[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Zawsze fascynowały mnie opowieści o nordyckiej eksploracji Winlandii - mówi Robinson o swoim opowiadaniu nominowanym do Nebuli.- Niestety, część tych relacji jest nieprawdziwa, na przykład historia o morderczej wędrówce z Zatoki Hudsona do Minnesoty, opisana na kamieniu z Kensington, albo podróże, których trasy zaznaczono na pięknej mapie Winlandii znalezionej w latach sześćdziesiątych w New Haven.To były fałszerstwa, »historie alternatywne”, które miały udawać prawdziwe”.Streszczenie.Nad L’Anse aux Meadows zachodziło sionce.Wody zatoki znieruchomiały, podmokłe plaże spowiły mroczne cienie.Płaskie, wyciągnięte ramiona lądu wskazywały na równie płaskie przybrzeżne wysepki; za nimi wyłaniała się z morza nieco wyższa wyspa - stercząc nad powierzchnią wody jak wielki kamienny bochen, łapała ostatnie okruchy dnia.Strumień, torujący sobie drogę przez podmokłą plażę, mruczał łagodnie.Ponad błotami, na wąskim, trawiastym tarasie, ledwie widoczne wznosiły się regularne zarysy niedużych kopczyków - tyle tylko pozostało po ścianach z darni.Tuż obok stały trzy lub cztery zbudowane z darni domy, a za nimi liczne namioty.Grupka ludzi - archeolodzy, studenci ostatnich lat, ochotnicy do prac ziemnych, goście - przesunęła się na skalistą skarpę, skąd widać było całe osiedle.Kilkoro zajęło się przygotowywaniem ogniska w kręgu z poczerniałych kamieni, pozostali wzięli się do rozpakowywania toreb z prowiantem i kartonów z piwem.W oddali odcinał się od wody potężny grzbiet Labradoru.Gałązki zajęły się szybko i wkrótce ognisko płonęło jak żółta iskierka na tle ponurego mroku.Hot dogi i piwo wokół ogniska nad morzem - a mimo to wśród zebranych panował zadziwiający spokój.Rozmawiano ściszonymi głosami.Ludzie zerkali często w kierunku osiedla, po którym szef wyprawy badawczej, wychudzony mężczyzna po pięćdziesiątce, oprowadzał właśnie swego szacownego gościa.Szacowny gość nie wyglądał zaś na uszczęśliwionego.Wprowadzenie.Szef wyprawy badawczej, profesor archeologii z Uniwersytetu McGilla, przyglądał się swemu dystyngowanemu gościowi z tym samym wyrazem twarzy, jaki przybierał zwykle w obliczu napastliwego studenta pierwszego roku.Szacowny gość, kanadyjski minister kultury, zadawał pytanie za pytaniem.Dlatego profesor postanowił zaprowadzić panią minister na miejsce, żeby osobiście obejrzała sobie kuźnię, dół pełen żużlu i nieduże śmietnisko przy budynku E.Kopce i dolinki pocięto równą siecią nowych rowów; doskonale prostokątne bruzdy w torfie nie mogły powiedzieć pani minister niczego o tym, co ujawniły.A mimo to uparła się, by je zobaczyć, a teraz nie przestawała zadawać kompetentnych pytań, na które odpowiedzi równie dobrze mógłby udzielić jej w Ottawie.- Owszem - wyjaśniał profesor - w kuźni palono węglem drzewnym, uzyskiwano temperaturę rzędu tysiąca dwustu stopni Celcjusza, sam proces był prostą redukcją bagiennej rudy żelaza, a uzyskiwano dzięki niemu około kilograma żelaza na każde pięć kilogramów żużlu.Wszystko było tu tak samo jak w innych staronorweskich kuźniach - tylko że limonity, zawarte w bagiennej rudzie, poddane analizie spektroskopowej, ujawniły, że wytapiana tutaj ruda pochodzi z północnego Quebecu, z okolic Chicoutimi.Nordyccy poszukiwacze przygód, którzy mieliby tutaj wytapiać żelazo, w żaden sposób nie mogli jej uzyskać.Podobnie ze śmietniskiem: znany jest nam współczynnik szybkości postępowania procesu rdzewienia w środowisku torfowym i stąd wiadomo, że wiele żelaznych nitów znalezionych na śmietnisku leżało tam co najwyżej od stu czterdziestu lat.Prawdopodobieństwo błędu wynosi pięćdziesiąt lat - w obie strony.- Zatem - wtrąciła pani minister z frankojęzycznym zaśpiewem - wygląda na to, że dowiódł pan tego ponad wszelką wątpliwość.Profesor bez słowa skinął głową.Pani minister przyglądała mu się bacznie i nie mógł się oprzeć wrażeniu, że mimo charakteru wieści, jakie jej przekazał, wyglądała na lekko rozbawioną.Czy to on był powodem? A może naukowa terminologia, której używał? A może jego aż nazbyt widoczne (i wciąż narastające) przygnębienie? Nie miał pojęcia.Pani minister uniosła brwi.- L’Anse aux Meadows - fałszywką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL