich skrzydeł i spoczywała na szpitalnym łóżku.Śpiew ptaków zagłuszało brzęczenie aparatury medycznej, śnieżnobiałe, łopoczące na wietrze szaty zmieniały się w wykrochmalone fartuchy, aureole przypominały pielęgniarskie czepki.– Ja nie umarłam? – domyśliła się.– Nie.– Więc plaża, dom, striptizerzy i.jacuzzi były tylko iluzją?– Eksperymentalną iluzją.Czy nie do takiego Raju chciała pani trafić? – To był Nitajah, który leciał obok z dyktafonem w ręku.– Tak.Właściwie tak, ale.– Co, ale? – naburmuszył się granatowoskrzydły.– Wykosztowaliśmy się na dom, chippendalesów, stroje, salon piękności, a pani nie jest zadowolona?Wylądowali przed wrotami.Skrybariusz ostrożnie postawił Renatkę, obrażony Nitajah wsunął przepustkę do czytnika.Drzwi otwarły się, ukazując postrzępione chmury.– Musicie się jeszcze dużo nauczyć o ludzkiej naturze, może zatrudnijcie jakiegoś psychologa? – poradziła Renatka, która widziała przed sobą świetlisty tunel.– A gdyby potrzebował pan pomocy przy wypełnianiu druczków, chętnie służę.Żegnajcie.Skrybariuszowi ze wzruszenia zwilgotniały oczy.– Dziękuję.Z pewnością jeszcze się spotkamy.Obiecuję, że następnym razem pójdzie nam lepiej.Machał aureolą, póki drobna postać w wystrzępionej koszuli, ortopedycznym kołnierzu i z gipsem na nodze nie zniknęła za zasłoną perłowej mgły.– Będzie mi jej brakowało – westchnął księgowy i otarł łezkę.– Co teraz? – Nitajah nerwowo skubał pióra.– Ja sporządzę bilans, podliczę koszty budowy piramid i akweduktu, zapłacę kary za ściągnięcie projektów Valentino i złożę wniosek o następny kredyt, a ty zajmiesz się sprawozdaniem i wykresami.– A siłownia, dyskoteka? Co z nimi zrobimy? Skrybariusz potarł w zamyśleniu brodę.– Właściwie to chętnie poćwiczę na siłowni, od tego siedzenia za biurkiem całkiem sflaczałem.Basen też się przyda, jezioro w Edenie zarosło rzęsą.A kto wie, może sam Najwyższy polubi jacuzzi?* * *– Pani Renatko! Pani Renatko, słyszy mnie pani?Pewnie, przecież wrzeszczysz mi prosto do ucha.– Mmm.– Oddech i puls wracają do normy, wszystkie funkcje się stabilizują.– To cud.Nie cud.Eksperymentalna iluzja.* * *– Narzeczony przyszedł – oznajmiła kwaśno pielęgniarka.– Kto?– Narzeczony, mówię przecież.Powinna pani Bogu dziękować za takiego chłopa.Całe noce przy pani siedział.Tłumaczyłam, że na oddział wnosić kwiatów nie wolno!Renatka unieruchomiona w ortopedycznym kołnierzu z trudem odwróciła głowę.Zobaczyła olbrzymi bukiet róż i fragment szalika w kratkę.– Dzień dobry.Te kwiaty są dla pani, z podziękowaniem za opiekę nad pacjentką – usłyszała miły, ciepły głos.– No dobrze, dobrze.– mruknęła pielęgniarka, zabrała bukiet i wyszła.Gość, widocznie zakłopotany, przysiadł na stołku obok łóżka.– Jak się pani czuje?– Ja.pana.znam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL